"Obawiamy się o ich życie". Szef TOPR szczerze o akcji w Jaskini Śnieżnej

Rafał Badowski
Trwają próby dotarcia do grotołazów, którzy w czwartek zeszli do Jaskini Śnieżnej w Tatrach. Każda godzina zmniejsza ich szanse na przeżycie, grozi im bowiem hipotermia. Mówił o tym w poniedziałkowe popołudnie naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jan Krzysztof.
Zaginionym grotołazom grozi hipotermia. Obawiamy się o ich życie - powiedział naczelnik TOPR Jan Krzysztof. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
To już czwarta doba poszukiwań. – Obawiamy się o życie poszukiwanych, nie mamy informacji czy żyją. Szanse na ich odnalezienie są małe – powiedział w TVN24 naczelnik TOPR Jan Krzysztof.

Obecnie trwa zmiana ratowników na miejscu akcji w jaskini. To jedna z trudniejszych wypraw w historii tatrzańskiego ratownictwa. Jak mówił Jan Krzysztof, nie wiadomo, gdzie są grotołazi, choć są pewne przypuszczenia. – Ten odcinek, który popróbujemy udrożnić, ma około 30 metrów. W którym miejscu są i czy tam są, tego nie wiemy – dodał.

Ekipa ratunkowa próbuje dostać się do grotołazów od drugiej, suchej strony. – Samo dostanie się do tego miejsca od "mokrej" strony jest bardzo trudne i wymagałoby wielkiej pracy, a ewentualny transport tamtędy jest prawie niemożliwy – tłumaczył TOPR-owiec.


Dwóch grotołazów utknęło kilka dni temu około 500 metrów od wejścia do jaskini, w której temperatura wynosi tylko około trzech stopni Celsjusza.
źródło: TVN24