Karczewski już pokazał, co sądzi o tekście "Newsweeka" na jego temat. Wymowna reakcja marszałka Senatu

redakcja naTemat
Stanisław Karczewski zareagował na artykuł, który ukaże się w najnowszym "Newsweeku". Marszałek Senatu stwierdził, że tekst Renaty Grochal o jego życiu prywatnym to po prostu... "odgrzewany wyrób kotletopodobny".
Stanisław Karczewski nie przejął się artykułem "Newsweeka" na swój temat. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Życie rodzinne jest bardzo ważne dla marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. To właśnie m. in. z tego powodu polityk PiS zamieszkał w willi premiera, a nie w hotelu poselskim. Do tego ma w niej możliwość skorzystania z usług sprzątaczki, kelnera oraz może zamówić sobie tam posiłek" – wymienia Renata Grochal w najnowszym numerze tygodnika "Newsweek".

Dziennikarka w swoim tekście cytuje m.in. byłego polityka PiS, który opowiedział jej o marszałku Senatu. Jej rozmówca podobno blisko współpracował z marszałkiem i wie, jaki standard ma życie Karczewskiego.


Tyle że Karczewski zdaje się w ogóle nie przejmować najnowszymi doniesieniami na swój temat. Już w niedzielę, czyli jeszcze przed tym, jak "Newsweek" trafił do kiosków w całej Polsce ogłosił na Twitterze, co sądzi o publikacji.

"Artykuł Newsweeka, którego jestem bohaterem, to nawet nie jest odgrzewany kotlet, tylko wyrób kotletopodobny, który – jak znam życie – jeszcze kilka redakcji odgrzeje na starym oleju..." – napisał Karczewski. Pod postem do ofensywy przystąpili jednak inni użytkownicy, którzy chyba nie uwierzyli w zapewnienia o "odgrzewanym kotlecie".

"My wiemy, że od kotletów woli pan grecką kuchnie za 307 tysięcy i kolacje po 16 tysięcy. I pomyśleć, że rząd PO upadł, bo zjedli obiad za 2 tys...i ośmiorniczki!" – czytamy w jednym z komentarzy. Ktoś inny dopytywał już nawet, "kiedy dymisja".


"Dobry ten kotlet, wart odgrzewania. Rozumiem, że miłośnik luksusowego życia na koszt podatnika odgrzewanego mięsa nie jada?" – to treść kolejnego ironicznego komentarza.

Jedna z internautek w odpowiedzi wskazała, że "suweren ma prawo wiedzieć, na co wydajecie nasze pieniądze. Z detalami i do spodu".