"Gdyby to wyszło, leżymy". Ujawniono nową rozmowę "Emi" z sędzią dobrej zmiany

Adam Nowiński
Sędzia Jakub Iwaniec, prawa ręka byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, miał być jedną z kluczowych postaci w aferze hejterskiej. Jego rozmowy z "szefową" farmy trolli Emilią Sz. opublikował "Fakt". Wynika z nich, że Iwaniec nie tylko wiedział o poleceniach wydawanych Emi z ministerstwa, ale także miał uczestniczyć w procesie decyzyjnym i próbował wpływać na hejterkę i publikowane przez nią treści.
Wyciekły zapisy rozmów Emi z sędzią Iwańcem. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Fragmenty rozmów Emilii z sędzią Jakubem Iwańcem z lata 2018 roku opublikował "Fakt". To właśnie wtedy hejterka miała rozesłać donos, który sugerował, że szef Iustitii, sędzia Krystian Markiewicz nakłonił pewną kobietę do dokonania aborcji. O donosie wiedzieć miał Iwaniec, który napisał do Emi, że popełniła błąd, bo... za wcześnie opublikowała donos.

Hejterka stwierdziła w opublikowanej przez tabloid rozmowie, że rozesłana przez nią wiadomość została zatwierdzona przez Łukasza (Piebiaka). Iwaniec miał wtedy stwierdzić, że kobieta z donosu to znajoma Piebiaka i w jej domu odbywały się "spotkania taktyczne", więc dużo wie i "gdyby to wszystko wyszło, leżymy".


Sędzia żałował, że donos został opublikowany tak wcześnie, bo myślał, że zawarte w nim treści posłużą do ataku na Markiewicza w okresie kampanii wyborczej. Przypomnijmy, że sędzia Iwaniec po wybuchu afery hejterskiej został wyrzucony przez Zbigniewa Ziobrę z Ministerstwa Sprawiedliwości, gdzie był oddelegowany z Sądu Rejonowego w Warszawie.

źródło: "Fakt"