1 września zaatakowali nas nie tylko Niemcy. O tym na lekcjach historii raczej się nie mówi

Tomasz Ławnicki
4.45 – o tej godzinie 1 września 1939 r. niemiecki pancernik "Schleswig-Holstein" otworzył ogień w kierunku na polskiej placówki na Westerplatte. W podobnym momencie z niemieckich samolotów spadły bomby na Wieluń. Wiedzę o tym każdy z nas raczej wyniósł ze szkoły podstawowej. Ale to, że kwadrans później, o godzinie 5.00, słowackie wojska od południa zaatakowały Polskę – to wciąż dla nas terra incognita.
Ks. Jozef Tiso i Adolf Hitler nad mapami w 1939 r. w Berlinie. Fot. Słowackie Archiwum Narodowe
Bez wypowiadania wojny
Z każdego podręcznika historii możemy się dowiedzieć, że agresorów było dwóch – Niemcy oraz Związek Radziecki, który Polskę zaatakował 17 września na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow. Niemcy od zachodu i od północy z Prus Wschodnich, Sowieci od wschodu. A od południa?

Trzy dywizje piechoty – Jánošik, Škultéty i Rázus – zaatakowały Polskę 1 września 1939 r. w trzech kierunkach: podhalańskim, nowosądeckim oraz bieszczadzkim. Do tego nieco później wkroczyła tzw. Grupa Szybka, dwa pułki artylerii, trochę lotnictwa – w sumie 50 tys. słowackich żołnierzy pod dowództwem gen. Ferdinanda Čatloša. Ataku z tej strony polskie wojsko się nie spodziewało. Ks. Jozef Tiso wydał rozkaz ataku na nasz kraj bez jakiegokolwiek wypowiadania wojny.


Słowakom poszło dość gładko. W parę dni słowackie oddziały zajęły Zakopane, Nowy Targ, Krynicę Zdrój, Muszynę czy Rymanów. Rozkaz ks. Tisy był jasny – wkroczyć jak najgłębiej na polskie terytorium, aby potem można było jak najwięcej zaanektować. Rzecz jasna tyle, ile pozwolą Niemcy.

Defilada Słowaków w Zakopanem
I co nieco pozwolili. Nagrodą Hitlera za pomoc w ataku na Polskę oraz – co pewnie znacznie istotniejsze – udostępnienie terytorium Słowacji dla działań niemieckich wojsk była decyzja z 21 listopada 1939 r. Tego dnia oficjalnie terytoria polskiego Spisza i Orawy zostały włączone do Słowacji. W sumie 770 km kw. ziem zamieszkałych przez blisko 35 tys. ludzi.
Archiwalne wydanie magazynu "Nový svet" z 16 września 1939 r. Na zdjęciach m.in. powitanie, jakie ludność miała zgotować słowackim żołnierzom w Jaworzynie i w Jurgowie.Fot. digitalna.kniznica.info
– I tak w skład Pierwszej Republiki Słowackiej wszedł mniejszy obszar, niż faktycznie Słowacy zajęli. Słowacy zdobyli choćby m.in. Zakopane, gdzie zorganizowano własną defiladę zwycięstwa przed ministrem obrony gen. Čatlošem – przypomina w rozmowie z naTemat dr hab. Piotr Maciej Majewski, historyk zajmujący się m.in. dziejami Czech i Czechosłowacji, były wicedyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Dlaczego o tym wszystkim tak mało wiemy? Dr hab. Piotr Maciej Majewski uważa, że jest to kwestia polskiego podejścia do naszych mniejszych sąsiadów.
Dr hab. Piotr Maciej Majewski
Instytut Historii Uniwersytetu Warszawskiego

W Polsce tradycyjnie lekceważy się to, co dzieje teraz i co wydarzyło się w przeszłości w małych państwach, również u naszych sąsiadów. Co my wiemy na temat Litwy a nawet Czech? Kilka haseł, jakieś uproszczenia. Tym bardziej nie mamy pojęcia, co w tych krajach działo się w czasie II wojny światowej. W polskiej świadomości istnieją tylko ci dwaj wielcy agresorzy, III Rzesza i Związek Radziecki.

W tym miejscu należałoby więc nakreślić tło sytuacji i nieco cofnąć w czasie, by przyjrzeć się skomplikowanej sytuacji w Czechosłowacji pod koniec lat 30. XX wieku oraz choć parę słów poświęcić księdzu Tiso. To katolicki duchowny, który w czasach Austro-Węgier był kapelanem austriackiej armii. Gdy po I wojnie światowej powstała Czechosłowacja, duchowny zaangażował się w politykę. W latach 20. został posłem Partii Ludowej z postulatami większej autonomii dla Słowaków.

Wsparcie Hitlera, błogosławieństwo papieża
W 1938 r. stanął na czele słowackiego rządu. A gdy ograbiona z ziem przez Układ Monachijski Czechosłowacja rozpaczliwie próbowała ratować niepodległość, czechosłowacki prezydent Emil Hácha w nocy z 9 na 10 marca 1939 r. wprowadził na terenie Słowacji stan wyjątkowy i odwołał autonomiczny rząd ks. Tisy. Ten zaś w odpowiedzi ogłosił niepodległość Słowacji, wiedząc, że ma poparcie Hitlera, a także Watykanu (papież Pius XII uznał faszystowskie państwo słowackie jako jeden z pierwszych). Ks. Jozef Tiso został prezydentem.
Poprad za rządów ks. Jozefa Tisy. Hajlujący mieszkańcy podczas festiwalu muzycznego w mieście.Fot. slovakiana.sk

Ale o niepodległości rządzonego przez niego kraju raczej mówić trudno. Państwo słowackie było w pełni zależne od III Rzeszy. Co nie znaczy, że ktoś Słowaków zmuszał do ataku na Polskę.

– Wbrew dość powszechnej opinii udział Słowaków w ataku na Polskę nie był wymuszony przez Niemców. Przywódcy Państwa Słowackiego zupełnie świadomie zdecydowali się wziąć udział w tej agresji. Chcieli bowiem odzyskać tereny, które Polska zabrała Słowacji w następstwie Układu Monachijskiego w grudniu 1938 r. Słowacy to wtedy bardzo boleśnie przeżyli i chęć rewanżu na Polsce była wówczas bardzo silna. Tyle że w 1939 r. zagarnęli o wiele więcej, niż rok wcześniej przypadło Polsce – tłumaczy dr hab. Piotr Maciej Majewski.
Magazyn "Nový svet" – wydanie z 7 października 1939 r.Fot. digitalna.kniznica.info

Niezręcznie wspominać
W 80 lat od wybuchu II wojny światowej w gronie przywódców, którzy przyjechali do Warszawy na rocznicowe obchody, znalazła się prezydent Słowacji Zuzana Čaputová. W jej wpisach na Twitterze próżno jednak szukać odwołań do udziału jej rodaków w działaniach wojennych u boku Hitlera. Mowa w nich o tym, że nie można pozwolić na to, aby zło wojny kiedykolwiek powróciło na nasz kontynent.
Specjalny komunikat 1 września wydało ministerstwo spraw zagranicznych w Bratysławie. Przypomniano w nim o pakcie Ribbentrop-Mołotow i o obu agresorach na Polskę – Niemcach i Związku Radzieckim, które popełniały najgorsze bestialstwa. Ale też o niechlubnych czynach Słowaków nie wspomniano.

To nie to samo państwo
10 lat temu, w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej, ówczesny wicepremier Słowacji Dušan Caplovic miał odwagę w oświadczeniu nawiązać do tamtych wydarzeń. "Dzisiejsza Republika Słowacka nie jest prawnym ani historycznym następcą wojennego państwa słowackiego. Mimo to na miejscu będą wyrazy ubolewania nad smutnym faktem, że w tragicznym wrześniu 1939 r. słowaccy żołnierze weszli na terytorium Polski u boku nazistowskiej armii niemieckiej, stąd wielu obywatelom Polski zapisali się w pamięci jako jeden z agresorów... Niech wydarzenia lat 1938 i 1939 stanowią memento dla nas i dla przyszłych pokoleń" – pisał wówczas przedstawiciel słowackich władz.
Fragment gazety "Slovak" z 23 września 1939 r. na temat defilady słowackich wojsk w zdobytym Zakopanem oraz w Jurgowie.Fot. digitalna.kniznica.info

– Obecne państwo słowackie na całe szczęście nie uważa się za kontynuatora Pierwszej Republiki Słowackiej, która powstała 14 marca 39 r. Było ono państwem satelickim III Rzeszy, które realizowało zbrodniczą politykę Hitlera. Wystarczy przypomnieć choćby sprawę zagłady słowackich Żydów, za którą odpowiedzialność ponoszą Słowacy, czy też ówczesne państwo słowackie – wyjaśnia w rozmowie z naTemat dr hab. Piotr Maciej Majewski.
Dr hab. Piotr Maciej Majewski
Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego

Słowacy mają ambiwalentny stosunek do tego, co działo się w latach 1939-46. Z jednej strony – niechętnie o tym wspominają, bo niezręcznie odwoływać się do czasów współpracy z hitlerowskimi Niemcami. Z drugiej jednak trudno nie zauważyć, że był to de facto pierwszy moment, gdy pojawiło się pojęcie państwa słowackiego.


Dla nich Tiso to bohater
Słowaccy nacjonaliści, którzy dzisiaj na tamtejszej scenie politycznej są dość silni, dość chętnie nawiązują do haseł z tego okresu. Parę lat temu, w rocznicę egzekucji ks. Tisy, głośno było o decyzji o opuszczeniu flagi do połowy na gmachu muzeum w Bańskiej Bystrzycy. Polecenie takie wydał lider słowackich neofaszystów, Marian Kotleba, przewodniczący Partii Ludowej Nasza Słowacja. Wtedy był przewodniczącym kraju bańskobystrzyckiego, dziś jest posłem do słowackiego parlamentu.
Przyjacielski uścisk dłoni między Hitlerem a ks. Tiso.Fot. Domena publiczna

Oficjalnie słowacka historia czci pamięć innego wydarzenia – Słowackiego Powstania Narodowego skierowanego przeciwko władzy Tisy i jego niemieckich mocodawców. Powstanie trwało od sierpnia do października 1944 r. i które zostało stłumione przez Niemców. Gdy zryw zakończył się porażką i hitlerowcy zdobyli zajmowaną przez słowackich partyzantów Bańską Bystrzycę, prezydent Słowacji ks. Jozef Tiso odprawił w mieście mszę dziękczynną i wręczył odznaczenia niemieckim żołnierzom.

I choć winy ks. Jozefa Tisy wątpliwości nie budzą, na Słowacji nie brak dziś takich, którzy próbują rehabilitować duchownego i jego reżim. Niektórzy wręcz przekonują, że wyrok śmierci wydany po wojnie na Tisę przez czechosłowacki sąd to... męczeństwo duchownego.

Zaskakujące? Jak się popatrzy na wyniki wyborów na Słowacji - raczej nieszczególnie. Wiosną w wyborach europejskich nacjonalistyczna Partia Ludowa Nasza Słowacja, czyli kontynuatorka ugrupowania ks. Tisy, zdobyła ponad 12 proc. głosów. A jedno z jej haseł to... "Słowacja dla Słowaków.