"Pęka mi głowa". Polacy narzekają, że to przez pogodę – lekarz tłumaczy, jaka jest prawda
"Potwornie boli mnie głowa", "Mam to samo", "Codziennie rano wstaję z bólem głowy", "Nie mogę się skupić przez ten ból" – w ostatnich dniach mnóstwo osób się skarży. Czy to przez pogodę? Coś wisi w powietrzu? Zazwyczaj tak sobie tłumaczymy przyczyny. Dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskiego Oddziału Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce tłumaczy, dlaczego możemy tak się czuć.
Tak, dużo.
Dlaczego tak się dzieje?
Oczywiście składa się na to bardzo wiele czynników, w każdym przypadku bóle głowy mogą oznaczać co innego. Jednak większość z tych bólów, które zdarzają się teraz, to tzw. bóle pierwotne, czyli takie, które są samoistne, bardzo często nie wiadomo, dlaczego one są. I teraz większość ludzi odczuwa właśnie takie bóle głowy.
Część osób ma zwyczajnie migrenę. To choroba przewlekła, napadowy ból głowy. Towarzyszą jej nudności, wymioty, mroczki przed oczami, światłowstręt, nadwrażliwość na słońce, na krzyk, nawet na głośną rozmowę.
A część osób ma bóle, które nazywamy napięciowymi. To bóle, które są obustronne. Mogą odczuwać je osoby np. wykonujące stresujący zawód. Wszystko na czas, dużo rzeczy na telefon, szybko. To ból, który nie jest pulsujący. Ma umiarkowane lub niewielkie nasilenie. Nie nasila się w czasie aktywności fizycznej. Nie towarzyszą mu nudności. Jego przyczyny są bardzo różne. Może to być stres, depresja, zaburzenia różnego rodzaju, takie jak lęk, niewyspanie, praca.
Są jeszcze inne bóle głowy. Na przykład klasterowy, o bardzo silnym, jednostronnym nasileniu, który zwykle odczuwają mężczyźni, a którego przyczyna nie jest znana.
Wszyscy jednak zwalają winę na pogodę. "To pewnie przez pogodę", "Coś wisi w powietrzu tak mnie boli głowa" – sami sobie tłumaczymy. Jaki ona ma teraz wpływ?
Na wszystkie bóle głowy zawsze nakładają się różne czynniki indywidualnie odczuwane. A zmienność pogody jest bez wątpienia czynnikiem, który powoduje ból głowy. Chodzi przede wszystkim o zmienność ciśnienia, przy utrzymujących się wysokich temperaturach. Jeśli ktoś ma np. migrenę może to oznaczać, że nasili to jego ból. Chyba że trafi na człowieka, który nigdy bólów nie miał.
dr Michał Sutkowski, Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.•fot. Piotr Jakubiak, Świat się kręci
Co jest najgorsze?
Wysoka temperatura. Mechanizm wygląda następująco. Jeżeli jest wysoka temperatura, to rozszerzają się naczynia krwionośne, także mózgowe. Dochodzi do najprostszych rzeczy. W pęczku naczyniowym, gdzie biegnie naczynie krwionośne i nerw (albo obok niego) dochodzi do rozszerzenia tego naczynia. W związku z tym dochodzi do ucisku w jakimś obszarze na nerwy. I to powoduje ból. Odczuwamy ucisk w głowie.
Ale wysoka temperatura rozszerza także inne naczynia, obwodowe, np. tętnice nóg czy jamy brzusznej. To zaś powoduje, że krew nie dochodzi w tak dużej ilości do mózgu, gorzej do niego dopływa. To powoduje czasem małe niedotlenienie, co w skrajnych przypadkach może powodować omdlenie. Słyszeliśmy ostatnio o harcerzach, którzy zemdleli w czasie wizyty premiera.
28 stopni, a tak jest dziś w Warszawie, to jednak jest wysoka temperatura. Przy 35 stopniach wszystkich nas bolała głowa. Wszyscy chodzili jak śnięte muchy, bo dodatkowo było niskie ciśnienie i wysoka wilgotność. Wilgotność też powoduje rozszerzenie naczyń krwionośnych, choć nie do tego stopnia, co temperatura. W naszych warunkach najlepszą, optymalną temperaturą byłoby 20-21 stopni C. Do tego stosunkowo niewielkie zachmurzenie i niewielki wiaterek. Wtedy czujemy się najlepiej. Tak przez wieki nauczyła nas biologia, że to są dla nas optymalne warunki.
Wyjaśnijmy, jak wpływa na nas zmiana ciśnienia.
Najczęściej myślimy o zmienności ciśnienia, gdy idą jakieś fronty. Albo gdy wieje halny, wtedy wszyscy się denerwują. Kojarzymy to z marcem, czy listopadem. A nie zdajemy sobie sprawy, że teraz, latem, skoki ciśnienia są bardzo duże. I to jest kolejny mechanizm bólów. Skoki ciśnienia powodują: skurcz naczynia-rozszerzenie naczynia -skurcz naczynia itd. A my tego nie lubimy. Jesteśmy przyzwyczajeni do homeostazy, czyli status quo, że ciśnienie jest mniej więcej jednakowe. Dlatego skoki ciśnienia też powodują ból.
Wspomnę o jeszcze jednej rzeczy, która zdarza się dosyć często i niestety rośnie. To MHO, czyli ból spowodowany nadużywaniem leków. Czyli paradoksalnie, przyjmując dużo leków przeciwbólowych, narażamy się na taki ból. Nie mówię, żeby leków nie przyjmować. Ale Polacy kochają leki przeciwbólowe, tu jesteśmy w czołówce. Po powikłaniach wywołanych lekami przeciwbólowymi rocznie ginie więcej ludzi w Polsce niż w wypadkach samochodowych. Są badania na ten temat.
Wielu Polaków nadużywa leków przeciwbólowych. Nie zawsze na ból głowy.
To jak radzić sobie z bólem głowy? Kolejny dzień łupie w głowie, człowiek nie może się na niczym skupić.
Wyspać się, iść na spacer, odreagować, leczyć kręgosłup szyjny. A my nie umiemy się leczyć. Leczymy objaw, nie przyczynę. Najłatwiej wziąć tabletkę. A z tym łupaniem to najlepiej pomyśleć, co zrobić, żeby go nie było. I okaże się, że trzeba spać 7-8 godzin. I nie ma bata. Trzeba się właściwie odżywiać, żeby nie było hipoglikemii. Trzeba wychodzić na spacer i uprawiać sport.
Ale pogoda i tak zrobi swoje.
Niestety, coraz więcej osób jest meteopatami, wrażliwcami na pogodę. To głównie kobiety i najczęściej mieszkańcy dużych miast. Tu widać niezgodność między tym, jak żyjemy i jak powinniśmy żyć. Mieszkańcy wsi też skarżą się na pogodę, ale w 30-40 procentach. A mieszkańcy miast, gdzie mamy blokowiska, korporacje, jest większy hałas, brak zieleni,
w zależności od statystyk w 70, nawet 90 procentach. Jest różnica. Im bliżej jesteśmy przyrody, więcej uprawiamy sportu, zdrowo się odżywiamy, tym mniej to odczuwamy. To proste zasady.
Kiedy zacząć się martwić bólem głowy?
Kiedy ból głowy jest bardzo duży, nasilony w jednym miejscu, długotrwający i towarzyszą mu inne objawy, jak nudności, wymioty, szczególnie poranne. To bardzo niebezpieczny objaw przy bólach głowy. Kiedy są skoki ciśnienia, temperatura, pojawiają się zaburzenia wzroku i inne niepokojące objawy, to koniecznie trzeba zgłosić się do lekarza. Ludzie mówią: "A, myślałem, że to pogoda”, "Myślałem, że to minie”. A najmniej myślą o chorobie. Często bagatelizujemy bóle głowy.
Co takie bóle mogą oznaczać?
Najczęściej udar. Niedokrwienny albo krwotoczny. 60-70 tys. ludzi rocznie go doświadcza. Coraz więcej i to coraz więcej młodych. To może być tętniak. Kręgosłup. Nadciśnienie. Miałem pacjenta, którego bolała głowa, na inne objawy nie zwrócił uwagi. Okazało się, że miał wysoki cukier. Miałem pacjenta, który przyszedł z zawałem. A bolały go łokcie i głowa.
A jak jest zimą? Mniej nas boli?
To zależy. Mniej, ale z innych powodów. Na przykład mamy chore zatoki, są infekcje. Tego typu mechanizmy bólów głowy, o których mówiliśmy wcześniej, są szczególnie latem i w momencie, gdy przechodzą przez Polskę jakieś fronty atmosferyczne, czyli w naszej strefie geograficznej w marcu czy listopadzie.
Czyli, podsumujmy, żeby uspokoić wszystkich, którzy ostatnio tak narzekają...
Z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że większość bólów głowy jest niegroźna. Te, które odczuwamy teraz , najczęściej są to bóle o charakterze migrenowym, naczyniowym, pogodowym. Jeśli są to bóle sporadyczne i nie o dużym nasileniu, to na pewno nie musimy się martwić.