WOT mobilizuje się do walki ze ściekami. Nad ortografią muszą jeszcze poćwiczyć
Rzecznik Prasowy Wojsk Obrony Terytorialnej Marcin Pietrzak ogłosił na Twitterze alert dla żołnierzy tej formacji. Nie obyło się bez wpadki, którą natychmiast wychwycił były szef MON Tomasz Siemoniak. Wytknięcie błędu ortograficznego prawa strona z kolei poczytała za atak na wojsko.
I nie byłoby w tym nic dziwnego ani śmiesznego, gdyby nie błąd ortograficzny w treści komunikatu. Marek Pietrzak napisał słowo "wzdłuż" przez "ó". "'Terytorialsi' zwołują się 'wzdłóż' koryta. PiS chce do reszty ośmieszyć 'obronę terytorialną'" – napisał na Twitterze Tomasz Siemoniak, wicepremier i szef MON w rządzie PO-PSL.
Tymczasem trudno nie odnieść wrażenia, że Siemoniak ma rację. Trudno wyobrazić sobie zadania, jakie mogliby nad Wisłą wypełniać żołnierze WOT. Udział wojska w aferze ściekowej ma jedynie podłoże politycznej walki przedwyborczej. Jeszcze za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego w Warszawie ścieki płynęły nieprzerwanym strumieniem i nikomu z polityków PIS to wówczas nie przeszkadzało. Dziś ministrowie z PiS mówią o "katastrofie ekologicznej".