"Pracowała pani w szpitalu?". Karczewski dał pokaz buty w rozmowie z dziennikarką "Wyborczej"

Łukasz Grzegorczyk
Dziwię się, bo jednak rezydenci przede wszystkim powinni się uczyć. Powinni zająć się nauką. Tak zawsze było i powinno być – powiedział w rozmowie dziennikarzami Stanisław Karczewski. Marszałek Senatu ocenił w ten sposób protest lekarzy przed Ministerstwem Zdrowia. Nie dowierzał też w dane na temat tego, ile pracują młodzi lekarze.
Stanisław Karczewski o lekarzach rezydentach: Powinni zająć się nauką. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Kilkunastu lekarzy rezydentów w czarnych workach, a obok tekturowe karteczki z opisem przyczyn zgonu. Tak wyglądał ostatni protest lekarzy rezydentów w Warszawie. "Nie doczekaliśmy się nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza, nie doczekaliśmy się wzrostu finansowania ochrony zdrowia, papierów i biurokracji nadal przybywa. Nie doczekaliśmy się reformy. A pacjenci nie doczekali się pomocy" – alarmują. Wygląda na to, że niektórzy politycy pozostają niewzruszeni akcją zorganizowaną przez lekarzy. Świadczy o tym choćby wypowiedź marszałka Senatu. Jego zdaniem rezydenci powinni... zająć się nauką, bo "tak zawsze było".


Justyna Dobrosz-Oracz z "Wyborczej" odparła, że przecież rezydenci są dramatycznie obciążeni pracą. – Pani o tym wie? Pracowała pani w szpitalu? – dopytywał polityk. – Nie pracowałam. Ale czytam, że pracują po 15 godzin. To jest zatrważające i dla nich i dla pacjentów – dodała dziennikarka. Stanisław Karczewski stwierdził, że "rezydenci na pewno nie pracują 15 godzin na dobę, chyba, że mają dyżur".

– Protest dotyczy sytuacji w służbie zdrowia. Wiemy, że nie jest najlepsza, ale bardzo wiele zmian dokonaliśmy. Jedna to zwiększenie finansowania do 6 proc., i na to trzeba poczekać. Ten proces będzie trwał – wyjaśniał marszałek.

Wymianę zdań Karczewskiego z dziennikarką "Wyborczej" można porównać do sytuacji z ministrem edukacji w roli głównej. Przypomnijmy, Dariusz Piontkowski niedawno bronił "osiągnięć" swojej poprzedniczki i nie pozwalał na krytykę reformy edukacji. Zapytany przez Justynę Dobrosz-Oracz o chaos w szkołach stwierdził, że... chaos to może jest w jej głowie.