#KorytarzChallenge. Pokaż wszystkim swoją przerwę. Szukamy najbardziej zatłoczonej szkoły

Michał Mańkowski
Oto bardzo brutalnie zwizualizowała się reforma edukacji. Te zdjęcia wyglądają jak żart, ale to obecna rzeczywistość tysięcy polskich uczniów. Można się śmiać i żartować, ale tak zatłoczone korytarze mogą być po prostu... niebezpieczne. Dlatego ruszamy z akcją #KorytarzChallenge, by stworzyć galerię tego, jak wyglądają przerwy szkolne w całej Polsce. Czekamy na zdjęcia z Waszej szkoły.
Kolejki i tłumy na szkolnych korytarzach po reformie edukacji. Screeny z Instagrama i Snapchata
Ruszamy z akcją #KorytarzChallenge. Jesteś uczniem albo zaniepokojonym rodzicem? Zrób zdjęcie zatłoczonego szkolnego korytarza i je nam prześlij. Czy pod tekstem, czy to na Facebooku w wiadomości prywatnej lub w komentarzu, czy na Instagramie bądź mailowo (kontakt@natemat.pl). Albo po prostu opublikuj je u siebie z tym hashtagiem i sami je znajdziemy. A następnie stworzymy galerię, którą pokażemy nie tylko byłej minister Zalewskiej.

Redakcja naTemat zgłosi się jednocześnie do Państwowej Straży Pożarnej z pytaniem, na ile takie realia, które widzicie na zdjęciach w tym tekście, są bezpieczne.


Że będzie ciasno, było wiadomo od dawna. Teoria i praktyka to jednak dwie zupełnie różne rzeczy. Zwłaszcza jeśli zobaczy się je na własne oczy. I właśnie od tygodnia obserwujemy, jak w praktyce wygląda ukochana (de)reforma edukacji Anny Zalewskiej.

Tak, tej samej Anny Zalewskiej, która "uciekła" przed jej efektami do Brukseli, gdzie z bezpiecznej odległości obserwuje jej opłakane skutki. A te są widoczne gołym okiem. W sieci pojawiają się zdjęcia, co dzieje się na szkolnych korytarzach w trakcie przerwy.
Screeny z Instagrama i Snapchata
Czyli dokładnie wtedy, gdy w niektórych przypadkach aż 8 roczników musi w jednej chwili wyjść z sal lekcyjnych. Czasami to tylko pięciominutowa przerwa, podczas której muszą przejść z sali do sali. O toalecie czy zjedzeniu kanapki można w takich warunkach zapomnieć, jeśli chce się zdążyć na czas. Tłum to mało powiedziane. To armagedon, który aż trudno sobie wyobrazić.

Gdy na to patrzę, nie dziwię się, że jeden z rodziców nie wytrzymał i postanowił... pozwać Polskę za chaos z tym związany. Zdjęcia, które uczniowie co jakiś czas sami wrzucają do sieci mogą być mniej lub bardziej śmieszne. Szkopuł w tym, że gdy uśmiech i niedowierzanie zejdą z twarzy, pojawia się świadomość, że to najzwyczajniej w świecie niebezpieczne.
Screeny z Instagrama i Snapchata
W takiej rzeczywistości o tragedię nietrudno. A potencjalnych scenariuszy nie będziemy wymieniać. najbliższych miesiącach szkoły będą musiały przeprowadzić obowiązkowe próby ewakuacyjne. Jestem szczerze ciekaw, ile z nich zakończy się sukcesem.


PS Ale spokojnie, są i plusy. Dzieci nie biegają po korytarzach, a to – jak sami pamiętamy ze szkoły – było zmorą dyżurujących nauczycielek. Nie biegają, bo po prostu nie są w stanie.
Screeny z Instagrama i Snapchata