Mlaskanie, chrupanie i siorbanie doprowadza do furii. Polka zbada przyczyny mizofonii

Bartosz Godziński
Cmokanie, siorbanie, chrupanie, chrząkanie, pociąganie nosem i oczywiście: mlaskanie oraz chrapanie. Dźwięki wydawane przez jednych, drugich prowadzą do białej gorączki. To zaburzenie ma swoją nazwę: mizofonia. Jednak wciąż brakuje leków lub sposobów na okiełznanie tej przypadłości. To się może wkrótce zmienić za sprawą polskiej badaczki.
W internecie znajdziemy pełno informacji i przykładowych mizofonicznych dźwięków. Dla naukowców to zaburzenie jest jednak wciąż zagadkowe Screen z BrainCraft / YouTube
– Mizofonia to doświadczanie silnych, niepoddających się kontroli reakcji emocjonalnych podczas słuchania specyficznych, zazwyczaj cichych dźwięków, głównie mlaskania, choć nie tylko. Nie jest to ogólna nadwrażliwość na dźwięki, choć można mieć i jedno i drugie. Są to reakcje "namacalne" - jest szereg badań, pokazujących jakie zmiany zachodzą w organizmie osób z mizofonią podczas słuchania pewnych dźwięków – mówi naTemat Marta Siepsiak, doktorantka z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Prowadzi projekt badawczy dotyczący psychologicznych i psychofizjologicznych uwarunkowań mizofonii. Pozwoli lepiej zrozumieć mechanizmy, które dla wielu osób są nie tylko powodem frustracji, ale poważnie przeszkadzają w życiu.
Foniczny koszmar
Chyba każdy ma przynajmniej jeden odgłos - pośrednio lub bezpośrednio wytwarzany przez człowieka, który wyprowadza nas z równowagi. Reakcja pewnych osób, może być tak ekstremalna, że nie są w stanie normalnie funkcjonować. Pozornie przypomina to połączenie alergii z nerwicą natręctw, ale naukowo udowodniono, że nie ma z tym nic wspólnego.


– Nienawidzę, gdy ktoś je chrupki. Nie chodzi o wszystkie chrupki, tylko konkretnie o chrupki kukurydziane Flipsy. Wystarczy, że o nich pomyślę i ciarki przechodzą mnie po plecach. Dla mnie dźwięk przeżuwanych Flipsów kojarzy się z odgłosem ciętego styropianu. Wow, nawet napisanie tych kilku zdań było dla mnie torturą – przyznaje Marcin.

– Przeszkadza mi mlaskanie, siorbanie, głośne przełykanie, wycmoktywanie resztek jedzenia z zębów. Ktoś może się z tego śmiać, ale kiedy słyszę takie dźwięki aż mnie skręca. Drażni mnie to tak, że mam ochotę eksplodować. Co ciekawe, mogę zasnąć, kiedy za oknem jest głośna impreza lub kiedy ktoś odkurza, ale woda kapiąca z kranu lub mlaskanie jest dla mnie nie do przejścia – mówi mi Maria.
Maria

Ta moja nadwrażliwość była bardzo często powodem kłótni przy rodzinnym stole. Mój tata je dosyć głośno, a ja nie potrafiłam powstrzymać się od zwracania mu uwagi i wtedy się zaczynało, że go pouczam, że będzie jadł jak będzie chciał itd. Po takiej wymianie zdań atmosfera nie była raczej sielankowa, a zdarzało się też tak, że tata wychodził z talerzem. Dzisiaj staram się opanować, ale na wszelki wypadek nie siadam w bezpośrednim sąsiedztwie taty.

– Wiem też, że potrafię zmierzyć kogoś karcącym wzrokiem, kiedy np. głośno przełyka. Często jest mi po prostu głupio, bo przecież to mój problem, a nie tych ludzi. Każdy ma przecież prawo do zjedzenia marchewki. Kiedy jednak widzę, że ktoś kto siedzi obok mnie w pociągu i wyciąga coś chrupiącego robi mi się słabo. Koniecznie muszę wtedy słuchać muzyki, żeby to chrupanie nie doprowadziło mnie do szału – dodaje.

– Jest kilka dźwięków, które podnoszą mi ciśnienie i wywołują dyskomfort. Np. tubalne kichanie. Wk*rwiam się, bo to mnie straszy, a są tacy, którzy to robią z upodobaniem, tak jakby nie mogli choć zasłonić ust. Kolejna rzecz to wciąganie słomką resztek napoju z dna opakowania. Mam wtedy ochotę podejść i powiedzieć, że mogę dokupić drugi napój, skoro kogoś nie stać, tylko niech przestanie siorbać do cholery. Tak, jestem złym człowiekiem – mówi Klaudia.

Mizofonia jest szczególnie upierdliwa w biurach typu open space. – Kiedy współpracownicy jedzą przy biurkach, zakładam słuchawki, bo inaczej nie wytrzymam. A kiedy jestem w gorszej formie, to przeszkadza mi nawet siorbo-skwierczenie elektronicznego papierosa. Od kiedy mój partner dowiedział się o mizofonii,to już nie ma poczucia, że go sztorcuje – mówi Joanna.
Joanna

Żucie gumy to u mnie absolutny numer jeden. Jest nie do wytrzymania bez względu na okoliczności. Przy otwartych ustach żującego, czuję obrzydzenie i autentyczną agresję. Nawet głośniejsze dźwięki nie przeszkadzają mi w izolowaniu i słyszeniu żucia, mlaskania. siorbania. Jednak, co zabawne nie przeszkadzają mi dźwięki jedzenia w knajpie. No chyba, że ktoś naprawdę ciamka.

Niestety nie zawsze można użyć zatyczek lub słuchawek. Mizofonia to zagadnienie bardzo szerokie i zahaczające nie tylko o psychologię, ale i socjologię oraz savoir-vivre. Wiele osób może nieświadomie np. chrząkać, a część pewnie trochę zdaje sobie z tego sprawę, ale nie przejmuje się dobrymi manierami.

Zawsze staram się być jak najcichszy w myśl zasady: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Też jestem mizofonikiem. Pociąganie nosem, chrapanie, drapanie sztućcem po talerzu, a nawet nalewanie wody do szklanki (!) sprawiają, że pęka mi głowa, a przy black metalu potrafię spać jak aniołek.
Czasem nie chodzi o zwykły dyskomfort, ale prawdziwy ból i wściekłośćFot. Mandyme27 / Pixabay
To nie kwestia pogardy dla innych
A może mizofonia bierze się z mizantropii, czyli nienawiści do ludzkości? Wszak tyle się mówi o naszym gatunku jako największym szkodniku na Ziemi. A antynatalizm jest ostatnio w modzie, część osób nie chce mieć nawet dzieci w obawie przed katastrofą klimatyczną.

– Nie ma podstaw naukowych by twierdzić, że na rozwój mizofonii ma wpływ jakaś nienawiść do innych. Oczywiście, że wiele osób z mizofonią się izoluje, wycofuje z życia społecznego, ale to jest naturalna reakcja na awersyjne bodźce. Raczej większość z nas unika konfrontacji z czymś, co nas krzywdzi, co boli, co sprawia ekstremalny dyskomfort – tłumaczy Marta Siepsiak z UW.
Marta SIepsiak

Jakiś procent osób z mizofonią pewnie powie, że nie lubi ludzi, ale to samo mogą powiedzieć osoby bez mizofonii albo osoby z innymi zaburzeniami. Nie ma spójnych danych na temat osobowości i temperamentu osób z mizofonią.

Nie wiadomo, czy mizofonia istniała np. 1000 lat temu. A może to choroba cywilizacyjna? – Nie bardzo przychodzi mi do głowy, w jaki sposób rozwój cywilizacji miałby się przyczyniać do powstawania mizofonii. Może coś w tym jest. Trzeba szukać – dodaje moja rozmówczyni.

– Generalnie mechanizmy powstawania mizofonii nie są znane, choć istnieje kilka hipotez. Jest jednak za wcześnie na jakiekolwiek konkluzje.Przy okazji mechanizmów wspomnę, że badania (Kumar i in. 2017; Schoder i in., 2019) wskazujące na pewne różnice mózgowe u osób z mizofonią, nie są dowodem na to, że osoby z mizofonią się tak rodzą, bo takie interpretacje szerzą się w internecie – podkreśla.

Wśród naukowców nie ma też konsensusu co do tego, jakie dźwięki można uznać za mizofoniczne, a jakie nie. – Generalnie zakłada się, że każdy dźwięk może takim się stać. Jednak w literaturze najczęściej pojawiają się odgłosy wydawane przez usta i nos człowieka – mlaskanie, siorbanie, żucie, oddychanie, pociąganie nosem – wylicza naukowiec.

Nie ma reguły, ani wyjątków. – Nie przypominam sobie żadnego "egzotycznego" lub dziwnego dźwięku, który był trigerem (bodźcem wyzwalającym emocje mizofoniczne). Problem polega właśnie na tym, że to są dźwięki spotykanie codziennie, wszędzie. Stąd mizofonia jest tak poważnym, często destrukcyjnym dla danej osoby i jej środowiska, problemem – komentuje Marta Siepsiak.
Mizofonia mizofonii nierówna
Dobrym przykładem tego, jak mało wiemy o tej przypadłości, jest polska strona zaburzenia na Wikipedii - ma dosłownie kilka zdań. To paradoks, bo nadwrażliwość na dźwięki prawdopodobnie doskwiera sporej części społeczeństwa od dawien dawna. Tymczasem badania pod tym kątem prowadzone są dopiero... od 5-6 lat. Trudno też powiedzieć, ile osób dotyka. Dane są niespójne.
Marta Siepsiak
Doktorantka z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego

Wygląda na to, że rozpowszechnienie mizofonii zależy od tego w jaki sposób się ją definiuje i czym się ją mierzy. Dane wskazują, że może to być od 3 do 20 procent. Z tym, że te 20 procent to już taka mizofonia bardzo "szeroka". Na pewno nie jest tak, że 20 proc. populacji doświadcza tak ekstremalnych reakcji emocjonalnych na pewne odgłosy, które z znaczny sposób obniżają jakość życia.

Sama badaczka z UW przyznaje, że o mizofonii w świecie naukowym początkowo mówiono bardzo ostrożnie. Zakładano, że może być to tylko objaw znanego już zaburzenia. Obecnie mamy jednak dane, które pozwalają mówić o oddzielnym zaburzeniu.

– Mizofonia jest realna i nie jest objawem np. OCD (zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych). Nie ma też żadnych przesłanek ku temu, by twierdzić że jest jakąś traumą z dzieciństwa. Mizofonia nie figuruje jednak jeszcze w oficjalnych systemach diagnostycznych (ICD11 czy DSM5) – do tego potrzeba wielu badań naukowych. Jest zbyt wiele niewiadomych – zaznacza Siepsiak.
Zatyczki są zbawienne na chrapanie, ale nie rozwiązują problemuFot. asundermeier / Pixabay
Czy jest jakieś remedium?
Terapii czy leku likwidującego mizofonię niestety nie ma. – Jednak badania wskazują na skuteczność pewnych technik terapii poznawczo-behawioralnej. Nie oznacza to, że nie warto szukać pomocy. Sama wiedza o tym, czym jest mizofonia, skąd się biorą takie, a nie inne reakcje jest często pomocna – mówi doktorantka.

Mizofonii często towarzyszą też inne zaburzenia, które mogły się przyczynić do rozwinięcia takich, a nie innych reakcji na dźwięki, albo mogą być efektem mizofonii.
Marta Siepsiak

Co bardzo ważne, ludzie często dokonują błędnych autodiagnoz. Myślą, że mają mizofonię, a ich reakcje na dźwięki mogą być np. związane z PTSD, co akurat można leczyć często z powodzeniem. Czasem wyolbrzymione reakcje na dźwięki mogą być bezpośrednio związane z innymi zaburzeniami psychicznymi.

Z tego powodu, lepiej nie bawić się w doktora House'a, lecz szukać pomocy u specjalistów. Trzeba mieć jednak na uwadze to, że wraz z popularyzacją wiedzy na temat mizofonii pojawiły się osoby, które chcą na niej zarobić. Warto zatem pytać się o podstawy naukowe proponowanych metod i weryfikować źródła.

Tylko skąd mamy wiedzieć, kiedy udać się do lekarza? – Trudno określić granicę mizofonii. Łatwo zauważyć, że jak pojawia się temat mizofonii to nagle wszyscy mówią "ja tak mam, ja też nie znoszę odgłosów mlaskania, chrupania" – podkreśla doktorantka z UW. W mizofonii nie chodzi jednak o zwykłe nielubienie.

–To są ekstremalne reakcje emocjonalne (głównie złość, obrzydzenie, poczucie bezsilności), z silnym pobudzeniem psychofizjologicznym - co nie zawsze jest widoczne dla obserwatora) – mówi. Te reakcje uniemożliwiają normalne funkcjonowanie.
Marta Siepsiak

Jeśli po przeczytaniu tego czy innego tekstu, ktoś się zastanawia "o, ja tak mam, to może powinienem się martwić?", ale wcześniej nie zauważał żadnych problemów, to na pewno nie powinien się martwić. Mizofonii nie da się niezauważyć. Można nie wiedzieć, że takie zjawisko jest opisane, albo jak się nazywa, ale na pewno jak się doświadcza reakcji mizofonicznych, to się to od wielu lat o takich reakcjach wie.

Nie wstydźmy się mówić o mizofonii
Często mizofoniczne dźwięki powtarzają się regularnie lub trwają zbyt długo, by je przetrwać. Wtedy nie pozostaje nam nic innego, jak pokonanie wstydu i poinformowanie "generatora dźwięków" o naszym cierpieniu (i nie obrażajmy się, jeśli sami zostaniemy poproszeni o uciszenie się). To również może być bolesne doświadczenie.

– Nie zliczę osób, od których słyszałam lub czytałam, że zostały wyśmiane, że rodzina robiła na złość, że zostały zignorowane. Całe szczęście, ostatnio coraz więcej się o tym mówi i pisze, a także coraz więcej specjalistów wie o mizofonii – przyznaje Siepsiak. –Nie ma chyba innego sposobu, jak spokojna rozmowa. Zawsze można podeprzeć argumenty danymi z publikacji naukowych.
Marta Siepsiak

Dobrze jest jednak pamiętać, że często osoby wydające awersyjne odgłosy nie są tego świadome, nie robią na złość (no, chyba że właśnie robią). Jeśli zostaną "zaatakowane" znienacka, mogą również odpowiedzieć atakiem. Dlatego myślę, że nie warto czekać na moment, w którym jesteśmy u kresu wytrzymałości, tylko zorganizować rozmowę z kolegą z biura, rodzicem, partnerem itd. na spokojnie, w momencie, w którym dźwięki nie występują.

Nie da się jednak wyeliminować wszystkich awersyjnych dźwięków z otoczenia. –Nasze otocznie też musi czasami coś zjeść. Zaakceptowanie takiego stanu rzeczy też bywa kojące – przyznaje psycholożka.
Mizofonia, ASMR i inne badania
Odpowiedzi na niektóre pytania może dostarczyć prowadzony przez moją rozmówczynię "Projekt-dźwięk". Składa się tak naprawdę z kilku mniejszych i większych badań. Jej zespół zakończył już prace nad kwestionariuszem do pomiaru mizofonii. Niedługo zostanie on opublikowany.

– We współpracy z badaczami z UJ i SWPS kończymy właśnie badanie związków mizofonii z innymi zaburzeniami i cechami u osób hospitalizowaych na oddziałach psychiatrycznych (tu dodam, że nasze wyniki nie wskazują na częstsze występowanie mizofonii w tej grupie). Wyniki będą znane już niebawem (choć na publikację w recenzowanym czasopiśmie naukowym trzeba często czekać wiele miesięcy) – zapewnia naukowiec.

We wrześniu zaczną główne badanie, finansowe z grantu Preludium NCN. Przebadanych będzie około 100 osób z mizofonią i tyle samo bez mizofonii. – Wezmą one udział w serii eksperymentów z pomiarami psychofozjologicznymi (bezpieczne, bezbolesne), w badaniach audiologicznych, przejdą wywiad dotyczący potencjalnych zaburzeń psychicznych i wypełnią kilka kwestionariuszy, m.in. do pomiaru nasilenia cech temperamentu. Badania prowadzimy w Warszawie – dodaje.
Marta Siepsiak

Chcemy poznać psychologiczne i psychofizjologiczne uwarunkowania mizofonii. Szczegółów nie mogę zdradzać na tym etapie. Na wyniki tych badań trzeba jednak będzie jeszcze poczekać (na pewno co najmniej 1-1,5 roku). To długie i żmudne badania.

Jedne z badań będą dotyczyć związku między mizofonią a ASMR, które jest jakby przeciwieństwem tego zaburzenia. Dla niektórych osób dźwięki mlaskania lub mlaskania są relaksujące, a często wręcz podniecające. – Wiadomo, że spory odsetek osób doświadczających ASMR ma mizofonię. Ale badań jest dosłownie kilka i chyba nikt nie jest jeszcze w stanie odpowiedzieć na to pytanie – przyznaje.

W październiku zaczną się badania dotyczące m.in. związków ASMR z mizofonią. – Mamy też w planach kilka innych, małych projektów. Cały czas coś się dzieje, dlatego zachęcam do wzięcia udziału w naszych projektach – mówi Marta SIepsiak.

Pod adresem: marta.siepsiak@psych.uw.edu.pl - możemy przesyłać swoje zgłoszenia do badań nad mizofonią.