Jednoznaczna opinia biegłych. Sebastian K. odpowiada za wypadek z udziałem Szydło

Paweł Kalisz
Zdaniem biegłych, to Sebastian K. ponosi winę za wypadek z udziałem premier Beaty Szydło, do którego doszło w Oświęcimiu 10 lutego 2017 roku. Postępowanie dowodowe w sprawie wypadku zostało już zakończone.
Biegli orzekli, że sprawcą wypadku z udziałem Beaty Szydło był Sebastian K. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Przed Sądem Rejonowym w Oświęcimiu toczy się rozprawa w sprawie wypadku, do którego doszło w lutym 2017 roku. Limuzyna, którą jechała premier Beata Szydło uderzyła w drzewo. W czwartek przesłuchano biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa, którzy mieli wykazać, kto ponosi winę za spowodowanie wypadku. Według opinii biegłych sprawcą był Sebastian K. Pytanie, czy jedynym sprawcą.

Zdaniem biegłych, jeśli samochody rządowe miały włączone syreny, Sebastian K. byłby jedynym i wyłącznym sprawcą wypadku. Jeśli włączono jedynie sygnały świetlne, wówczas część winy za wypadek spadnie też na funkcjonariuszy.


PiS winnego wskazało od razu
Do wypadku doszło prawie trzy lata temu. Kolumna rządowych samochodów mknęła przez miasto. Czy samochody jechały na sygnale? Z pewnością świeciły się niebieskie światła ostrzegawcze, nie ma jednak pewności, czy włączono także sygnały dźwiękowe. Próbujący skręcić swoim samochodem Sebastian K. zajechał drogę limuzynie wiozącej premier Beatę Szydło. Kierowca BOR ominął samochód Sebastiana K., po czym wjechał na przydrożne drzewo.

Prawicowe media i politycy PiS błyskawicznie wówczas wydali wyrok – okrzyknięto, że nie ma wątpliwości, iż za wypadek winę ponosi młody kierowca czerwonego seicento Sebastian K. 21-latek został zatrzymany. Później sąd orzekł, że to zatrzymanie było bezzasadne. Ale proces w sprawie samego wypadku trwa i dziwnych okoliczności przybywa.

Tajemnica zniszczonego dowodu
Wiosną okazało się, że w tajemniczy sposób zniszczony został jeden z najważniejszych dowodów w sprawie – płyty z nagraniem z kamery monitoringu. Zniszczenie dowodu potwierdziło to biuro prasowe Sądu Okręgowego w Krakowie, który nadzoruje działanie sądu rejonowego w Oświęcimiu, gdzie znajdują się akta całego postępowania.

– Nie da się odzyskać danych z uszkodzonej płyty będącej dowodem w sprawie wypadku rządowej kolumny Beaty Szydło, do którego doszło w lutym 2017 roku w Oświęcimiu – orzekli w czwartek na rozprawie w Oświęcimiu biegli z Biura Ekspertyz Sądowych z Lublina, którzy zbadali płytę. Jak podaje TVN24, eksperci stwierdzili, że dane zostały utracone bezpowrotnie, a uszkodzenie płyty było mechaniczne.

Prokuratura Okręgowa w Krakowie zapewniała, że przesłała do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wszelkie dowody "nieuszkodzone". Sąd jednak zaprzeczył. W końcu prokuratura zmieniła zdanie i przyznała, że uszkodzenie jednej z płyt zauważono już podczas śledztwa.

Prokurator okręgowy z Krakowa Rafał Babiński zapewnił jednak, że zniszczony dowód "nie ma żadnego znaczenia dla dalszego sprawy, bo to nagranie nie obejmuje miejsca zdarzenia przejazdu kolumny".

Sprawę uszkodzenia dowodu w sprawie wypadku rządowego pojazdu prowadzi prokuratura w Nowym Sączu. Jak sugerowała "Gazeta Wyborcza", nie przypadkiem to śledztwo trafiło właśnie tam. Dziennik pisał, że na czele tej prokuratury stoi śledczy awansowany przez Zbigniewa Ziobrę, który często uczestniczy w imprezach organizowanych przez polityków PiS i utrzymuje z nimi kontakty towarzyskie.