"Usłyszałem huk, krzyki ludzi". Na Giewoncie piorun miał uderzyć w łańcuch, którego trzymali się ludzie
W Tatrach trwa jedna z najtrudniejszych akcji ratunkowych od 80 lat. "Śmigłowiec TOPR-u nieustannie wnosi się w powietrze i zabiera kolejne osoby poszkodowane" – relacjonuje "Tygodnik Podhalański". To według jego informacji, piorun uderzył w łańcuch, którego – podczas wejście na Giewont – miało się trzymać około 20 osób. Ranne ofiary uderzenia piorunem są też na Słowacji.
Jak podaje "Tygodnik Podhalański", wśród ofiar jest dwoje dzieci w wieku 13 i 10 lat.
Z Podhala dochodzą wstrząsające relacje. "Schronisko na Hali Kondratowej jest nieczynne są w nim opatrywani ranni" – donosi Portal Tatrzański. "Piorun uderzył m. in. w Kopę Kondracką, a na Giewoncie w łańcuch, którego trzymało się około 20 osób" – to relacja "TP".
Portal cytuje turystów. "Usłyszałem huk, krzyki ludzi, zawróciliśmy, ale niektórzy dalej szli w kierunku przełęczy pod Giewont" – mówił jeden z nich.
Inny: "Gdy uderzył piorun byliśmy na przełęczy pod Giewontem, usłyszeliśmy krzyki. Było wcześniejsze wyładowanie, a ludzie dalej wchodzili na górę.
I dalej: "Niestety ten, co został porażony piorunem, nie wstawał. Uderzył twarzą o skały, więc był cały we krwi, ale przytomny, tylko kompletnie nie ogarniał, co się działo. Miał popalone ubranie, kijki w różnych miejscach. Odsunęliśmy go od skał, chyba jego żona miała folię, więc go okryliśmy. Został wezwany TOPR".
Jak przypomina gazeta.pl, to jedna z najtrudniejszych akcji ratunkowych w Tatrach od blisko 80 lat.
Ranni od uderzenia piorunem są też na Słowacji. Media informują o dwóch osobach na szczycie Banówki."Ostatnio do równie tragicznego, masowego porażenia turystów piorunem doszło 15 sierpnia 1939 roku. To wtedy w pogodny dzień na Świnicy rozpętała się burza, a w wyniku uderzenia pioruna zginęło 6 osób. Huk poruszył kamienną lawinę. Wybuchła panika, a kilkanaście osób zostało rannych". Czytaj więcej
"Z kolei w rejonie Pachoła błyskawica poraziła słowackiego turystę, w wyniku czego ten stracił przytomność i był sparaliżowany. W zakopiańskim szpitalu brakuje miejsc. Część osób jest transportowana do szpitala w Nowym Targu, a dla mniej rannych rozkładany jest namiot polowy" – relacjonuje Portal Tatrzański.