Udawał księdza, prawił kazania, spowiadał. To właśnie on mógł zainspirować twórców filmu "Boże ciało"
"Boże ciało" to nowe dzieło Jana Komasy, które ma światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Film reżysera "Miasta 44" i "Sali samobójców" jest inspirowany prawdziwymi zdarzeniami. Historii o fałszywych duchownych uzbierała się cała masa, więc twórcy mieli w czym przebierać. Jedna z nich przypomina fabułę produkcji, która w październiku wejdzie do kin.
Młody mężczyzna przeszedł duchową przemianę w poprawczaku i zamarzył o tym, by zostać księdzem. Po odsiadce zaprzyjaźnia się z proboszczem i pod jego nieobecność zaczyna pełnić posługę kapłańską. Jego metody ewangelizacji są kontrowersyjne, ale charyzma fałszywego księdza porusza lokalną społeczność.
Tak przedstawia się z grubsza historia 20-letniego Daniela, głównego bohatera filmu "Boże ciało". Jest niezwykle podobna do wydarzeń sprzed lat, które miały miejsce we wsi Budziska w województwie mazowieckim.
W 2011 roku wyszło na jaw, że lubiany przez wiernych ksiądz Patryk to oszust. Zapewniał, że ma 26 lat i jest wakacjach, więc może w tym czasie pomóc proboszczowi. Na początku robił proste czynności - koncelebrował msze, zbierał na tacę. Potem stał się księdzem na "pełen etat". Odprawiał nawet liturgię w Boże Ciało.
– Mówił piękne kazania i tak nowocześnie było – wspominała dziennikarzom "Super Expressu" pani Kazimiera. Kobieta wybaczyła mu, bo uważała, że zbłądził. I bardzo go lubiła. – Spowiadałam się u niego, dawałam na mszę. Nie żałuję, podobało mi się – dodała.
W sieci można znaleźć podobne komentarze. Mieszkańcy Budzisk wspominają "księdza" Patryka bardzo dobrze. Jednym podobał się jego doniosły głos i znajomość pieśni, drugim w pamięci utkwiły braki w rzemiośle. Jednak usprawiedliwiali to jego młodym wiekiem.
W internecie można znaleźć wspomnienia księdza Patryka•Screen z Podlasie24.pl
– Kiedy opowiadał o swojej mamie, był taki nieszczęśliwy. Wzruszyłam się do łez. Pomyślałam, że musi być bardzo samotny i biedny – opowiadała pani Kazimiera. Patryk udawał księdza przez niemal dwa miesiące.
Bohater filmu "Boże ciało" jest również nietypowym księdzem•Fot. Andrzej Wencel / Aurum Film
Nie wszyscy jednak byli zapatrzeni w księdza jak w obrazek. Były osoby, które przede wszystkim wątpiły w jego wiek. Wyglądał zdecydowanie młodziej niż na 26 lat. Widziano go też kupującego piwo i papierosy oraz kręcącego "bączki" autem. Podejrzanego wikarego zgłosił na policję jeden z mieszkańców.
Fałszywym księdzem okazał się 18-latek z Wołomina. Trafił do aresztu, gdzie przedstawiono mu zarzut oszustwa. Groziła mu za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.
– Sprawował obowiązki księdza odprawiając co najmniej pięć mszy intencyjnych, za które pobrał od mieszkańców gminy Łochów opłatę w kwocie 50 zł za każdą. Skierowano wtedy wniosek z aktem oskarżenia do prokuratury – mówi naTemat sierżant sztabowy Monika Księżopolska z komendy powiatowej policji w Węgrowie.
Patryk przyjmował korzyść majątkową i wprowadził w błąd w parafian. Prokurator domagał się 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, dozoru i grzywny. Żaden z mieszkańców wsi nie przyznał przed sądem, że dał pieniądze Patrykowi. "Sąd ostatecznie uznał, że Patryk jest winien tylko tego, że pełnił obowiązki księdza, do czego nie miał uprawnień, i publicznie nosił strój, do którego nie miał prawa" – czytamy w artykule "Polityki".
Wyrok? Grzywna i pokrycie kosztów sądowych w wysokości 430 zł. Patryk nie stawiał się w sądzie, więc grzywnę zmieniono mu na 6 dni odsiadki w areszcie. Nie wiadomo, jak jego życie potoczyło się dalej.
Zarówno filmowy, jak i prawdziwy/fałszywy ksiądz lubili popalać papierosy•Fot. Andrzej Wencel / Aurum Film
Patryk był oszustem, ale nie kłamał we wszystkim - jego mama faktycznie miała raka. Zachorowała, kiedy miał 12 lat. Słabo sobie radził w szkole, skierowano go na leczenie z powodu zaburzeń zachowania. Nie stwierdzono u niego choroby, ale "wzmożony napęd psychoruchowy i wysoką pobudliwość emocjonalną, przechodzenie od wzmożonego nastroju do płaczu".
Mały Patryk uspokajał się przez modlitwę. Swoje pierwsze msze na niby zaczął odprawiać w domu, potem, jako 15-latek ponoć poprowadził nabożeństwo z okazji dożynek. Był też organistą. Nie brał za to pieniędzy. Postanowił, że zostanie księdzem na dłużej. Padło na Budziska, bo poprzedniego lata rozmawiał chwilę z tamtejszym, nieżyjącym już księdzem Markiem.
"Pytał jak dojść do parafii Gwizdały. Był wtedy w sutannie. Pomyślał, że może ksiądz go zapamiętał. Pamiętał. I być może to sprawiło, że nie kazał chłopakowi pokazać dokumentów" – czytamy w artykule Agnieszki Sowy.
"Zrobiłem to, ponieważ bardzo chcę być księdzem i odprawiać Mszę Świętą... Chciałem pójść do seminarium, pewnie teraz za to, co zrobiłem, już nie będę przyjęty. Teraz uświadomiłem sobie, że żeby iść do seminarium, trzeba się godnie przygotować" – to fragment listu z przeprosinami i prośbą o wybaczenie, który Patryk wysłał do ks. Marka. Obiecał, że już nigdy więcej tego nie zrobi.
Podszywanie się pod księdza to nie tylko przestępstwo, ale i grzech. Jednak przypadek Patryka to świętokradztwo zupełnie inne niż te, o których czytamy w mediach. Nic dziwnego, że jego historia mogła posłużyć za inspirację do nakręcenia "Bożego ciała".
Światowa premiera filmu Jana Komasy odbędzie się w Wenecji 2 września, kilka dni później zostanie pokazany na festiwalu w Toronto. W polskich kinach "Boże Ciało" będzie można oglądać od 11 października.