Dlaczego Banaś tak tanio wynajmował kamienicę? Ujawniono, że po prostu mogło mu się to opłacać

Piotr Rodzik
Z weekendowego materiału "Superwizjera" TVN wiemy, że Marian Banaś od 2014 roku wynajmował 400-metrową kamienicę krakowskim sutenerom. I robił to wyjątkowo tanio. Teraz "Gazeta Wyborcza" wyjaśnia, jak zyskiwał na tym były minister, a jak tracił fiskus.
Marian Banaś dzięki niskiej cenie za wynajem kamienicy mógł... zarobić więcej. Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Gazeta
Dochody Banasia z kamienicy w atrakcyjnej części Krakowa były wyjątkowo niskie. W oświadczeniu majątkowym szef NIK, który obecnie przebywa na bezpłatnym urlopie, napisał, że na wynajmie kamienicy oraz dwóch mieszkań zarobił 65,7 tys. zł. To daje niecałe 6 tys. zł miesięcznie.

Wcześniej było jeszcze gorzej – w 2015 roku zarobił na kamienicy ok. 40 tys. zł.

Dlaczego tak mało? Banaś sam tłumaczył to w TVP. – Znalazłem najemcę, młodego człowieka, który zdecydował się na działalność hotelarską i taką umowę z nim podpisałem, i zarazem umowę przedwstępną, że ją kupi (…). Przy rozliczeniu (kupnie kamienicy – red.) cena (niskiego wynajmu – red.) miała zostać wyrównana – podkreślił w programie "Gość Wiadomości", gdzie wyjaśnił też, skąd w ogóle zdobył kamienicę.


Jednak jak wyjaśnia "Gazeta Wyborcza", dzięki zaniżeniu ceny najmu Banaś płacił przez lata niższy podatek. Do 1 stycznia 2019 r. Dokładnie ryczałtowe 8,5 proc. – niezależnie od wysokości przychodu – lub 19 i 32 proc. według stawek PIT.

Natomiast sprzedając kamienicę – wraz z wyrównaniem – podatku płacić nie musiał w ogóle. Jak mówi "GW" doradca podatkowy Przemysław Hinc, takie działanie kłóci się z klauzulą przeciwko unikaniu opodatkowania. Wprowadzono ją za... rządów PiS.

Aby najlepiej zrozumieć aferę związaną z Marianem Banasiem, polecamy tekst Anny Dryjańskiej. Nasza reporterka punkt po punkcie rozpisała całą sprawę szefa NIK. Po tym tekście dla każdego będzie oczywiste, dlaczego ta sprawa jest tak bulwersująca.

źródło: Gazeta Wyborcza