Miało być bajkowo, jest koszmarnie. Te problemy po zamieszkaniu razem mają wszystkie pary

Ola Gersz
Decydujecie się zamieszkać razem. Czujecie ekscytację, bo przecież będzie tak fajnie i sielankowo. Jednak wystarczy kilka dni, żebyście dostali białej gorączki. Bo liczba rzeczy, która was zaskoczyła albo zdenerwowała wychodzi już ponad skalę. Z czasem przywykniecie, przyzwyczaicie się, machniecie ręką, ale na początku czeka was przeprawa przez rwący potok mieszkaniowych problemów. Oto one.
Mieszkanie razem to wiele wyzwań Fot. Kadr z serialu "Przyjaciele"

1. Problem z toaletą

Problem pierwszy i najważniejszy. Jeśli nie macie oddzielnych toalet (jak większość maluczkich), a wcześniej ani razem nie pomieszkiwaliście, ani nie wyjeżdżaliście razem, to problem korzystania z toalety będzie dla was bardzo realny. A dokładnie – mówiąc wprost, brutalnie i po ludzku – robienie kupy.

– Kiedy zamieszkałam razem z partnerem, maksymalnie wstydziłam się iść do łazienki na tak zwaną "dwójeczkę". Serio, tak się tym stresowałam, że musiałam kombinować, na przykład siedziałam w toalecie tak długo po spuszczeniu wody, aż trochę nie wywietrzeje. Bałam się najbardziej, że on wejdzie od razu po mnie i poczuje, co tam robiłam – mówi Ania. Dlaczego aż tak ją to stresowało? – Kiedy myśli się o miłości, to rzadko w kontekście ubikacji. To raczej sama tęcza i jednorożce. W ogóle nie byłam więc przygotowana na tę kwestię – wyznaje.


W końcu Ania przełamała się i postanowiła po rozmawiać o tym z partnerem. Okazało się, że... miał ten sam problem. – Powiedział, że wydawało mu się, że go zostawię, bo powiem, że jest obrzydliwy – śmieje się. Po wspólnej rozmowie wstyd zupełnie zniknął. – Podchodzimy teraz do tego na luzie i ze śmiechem. Na zasadzie, że po wejściu po nim do toalety, mogę krzyknąć, że chyba przesadził i mamy bekę. Po trzech latach mieszkania razem nie mam już nawet oporów wejść do toalety, gdy on siedzi na sedesie. Prawdziwe oblicza miłości – mówi żartobliwie Ania.

2. Problem z włosami

Co innego, jeśli w wannie, pod prysznicem albo w umywalce są twoje włosy. Ale włosy kogoś innego? Tego już nie możesz znieść. A już prawdziwego szoku zaznasz, gdy zamieszkasz z partnerem lub partnerką po długim mieszkaniu w pojedynkę. Bo włosy cię po prostu... zasypią. I problem ten dotyczy obu płci.

– Kiedy mój mąż się goli, wszędzie są włosy. Wszędzie. A co gorsza, kiedy już się ogoli, to kładzie maszynkę na szklaną szafkę i zupełnie nie rozumie, że ta pianka do golenia puszcza rdzę. Cała półka ma brązowe plamy, co wygląda obrzydliwie – opowiada Marta. – Najgorsza rzecz, jaka istnieje? Posprzątasz łazienkę, jesteś z siebie dumna. Chwilę później słyszysz, że twój facet zaczyna się golić. To po co ja sprzątałam, jak zasypie mi umywalkę i podłogę swoją brodą?! – denerwuje się z kolei Basia.

Kobiety mają zwykle dłuższe włosy, więc ich "włosowy grzech", jakim jest nieposprzątanie po sobie po umyciu się, rzuca się w oczy jeszcze bardziej. Wie coś o tym Damian. – Moja dziewczyna ma długie, gęste, czarne włosy. Myje je dwa razy dziennie, a do tego zimą zaczynają jej one wypadać. Kiedy zamieszkaliśmy razem, naprawdę nie byłem gotowy na to, że będę musiał wyciągać czyjeś włosy z wanny i raz na tydzień przepychać ją i zlew, bo utkną tam całe kłęby kłaków. Kocham moją dziewczynę i mieszkamy razem już rok, ale do tego nigdy się nie przyzwyczaję, bo to po prostu przyprawia mnie to o mdłości – opowiada.

3. Problem z bałaganem

Bałagan to temat rzeka. Jedni nie zmywają po sobie naczyń, inni nie składają ubrań, jeszcze inni w życiu nie wynoszą śmieci.

– Wiedziałam, że mój mąż nie jest pedantem. Ale kiedy razem zamieszkaliśmy, dowiedziałam się, że jest strasznym bałaganiarzem. Kiedy się rozbiera, wszystko ściąga i zostawia tam, gdzie stał. Na podłodze. Nie wiedziałam, że to taki typ, którego mama w ogóle nie nauczyła sprzątać – opowiada Monika.

To nie wszystko. Czasem w domu Moniki robi się znacznie bardziej hardcorowo. – Wchodzę do domu, nie ma mnie trzy dni i od progu czuję, że śmierdzi. Pytam go, czemu nie wyniósł śmieci, a on mówi, że nie wiedział, że trzeba wynieść i nic nie czuje. Nigdy nic nie widzi, nic nie wie. Kiedy przebieramy rzeczy i wyciągamy zimowe rzeczy i chowamy letnie, albo odwrotnie, to te próżniowe rzeczy z ubraniami mogą stać trzy miesiące. Jeśli ja tego nie zrobię, to on ich za nic nie schowa – mówi.

Problem z bałaganem ma również Bartek. – Nasze mieszkanie wygląda rano, jakby przeszedł przez nie tajfun. Moja dziewczyna zawsze wstaje za późno, więc później biega w totalnym szale: wywala z szafy wszystkie ubrania i buty, zostawia prostownicę w zlewie (na szczęście wyłączoną z kontaktu), nie ścieli łóżka, nie zamyka szafy czy półek. Ja jestem pedantem, więc na początku byłem bliski wyprowadzki. Teraz już się przyzwyczaiłem, a partnerka sprząta swój bałagan, jak wróci do domu, bo tak się umówiliśmy. Jednak ranek jest koszmarem – opowiada.

4. Problem ze spaniem

Z jednej strony perspektywa jednego łóżka jest dla par ekscytująca, z drugiej – irytująca. Bo łóżko to nie tylko przyjemności, szczególnie jeśli dotąd cale życie spałeś sam.

Dla Moniki najgorsze było chrapanie. – Pewnie nie będę w tym osamotniona, bo dużo facetów chrapie. Ale mój chrapie jak ruski czołg. Przed przeprowadzką spaliśmy już często razem u mnie, albo u niego, ale nie zdawałam sobie sprawy z wagi problemu. W końcu następnej nocy mogłam się wyspać we własnym łóżku. Ale po zamieszkaniu razem tej opcji niestety nie było i początkowo zupełnie nie mogłam spać. To był koszmar. Teraz już nie mam aż takiego problemu, bo śpię ze stoperami w uszach. W końcu czego się nie robi dla miłości – mówi.

Z kolei dla Eweliny wszystkie aspekty spania razem były problemowe. – Ja od razu wyłączam lampkę i zasypiam, on godzinami albo czyta przy zapalonym świetle, albo coś robi na telefonie. Co mnie denerwuje, bo widzę światło. Inna sprawa? Ściąga ze mnie kołdrę i ma zawsze zimne stopy albo wierci się i zabiera mi moją stronę łóżka. Teraz jakoś to ogarnęliśmy, ale przez pierwszy tydzień byłam bliska płaczu – opowiada Ewelina. Dodaje jednak, że jej partner też nie ma łatwo, bo ona z kolei często je w łóżku. – On tego nie znosi, bo potem wszędzie jest nakruszone. Zemsta – śmieje się.

5. Problem z rzeczami

Nie dzielisz mieszkania tylko z partnerem, ale również z jego rzeczami. A tych często jest dużo, jak na twój gust o wiele za dużo. Może się to wydawać mało problemowe, ale jest wręcz przeciwnie.

– Moja dziewczyna ma generalnie dużo WSZYSTKIEGO. Sukienki, buty, sweterki, kolczyki, spinki, gumki do włosów, szminki. A oprócz tego kubki, filiżanki, książki, albumy ze zdjęciami, gazety, obrazki, świeczki. No generalnie jest typem totalnego zbieracza. Dużo kupuje, mało co wyrzuca. Ja się w naszym mieszkaniu praktycznie nie mieszczę. Mam w sumie tylko ciuchy, komputer i skarpety – śmieje się Paweł.

Z kolei Krzysztof mówi, że oboje mają problem z przedmiotami. – Ja się ciągle potykam o jej buty w przedpokoju i denerwują mnie rzędy butelek z kosmetykami na wannie. A ona z kolei ma dosyć mojego sprzętu komputerowego, który zajmuje pół sypialni. Już się przyzwyczailiśmy do tego, ale na początku ciągle były kłótnie – opowiada.

Krzysztof dodaje również, że irytuje go jeszcze jedna rzecz. – Moja dziewczyna ciągle wszystko przestawia. Ja lubię mieć wszystko w jednym miejscu, a ona na przykład wchodzi i rzuca klucz do samochodu gdziekolwiek. Potem cały ranek go szukam – mówi, ale zaznacza: Jednak mieszkać sobie bez niej sobie już nie wyobrażam.