"Gdybym była żoną marszałka, też nie jechałabym osłem". W Bieszczadach kuriozalnie bronili Kuchcińskiego
Konferencja "o zasługach marszałka Marka Kuchcińskiego dla regionu", która odbyła się przed zapowiedzią złożenia rezygnacji przez Marszałka Sejmu, przejdzie do historii jako absurdalny panegiryk na cześć najpopularniejszego podróżnika w Polsce. – Tylko naiwni mogą sądzić, że mógł tutaj przyjeżdżać furmanką – można było usłyszeć w czwartek w Ustrzykach Dolnych.
"Mamy moralne prawo, aby w zaistniałej sytuacji udzielić wsparcia panu marszałkowi. Jesteśmy wdzięczni za jego osobiste zaangażowanie i działania, które służą tym, którzy w Bieszczadach żyją i tym, którzy je odwiedzają" – czytał Nowak.
Pierogi skromności
Wspomnianym w czasie konferencji dowodem rzekomej skromności Kuchcińskiego miało być to, że podejmował samorządowców w hotelu pierogami. – Tylko naiwni mogą sądzić, że mógł tutaj przyjeżdżać furmanką – mówili samorządowcy z Podkarpacia.
Dziennikarze spytali również, jak samorządowcy oceniają to, że na pokład rządowych statków powietrznych Marszałek zapraszał członków swojej rodziny. – Gdybym ja była żoną marszałka, no też niestety nie jechałabym w Bieszczady osłem czy dorożką – ucięła Renata Szczepańska.