Powiedzieli PiS-owi "sprawdzam". Oto co się stało ze 100 obietnicami partii Kaczyńskiego

Anna Dryjańska
– W powszechnym mniemaniu PiS sprawnie realizuje obietnice z zakresu polityki socjalnej, ze sztandarowym programem 500+ na czele, ale na przykład obietnica programu darmowych leków dla kobiet w ciąży do tej pory nie została zrealizowana, pomimo kolejnych zapewnień ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego – mówi naTemat Paweł Terpiłowski, redaktor naczelny portalu Demagog.org.pl. Wraz ze współpracownikami opublikował raport, w którym sprawdził, co stało się ze 100 obietnicami PiS.
Czy PiS zrealizował swoje obietnice wyborcze? Ile w całości, ile częściowo, a ilu w ogóle nie zrealizował? Sprawdził to Demagog – organizacja strażnicza weryfikująca słowa polityków. Fot. Patryk Ogorzałek / AG
Anna Dryjańska: Skąd pomysł na stworzenie raportu o stanie obietnic PiS?

Paweł Terpiłowski: Demagog co roku publikuje raporty przedstawiające stan realizacji obietnic poszczególnych polityków. W trakcie trwania kadencji skupialiśmy się przede wszystkim na obietnicach wygłoszonych przez premierów w ich exposé, jednak rok wyborczy to dobry czas na całościowe podsumowanie rządów Zjednoczonej Prawicy.

Wiele z obietnic, które sprawdziliśmy w najnowszym raporcie, pochodzi bezpośrednio z programu Prawa i Sprawiedliwości lub też zostało wygłoszonych przez innych polityków niż premierzy, więc uznaliśmy, że w ten sposób lepiej podsumujemy ostatnie 4 lata rządów PiS.


Chcemy pokazać politykom, zwłaszcza teraz, w najgorętszym okresie kampanii wyborczej, że ich słowa naprawdę mają znaczenie, a obywatele będą ich z nich później rozliczać.

Co wynika z raportu: PiS realizuje obietnice, czy nie?

Na 100 sprawdzonych przez nas obietnic, najliczniejszą grupę stanowiły paradoksalnie obietnice niezrealizowane – jest ich 36. Jednak jak dodamy do siebie obietnice zrealizowane i zrealizowane z opóźnieniem (to te, które premier Szydło zobowiązała się zrealizować w ciągu pierwszych 100 dni rządów, jednak zajęło to więcej czasu), to wyjdzie nam ich łącznie 37, a więc o jedną więcej niż niezrealizowanych. Do tego dużą grupę, bo 25 proc., stanowią obietnice zrealizowane częściowo. Ocenę tego, czy 36 proc. niezrealizowanych obietnic to dużo, czy mało, pozostawiamy czytelnikom.

Czy niezrealizowane i zrealizowane obietnice PiS mają ze sobą coś wspólnego? Można je jakoś pogrupować, na przykład dziedzinami, których dotyczą? Czy nie mają żadnych cech wspólnych?

Nie ma reguły. W powszechnym mniemaniu PiS sprawnie realizuje obietnice z zakresu polityki socjalnej, ze sztandarowym programem 500+ na czele, ale na przykład obietnica programu darmowych leków dla kobiet w ciąży do tej pory nie została zrealizowana, pomimo kolejnych zapewnień ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.

Jak już jesteśmy przy zdrowiu, to PiS wprowadził np. sieć szpitali, ale nie zlikwidował NFZ, ani też nie udało mu się skrócić kolejek do lekarzy.

W dziedzinie edukacji i nauki, zlikwidowane zostały gimnazja, ale nie zostały zwiększone w deklarowanym stopniu nakłady na naukę. Nie możemy więc powiedzieć, że którąś z dziedzin obietnic PiS zaniedbał, a inną zrealizował całkowicie. Wydaje mi się, że to bardziej kwestia pewnej priorytetyzacji działań, a także różnych realiów, zewnętrznych i wewnętrznych, które sprowadzają na ziemię niektóre ambitne plany. Skoro jesteśmy przy rozliczaniu polityków za obietnice wyborcze, pochylmy się nad tym, jak PiS rozliczył rząd PO-PSL za poprzednią kadencję. Był głośny medialnie audyt, politycy Prawa i Sprawiedliwości zapowiadali, że ich poprzednicy odpowiedzą karnie za rzekome winy i… jak to się skończyło?

Na przykładzie tej obietnicy idealnie widać kontrast pomiędzy bardzo emocjonalną walką polityczną, jaką widzimy na mównicy sejmowej i w mediach, a szarą rzeczywistością. Słyszeliśmy bardzo ostre przemówienia polityków rządowych, które w wielu przypadkach nie przekładały się na poźniejsze działania.

Wiele resortów nie skierowało żadnej sprawy do prokuratury (chociażby takie kluczowe jak Ministerstwo Zdrowia czy Ministerstwo Finansów). Z kolei sprawy, które zostały faktycznie skierowane do organów ścigania, w części zostały już umorzone (np. z 15 spraw zgłoszonych przez Ministerstwo Środowiska, 5 zostało już umorzonych, a zaledwie jedna jest na etapie aktu oskarżenia). Warto też zauważyć, że przez 4 lata żadna z tych spraw nie zakończyła się wyrokiem skazującym.

Są jakieś inne obietnice wyborcze, które mimo szumnych zapowiedzi skończyły się na niczym?

W kontekście walki politycznej i emocji, interesująca jest historia obietnicy dotyczącej wprowadzenia ]pakietu demokratycznego. Miał to być kluczowy element głębokiej reformy standardów debaty parlamentarnej, wzmacniający również pozycję obywateli.

Projekt wprowadzał na przykład zakaz odrzucania obywatelskiego projektu ustawy w pierwszym czytaniu, albo obowiązek przeprowadzenia pierwszego czytania w ciągu 4 miesięcy od dnia jego złożenia. Politycy PiS argumentowali później, że jest to projekt dla “normalnie funkcjonującego Sejmu” i “normalnej” – w domyśle, nie “totalnej” – opozycji, w związku z czym nie mogą go wprowadzić w życie.

Ironią losu jest więc fakt, że projekt likwidujący zamrażarkę sejmową, sam w niej ostatecznie wylądował.
Paweł Terpiłowski, redaktor naczelny portalu Demagog.org.pl.fot. archiwum prywatne
Co jeszcze z obietnic PiS znajduje się w sejmowej zamrażarce?

Mamy szereg obietnic, które nawet nie dotrwały do etapu złożenia projektu w Sejmie. To chociażby obiecywana przez Dominika Tarczyńskiego ustawa antyfejkowa, kwestia dekoncentracji mediów, czy też szumnie zapowiadana ustawa reprywatyzacyjna, nad którą prace od stycznia 2018 roku nie posunęły się ani o krok.

Jak długo trwały prace nad raportem? Ile osób go przygotowywało? Według jakiego kryterium wybraliście państwo obietnice wyborcze do sprawdzenia?

Łącznie prace trwały około trzech miesięcy. Połowa tego czasu poświęcona była na wyszukiwanie poszczególnych obietnic. Zależało nam przede wszystkim na tym, aby dotykały różnych istotnych sfer życia. Tematyka jest więc zróżnicowana, w raporcie piszemy między innymi o gospodarce, rolnictwie, zdrowiu, edukacji, kulturze, polityce zagranicznej, bezpieczeństwie, czy też wymiarze sprawiedliwości. Za każdym razem jednak wyjaśniamy, dlaczego dana obietnica miała znaczenie.

Nad samymi analizami pracował z kolei zespół dwudziestu analityków Demagoga, którym jestem bardzo wdzięczny za ich niesamowitą wnikliwość i podejrzliwość – nieodłączne atrybuty każdego dobrego fact–checkera.

A które obietnice wyborcze PiS zrealizował śpiewająco?

Było kilka obietnic, których realizacja poszła wręcz o krok dalej, wobec pierwotnych założeń. Chodzi tu przede wszystkim o obietnicę obniżki CIT do 15 proc., który to następnie obniżono jeszcze bardziej, do poziomu 9 proc.

Drugą taką obietnicą jest dwukadencyjność prezydentów miast. Pierwotnie zakładano, że po okresie jednej kadencji przerwy osoba, która sprawowała już dwukrotnie urząd, będzie mogła się o niego ubiegać ponownie. Nowe przepisy idą dalej – uniemożliwają jednak ubieganie się po raz trzeci o urząd prezydenta w każdym przypadku.

Na pewno też obietnica poprawy ściągalności VAT jest taką, w przypadku której podjęto sporo działań służących jej realizacji. Widać to zresztą w efekcie dość znaczącego wzrostu wpływów z tytułu tego podatku.
demagog.org.pl
Czy była sytuacja, gdy musieliście państwo wyeliminować jakąś obietnicę z raportu, bo była nieweryfikowalna?

Nie mieliśmy takiej sytuacji. Już na etapie selekcji obietnic analizowaliśmy co tak naprawdę chcemy w danym przypadku zweryfikować i w jakich źródłach powinniśmy szukać.

Około 40 obietnic wymagało wniosków o udostępnienie informacji publicznej, niektóre z nich do naprawdę wielu instytucji, jak chociażby obietnica zwrotu premii do Caritasu, gdzie musieliśmy napisać do wszystkich oddziałów diecezjalnych tej organizacji. Komunikacja z instytucjami w zakresie takich wniosków, to jednak w ogóle osobny temat.

Czy rząd i agendy rządowe udostępniały państwu niezbędne informacje w przewidzianym prawem terminie, czy musieliście je “wyszarpywać”?

Pod względem czasowym, nie mieliśmy większych zastrzeżeń, jednak czasem zabawnie było czytać, jak według jednej instytucji dana informacja nie stanowi informacji publicznej, podczas gdy inna instytucja bez problemu jej udzielała.

Bardzo ciekawe było też przerzucanie się odpowiedzialnością. Kiedy w sprawie obietnicy dotyczącej śledztwa smoleńskiego zapytaliśmy o losy zapowiadanej skargi do Trybunału w Hadze, MSZ stwierdził, że należy o to zapytać Kancelarię Premiera. Sama zaś Kancelaria odpowiedziała, że jest to kwestia… MSZ.

Pytaliśmy też o efekty pracy profesora Ocampo. Te niestety, decyzją ministra Macierewicza, zostały utajnione. Nie mogę więc powiedzieć, że dowiedzieliśmy się wszystkiego, co chcieliśmy, ale przyjęliśmy założenie, że brak informacji na dany temat, też jest informacją, do której należy się ustosunkować.
demagog.org.pl
Jakie jeszcze informacje były nieosiągalne?

Pytaliśmy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego o prace nad wielką międzynarodową produkcją filmową zapowiedzianą przez ministra Glińskiego. W odpowiedzi nie znaleźliśmy jednak żadnych konkretów dotyczących tego konkretnego projektu, ministerstwo w zamian postanowiło pochwalić się, że wspiera za pośrednictwem PISF produkcję “40 filmów o tematyce historycznej”. Wspominało chociażby o wchodzących właśnie na ekrany kin "Legionach", natomiast nie do końca jestem przekonany, że to o to chodziło PiS-owi, kiedy obiecywał hollywodzką superprodukcję.

Czy jakiś polityk PiS odezwał się do państwa w związku z raportem albo jakoś się do niego ustosunkował? Czy politycy – wszystkich formacji – reagują na to, jak sprawdzacie ich prawdomówność i dotrzymywanie słowa?

Póki co jeszcze nikt z PiS się do nas nie odezwał w sprawie raportu. Jesteśmy jednak jak najbardziej otwarci na polemikę i rzeczową dyskusję na ten temat.

Czy politycy reagują na naszą działalność? Muszę powiedzieć, że dzieje się tak przede wszystkim wtedy, kiedy przyznajemy, że mówią prawdę i mogą się zaprezentować jako wiarygodni i merytoryczni. Ilość interakcji w przypadku obnażania fałszu lub manipulacji jest już niższa, choć oczywiście znajdziemy przykłady podjęcia rękawicy. Częściej jednak te negatywne oceny są wykorzystywane przez politycznych oponentów danej osoby.

Nie ze wszystkimi naszymi ocenami trzeba się zgadzać, nie o to bowiem tak naprawdę chodzi. Uważam, że zadanie watchdogów takich jak Demagog jest dość ograniczone i polega przede wszystkim na pobudzaniu dyskusji na dany temat, przekierowywaniu jej na merytoryczne tory.

Taki jest też cel tego raportu, jeśli mamy za niecały miesiąc wybory i rozmawiamy o tym ile obietnic zrealizował PiS, to potraktujmy tę publikację jako punkt wyjścia do tej debaty, nie zaś jako jej ostateczne zakończenie lub podsumowanie.