"Fakty nie głosują“. Z jego badań wyszło, co musiałoby się stać, żeby opozycja wygrała z PiS

Anna Dryjańska
– Fakty nie głosują. Głosują ludzie, którzy mają emocje i wrażenia. Jako badacz nie mówię, czy to dobrze, czy źle: tak po prostu jest. Opozycji obywatelskiej został miesiąc na to, by mocno popracować nad swoim wizerunkiem przed wyborami – mówi naTemat Marcin Duma, szef Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS). Opisuje, z jakimi zwierzętami kojarzą się wyborcom Koalicja Obywatelska, Lewica i PiS.
Szef IBRiS Marcin Duma tłumaczy, dlaczego wyborcy opozycji są zdemotywowani do głosowania w wyborach do Sejmu i Senatu. fot. archiwum prywatne
Anna Dryjańska: Największym problemem opozycji w nadchodzących wyborach jest…?

Marcin Duma: Wbrew pozorom wcale nie PiS, tylko demobilizacja elektoratu. Pewna, wcale niemała część wyborców opozycji po prostu nie zamierza głosować. Tak wynika z badań, jakie IBRiS przeprowadził na przełomie sierpnia i września. Tymczasem wyborcy PiS są zwarci i gotowi, by pójść do urn i ponownie poprzeć ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego.

Dlaczego wyborcy opozycji nie są zmotywowani do udziału w wyborach?

Bo oczekują od swoich polityków, że będą walczyć w kampanii zębami i pazurami, a widzą uprzejmą niemrawość. Zamiast ostrych zawodników i zawodniczek, którzy będą walczyć do ostatniego tchu, nawet jeśli w końcu przegraja, widzą ludzi co prawda sympatycznych, ale trochę rozmemłanych.


Mówiąc krótko: wyborcy opozycji nie wierzą, że sami politycy opozycji wierzą w swoje zwycięstwo.

Dlaczego więc oni mieliby inwestować swój czas i energię by 13 października iść do lokalu wyborczego? Opozycja ma problem z tym, jak jest postrzegana przez wyborców. Dobitnie pokazały nam to badania wizerunku emocjonalnego partii. Na czym polegały?

Zapytaliśmy respondentów, z jakimi zwierzętami i cechami kojarzą im się główne siły polityczne startujące w tych wyborach. Okazało się, że wyborcy postrzegają Koalicję Obywatelską jak misia pandę.

Miś panda jest postrzegany jako miły, sympatyczny, fajnie jest zrobić sobie z nim zdjęcie, ale jednocześnie jest leniwy, ospały, powolny… Takimi przymiotnikami badani opisywali Platformę, Nowoczesną i ich sojuszników z samorządu.

Z jakim zwierzęciem skojarzyła im się Lewica?

Zależy od tego, czy pytaliśmy o SLD, Wiosnę, czy Razem.

Zacznijmy od Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Ta partia najczęściej kojarzyła się ludziom ze starym kotem wylegującym się na podwórku. Nie jest energiczny, ale gdy już się podniesie, dobrze wie co, gdzie i jak. Zna na wylot każdy zakamarek, nie wykonuje niepotrzebnych ruchów, jest skuteczny. Tak właśnie wyborcy widzą SLD. Wiedzą, że to stara partia, ale z drugiej strony dostrzegają w tym zaletę: polityczne doświadczenie.

A Wiosna z czym się kojarzy wyborcom?

Z narowistym źrebakiem. Wyborcy dostrzegają w niej energię, świeżość i wolność. Widzą nieokiełznanie, które w języku polityki można przełożyć na niedoświadczenie, ale rekompensuje im to wola życia i potencjał rozwoju. Lewica stanowi więc bardzo interesujące połączenie wiedzy z mocą.

Gdzie w tym wszystkim jest Razem?

Razem nie jest na tyle rozpoznawalne, by budzić skojarzenia. Dopiero gdy się dopytuje i naprowadza, od niektórych respondentów pada krótkie stwierdzenie, że to “ludzie tacy jak my”.

A PiS jakim jest zwierzęciem zdaniem wyborców?

Lwem. Takim tatą Simby, który rządzi jak chce i nikt mu nie podskoczy, nawet jeśli coś mu się nie podoba. To budzi niechętny podziw nawet u elektoratu opozycji. I to jest problem dla Koalicji Obywatelskiej.

Dzięki za zepsucie “Króla Lwa”. Idźmy dalej. Dlaczego ten podziw jest problemem dla KO?

Ponieważ część jej wyborców dopuszcza do siebie możliwość głosowania na PiS, o ile ten złagodziłby swoją retorykę, pozamykał albo przynajmniej wyciszył fronty, na których prowadzi walkę, przesunął do drugiego szeregu kontrowersyjnych polityków, takich jak poseł Pawłowicz czy wiceprezes Macierewicz…

I PiS właśnie to robi w swojej kampanii. Gra na demobilizację wyborców Koalicji Obywatelskiej, bo nawet jeśli ostatecznie nie zagłosują na PiS, to może chociaż w ogóle nie pofatygują się na wybory. Tak czy inaczej, PiS zyskuje.

Wyborcy Lewicy też są skłonni do wsparcia PiS?

Nie. Mogą chwalić ich niektóre posunięcia, zwłaszcza pomoc socjalną, ale nie do przejścia jest dla nich konserwatyzm obyczajowy.

Ten korzystny wizerunek emocjonalny Lewicy wśród wyborców to efekt jakichś konkretnych działań polityków tej formacji?

Nie, plusują głównie dzięki kontrastowi z leniwą Koalicją Obywatelską.

Dużo pan mówi o wizerunku i postrzeganiu, a przecież politycy Koalicji Obywatelskiej cały czas gdzieś jeżdżą, coś robią. To dlaczego są uważani za ospałych?

Bo dla wizerunku liczą się wrażenia, a nie fakty. Jeśli Bartosz Arłukowicz mówi, że kampanię można wygrać tylko poprzez bezpośrednie spotkania z wyborcami i to jest recepta na zwycięstwo, to rozbudza oczekiwania, które trudno zaspokoić.

Nie da się dotrzeć do każdej miejscowości w Polsce, spotkać się z każdym. To fizycznie niemożliwe w państwie takiej wielkości. I potem wyborcy mówią naszym badaczom, że są zawiedzeni, bo w ich miejscowości polityków opozycji nie było. Zostają z przekonaniem, że Koalicja Obywatelska nie dowozi, a to z kolei zniechęca ich do głosowania.

Nie uświadomią sobie: w moim miasteczku ich nie było, ale za to byli w trzech miejscowościach obok?

Wyborców nie interesują trzy miasteczka obok, interesuje ich własne.

Sam pan mówi, że wszystkich odwiedzić się nie da. Kwadratura koła.

Nie, jeśli nie rozbudza się oczekiwań, których nie da się zaspokoić. Można być w tak wielu miejscach ilu się da, a sprawiać wrażenie, że jest się wszędzie. Ostatecznie to wrażenie jest najważniejsze. A fakty?

Fakty nie głosują. Głosują ludzie, którzy mają emocje i wrażenia. Jako badacz nie mówię, czy to dobrze, czy źle: tak po prostu jest. Gdyby pani rozmawiała z etykiem, ten wywiad wyglądałby pewnie zupełnie inaczej.

Ja mówię o tym, co działa. A w polityce liczy się skuteczność. Opozycji obywatelskiej został miesiąc na to, by mocno popracować nad swoim wizerunkiem przed wyborami. To ostatni moment by zacząć, za tydzień będzie już za późno.

Co jeszcze zdaniem wyborców Koalicja Obywatelska robi źle w tej kampanii?

Jest wrażenie, że w Koalicji nic się nie dzieje, bo nawet jak zrobią konwencję lub pokażą szóstkę Schetyny, to i tak jutro rzucą się na kolejną aferę w PiS-ie... Wie pani, co się dzieje, gdy rzuci się psu piłkę do tenisa?

Biegnie za nią.

A gdy rzuci się drugą?

Zostawia poprzednią piłkę i biegnie za kolejną.

No właśnie. Te piłki – a jest ich znacznie więcej, niż dwie – to w tej metaforze afery PiS. Można biegać za nimi i stracić dużo czasu i energii, ale nic z tego nie wynika. Badani mówili na przykład, że wkurzają ich loty Kuchcińskiego, ale nie pałali z tego powodu cieplejszym uczuciem do Platformy. Nawet połowa nie wie, o co chodzi z nagonką w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Proszę zauważyć, że jak politycy PiS są pytani o nadużycia, to odpowiadają jednym zdaniem, a potem zaczynają się rozwodzić nad 500 plus czy innym flagowym projektem. Mówią to w kółko nie dlatego, że są głupi, ale dlatego że wiedzą, że to działa. PiS trzyma się swojego przekazu, opozycja – nie. Nic dziwnego, że tylko jeden z nich dociera do wyborców.

Czy zdaniem wyborców Lewica robi coś dobrze w tej kampanii? Bo na razie ustaliliśmy, że bonus dostaje rykoszetem dzięki KO.

Wyborcy popierają hasła Lewicy, które są sformułowane w bardzo ogólny sposób. Każdy może sobie podłożyć pod równość, wolność, świeckość to, co mu podpowiada wyobraźnia.

Problemem dla Lewicy może być skonkretyzownie tych postulatów przed wyborami. Wtedy może się okazać, że ktoś chciał czegoś mniej, bardziej, inaczej, albo w ogóle nie to miał na myśli. Dlatego mówienie okrągłymi zdaniami wydaje się skutecznym sposobem na utrzymanie, a nawet zwiększenie poparcia.

Zwiększenie?

Między elektoratami Lewicy i Koalicji Obywatelskiej są ruchome drzwi. Wyborcy Platformy i Nowoczesnej to ludzie o poglądach centrowych lub centrolewicowych – nie mieliby oporów, by postawić krzyżyk jednak na liście Lewicy. Wystarczyć może jakiś drobiazg, coś, co jest nieistotne politycznie, ale zauważalne pod względem wizerunkowym.

Skoro elektorat Koalicji Obywatelskiej to centrolewica, to dlaczego przewodniczący Grzegorz Schetyna zarzucił “konserwatywną kotwicę”? Przecież to tak, jakby próbował cumować na pustyni.

To dobre pytanie, ale powinno być skierowane do władz Platformy Obywatelskiej.