"Ja wam zawsze pomogę". Joanna Kos-Krauze opowiedziała o wielkim geście Woźniaka-Staraka

Rafał Badowski
Wprawdzie o zmarłych w naszej kulturze nie zwykło się mówić źle, ale częste pozytywne opinie o Piotrze Woźniaku-Staraku pokazują, że znajomi wspominają go naprawdę bardzo dobrze. Swoją historią podzieliła się Joanna Kos-Krauze, żona zmarłego na nowotwór reżysera Krzysztofa Krauzego.
Piotr Woźniak-Starak pomógł choremu na nowotwór Krzysztofowi Krauzemu. Opowiedziała o tym żona zmarłego reżysera Joanna Kos-Krauze. Fot. Łukasz Głowala / Agencja Gazeta
Joanna Kos-Krauze w wywiadzie dla Onetu wspominała to, co zrobił dla jej męża Piotr Woźniak-Starak. Małżeństwo poznało producenta filmowego, gdy pracowali nad filmem "Plac Zbawiciela". Wtedy nie wiedzieli jeszcze, kim jest i że pochodzi z zamożnej rodziny.

– Byliśmy z Krzysztofem dość trudni w tym sensie, że niechętnie dopuszczaliśmy kogoś nowego do naszej stałej ekipy. Film powstawał w specyficznych warunkach, staraliśmy się, by na planie była po prostu grupa przyjaciół, bliskich sobie ludzi – opowiadała.

– Ktoś poprosił nas o przyjęcie takiego jednego Piotra na asystenta. Byliśmy dość niechętni, ale kiedy przyszedł, ujął nas świetnym wychowaniem, nieśmiałością i pracowitością. Nie mieliśmy pojęcia, kto to jest, nie znaliśmy Staraków – dodała.


Na koniec współpracy przy produkcji Piotr Woźniak-Starak miał wykazać się wielkim gestem.
– Był bankiet, który - również z przyczyn finansowych - robiliśmy u sąsiadów w ogrodzie. Nagle przyjechał samochód i przywiózł nieprawdopodobne ilości szampana i wędzonych ryb. Okazało się, że to był prezent od Piotra. Dziękował nam, że mógł być w tym projekcie. Byliśmy zupełnie oszołomieni – wspominała Joanna Kos-Krauze.

Na tym znajomość się nie zakończyła. Małżonka Krzysztofa Krauzego opowiedziała o nieocenionej pomocy, jaką otrzymała, gdy jej mąż zachorował na nowotwór prostaty. Był wtedy umierający i miał przerzuty do mózgu. Kurier wysłany przez Piotra Woźniaka-Staraka niespodziewanie przywiózł wtedy bardzo drogi lek. Jego dawka miała wystarczyć na pół roku. Nie wiadomo było nawet, skąd Woźniak-Starak dowiedział się, że małżeństwo Krauze ma problem z dostaniem specyfiku.

Gdy Kos-Krauze zadzwoniła, by podziękować, wypowiedź Woźniaka-Staraka mocno ją zaskoczyła. – Zadzwoniłam do niego, żeby podziękować. 'Aśka, sp*****laj, o czym ty w ogóle mówisz. Pomogliście mi, ja wam zawsze pomogę. Daj znać, kiedy się lek skończy i dowieziemy następną dawkę'. I rozłączył się – wspominała.

Piotr Woźniak-Starak utopił się w jeziorze Kisajno koło Giżycka po tym, jak wypadł nocą z motorówki. Do tragedii doszło nad ranem 18 sierpnia. Służby szukały biznesmena na dnie jeziora przez pięć dni. Jego ciało znalazła elitarna grupa płetwonurków.

źródło: Onet