"Kilka osób wyszło ze świątyni". Wiemy, jak doszło do tego, że europoseł Czarnecki przemówił w kościele

Daria Różańska-Danisz
"Spodziewasz się księdza, a przemawia europoseł PiS Czarnecki. Polski Kościół 2019" – podsumował na Twitterze dziennikarz "Gazety Wyborczej". Zdjęcie polityka partii rządzącej przemawiającego w kościele w Kamieńcu Wrocławskim oburzyło Polaków. – Uważam, że takie apolityczne wystąpienia to dobra sprawa. Trzech księży koncelebransów było z tego zadowolonych, wierni również, ja też – mówi naTemat Ryszard Czarnecki.
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki przemawiał w kościele w Kamieńcu Wrocławskim. Fot. Screen z Twittera / Ryszard Czarnecki
W niedzielę Ryszard Czarnecki na Twitterze podziękował mieszkańcom Kamieńca Wrocławskiego (woj. dolnośląskie) za serdeczne przyjęcie, rozmowy i staropolską gościnność. Europoseł PiS uczestniczył tego dnia w dożynkach parafialnych i ministerium chleba. "Nie pierwszy raz tu byłem i nie ostatni" – zadeklarował na Twitterze Czarnecki. Największe emocje jednak wywołały zdjęcia, które europoseł dołączył do posta. Na jednym z nich widzimy, jak stoi elegancko ubrany przed ołtarzem i przemawia do zgromadzonych wiernych niczym ksiądz. Rzecz się dzieje w gminie należącej do okręgu numer 3, z którego do Sejmu startuje jego syn. Przemysław Czarnecki jest czwarty na liście we Wrocławiu. W sieci natychmiast pojawiły się komentarze: "Syna zabrałeś? Bo wiesz... kampania"; "Przez takich, jak ty ludzie przestają chodzić do Kościoła"; "Zostałeś ministrantem?”. Inni zupełnie na poważnie wskazywali, że to "wstyd dla Kościoła" i prawdziwy pokaz "rozdziału państwa od Kościoła w wersji polskiej".
Polityk przed ołtarzem

– Nie mówiłem o wyborach, bo nie biorę udziału w kampanii wyborczej – stanowczo odpowiada nam Ryszard Czarnecki.


– Ale startuje pana syn – odpowiadam.

– Nie biorę udziału w tej kampanii. Dla mnie ważne było, że zostałem zaproszony na dożynki parafialne. Bardzo się cieszę, że mogłem w nich uczestniczyć. Byłem przywitany przez obecnego i byłego już proboszcza, który był koncelebransem. Później – ku mojemu zaskoczeniu – zostałem na koniec mszy poproszony o powiedzenie paru słów. Byłem tym mile zaskoczony – przyznaje europoseł PiS.

O czym podczas mszy mówił Czarnecki? W sieci na próżno szukać nagrań. – To, co powiedział pan europoseł, wcale nie było agitacją. On złożył życzenia, podziękował rolnikom. Dodał, że jako jedyny kraj europejski kultywujemy tradycję i zaznaczył, że to cenne – mówi nam mieszkanka gminy, która tego dnia siedziała w kościelnych ławach, ale dziś woli pozostać anonimowa.

Europoseł chwalił też, że pod względem tradycji Polacy stanowią dla Europy wzór. Przytoczył również słowa swojej babci, że "bez Boga ani do proga".

Sołtys wsi Łany Ryszard Wychudzki przekonuje, że europoseł nie prowadził podczas mszy świętej kampanii wyborczej. – Pan Czarnecki jedynie pozdrowił mieszkańców Kamieńca. Uważam, że bardzo ładnie się zachował nie mówiąc nic politycznego – ocenia Wychudzki.

Niektórzy mieszkańcy już samą obecność Czarneckiego odebrali jednoznacznie – jako element kampanii. Dlatego, kiedy tylko zabrał głos, kilka osób opuściło kościół.
Sołtys Ryszard Wychudzki podkreśla: – Te osoby mogły nie czuć sympatii do pana Czarneckiego. Poza tym, tylko kilka osób opuściło Kościół, nie wszyscy.

– Ludzie wychodzili. Nie jakoś demonstracyjnie, ale wychodzili. Było, że to nie jest wiec polityczny. Zachwytu nie było. Większość ludzi wolałaby, żeby nie łączyć Kościoła z polityką. Moja mama z kolei mówiła, że "nie da się odciąć Kościoła od polityki", tylko że niektórzy księża robią to zbyt ostentacyjnie. I tak to później wygląda, jak wygląda – słyszę od mieszkanki wsi.

Ale europoseł nie zauważył, żeby ktoś oburzony jego wystąpieniem, opuszczał kościół. – To był koniec mszy, więc zwykle wtedy ludzie wychodzą z kościoła. Natomiast nie widziałem, by ktoś celowo to zrobił z mojego powodu – komentuje.

Czarnecki zauważył natomiast, że zgromadzeni wewnątrz kościoła dobrze przyjęli jego obecność. – Nie dlatego, że mnie oklaskiwali, ale później w rozmowach dziękowali mi za to, co robię. Byłem przyjęty bardzo dobrze, jeżeli komuś się to nie podoba, to trudno. Ważne jest, że gospodarze kościoła decydują o tym, kogo zapraszają do ołtarza. I zaprosili mnie.

Proboszcz zaprosił
Mieszkańcy gminy nie wiedzą, kto ściągnął europosła PiS na dożynki. – Proszę dzwonić do sołtysa Łan. To on organizował dożynki parafialne. I do końca nie wiem, na jakiej zasadzie pan Czarnecki był zaproszony – słyszę.

Ryszard Wychudzki wspólnie z proboszczem zaprosił Ryszarda Czarneckiego. – Zawsze to jest dla mieszkańców możliwość spotkani i rozmowy z politykami – tłumaczy nam Wychudzki.

Sam europoseł PiS przyznaje, że przyjechał do wsi na zaproszenie byłego proboszcza Jan Kisza. Mieszkanka Kamienic Wrocławskich potwierdza: – To nie nasz proboszcz z parafii go ściągnął, tylko ten, który gościnnie odprawiła mszę świętą, choć i tamten nasz był obecny. Europoseł nie miał innego wyjścia. Musiał wyjść, jak go ksiądz wywołał z imienia i nazwiska.

Ale europoseł PiS z tego powodu wcale nie rozpaczał. – To było dla mnie przyjemne zaskoczenie. Uważam, że takie apolityczne wystąpienia to dobra sprawa. Trzech księży koncelebransów było z tego zadowolonych, wierni również, ja też – przyznaje Czarnecki.

Kiedy powtarzam, jakie emocje wywołało jego kościelne wystąpienie, słyszę: – Myślę, że ten fakt budzi emocje tylko u ludzi, którzy ani nie byli w kościele, ani często do kościoła nie chodzą. Zatem to nie jest ich sprawą. Polityk jest też częścią Kościoła, jest człowiekiem wierzącym, dlatego byłem tam zaproszony. Nie będzie nikt dyktował gospodarzom kościoła, co mają robić.

Wielokrotnie bezskutecznie próbowaliśmy skontaktować się z proboszczem parafii Miłosierdzia Bożego w Kamieńcu Wrocławskim, by zapytać o łączenie "sacrum i profanum".