Brudziński zaliczył wtopę. Zagalopował się, kiedy wspominał o fali ścieków na Wiśle
Były szef MSWiA wystąpił na antenie stacji Polsat News. Tam opowiadał o awarii warszawskiej oczyszczalni ścieków i o związanej z nią fali kulminacyjnej. Co najmniej jeden element jego wypowiedzi się nie zgadzał i wywołał liczne drwiny.
Joachim Brudziński wypowiedział się na ten temat w programie "Graffiti". Nie wszystko poszło jednak po jego myśli. – Warszawiacy, którzy byli wczoraj, kiedy fala kulminacyjna docierała do Mostu Poniatowskiego, mówią o brunatnej, niezwykle cuchnącej mazi, która się przelała – mówił wiceprezes PiS.
Problem w tym, że Wisła płynie w kierunku północy, a sama oczyszczalnia ścieków znajduje się za Białołęką. Nie jest więc możliwe, aby fala ścieków dotarła do mostu znajdującego się na południe od zakładu "Czajka".
"Ścieki są podobno zrzucane do Wisły na wysokości Bielan. Wisła płynie na północ. Most Poniatowskiego jest na południe od Bielan. To skąd fala kulminacyjna na jego wysokości?" – zwrócił na to uwagę dziennikarz Konrad Piasecki.
Sam minister po pewnym czasie odniósł się do drwin z jego pomyłki. Zapewnił, że chodziło mu o Most Północny i powtórzył z oburzeniem narrację o "katastrofie ekologicznej" i o rzekomym ukrywaniu awarii przed opinią publiczną.