Zanim pojawiła się Greta była ona. Severn Suzuki – dziewczynka, która "uciszyła świat na 5 minut"

Aneta Olender
Ona też chciała coś zmienić. Wierzyła, że politycy i ludzie rządzący tym światem usłyszą jej przerażony głos. 27 lat przed wystąpieniem Grety Thunberg podczas Szczytu klimatycznego ONZ, to ona w Rio de Janeiro poruszyła delegatów z całego świata. Dziś wie, że na zachwytach się skończyło, a później przyszły tylko gorsze czasy dla środowiska.
Severn Suzuki samodzielnie uzbierała pieniądze, żeby pojechać do Rio de Janeiro i powiedzieć politykom, co myśli młodzież. Fot. Kadr z YouTube oraz materiał prasowy ze strony severncullissuzuki.com/
Zatrzymała świat
Czerwiec 1992 roku. Dwunastoletnia Severn Suzuki spokojnym, ale zdecydowanym głosem mówi klimatycznym kryzysie, który niszczy jej dzieciństwo. "To co robicie sprawia, że płaczę po nocach" – te przejmujące słowa mają trafić do wyobraźni i sumień delegatów rządów całego świata, polityk, dziennikarzy i wszystkich tych, którzy biorą udział w Szczycie Ziemi w Rio de Janeiro zainicjowanym przez ONZ.
Severn Suzuki
Konferencja w Rio de Janeiro 1992 rok

W szkole, a nawet w przedszkolu uczycie nas, jak się zachowywać w tym świecie. Uczycie nas, że nie wolno walczyć z innymi, że należy rozwiązywać problemy. Uczycie nas szacunku, tego żeby sprzątać bałagan, żeby nie krzywdzić innych stworzeń, dzielić się i nie być chciwymi. Więc dlaczego robicie dokładnie odwrotnie?

Jej przemówienie zrobiło wrażenie na zebranych. Schodziła z mównicy wśród głośnych oklasków. Wydawało się, że coś drgnęło. Nikt nie słuchał tego, co od lat mówili naukowcy, ale słowa dziecka miały mieć większą siłę przebicia. Al Gore, były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził: "To było najlepsze przemówienie, jakie usłyszałem podczas całego tygodnia".


Nagranie z prawie siedmiominutowym wystąpieniem Severn dziś funkcjonuje jako film pt. "Dziewczynka, która zatrzymała świat na pięć minut".
Odziedziczona wrażliwość
Kanadyjka Severn Suzuki, a właściwie Severn Cullis-Suzuki w tym roku skończy 40 lat. Jej zaangażowanie w ekologię nie było tylko dziecięcą fanaberią. Ani przez chwilę nie zapomniała o tym, co wtedy, w 1992 roku, było dla niej tak ważne. Jest aktywistką, działaczką na rzecz ochrony środowiska. Temu też poświęciła karierę naukową. Ukończyła ekologię i biologię ewolucyjną na Uniwersytecie Yale oraz etnobotanikę na Uniwersytecie Victorii.

Severn, podobnie jak Greta Thunberg, wrażliwości na kwestie środowiska mogła nauczyć się od najbliższych. Tematy ekologii bliskie są rodzicom 16-letniej Szwedki, a jej przodek Svante Arrhenius ponad 100 lat temu mówił już o globalnym ociepleniu. Natomiast Suzuki mogła szukać wsparcia u swojego ojca David Takayoshi Suzuki, który jest ekologiem. Jest też znanym Ameryce Północnej twórcą programów poświęconych tematyce przyrodniczej.

Oczy naszych dzieci
Gdy Severn Suzuki miała 9 lat, założyła szkolną organizację ECO (Environmental Children's Organization). Razem z innymi dziećmi chciała chronić środowisko, mówić o tym, jak ważne są nawet najmniejsze działania i jakie konsekwencje może mieć zamykanie oczu na te kwestie.

Chciała, żeby ją i jej koleżanki usłyszało więcej osób, dlatego postanowiła zebrać pieniądze i pojechać na konferencję do Rio de Janeiro. "Sami zebraliśmy pieniądze, żeby pokonać 5 tysięcy mil, przyjechać tu i powiedzieć wam dorosłym byście zmienili swoje postępowanie. Walczę o moją przyszłość. Utrata przyszłości to nie to samo, co przegranie wyborów, czy strata kilku punktów na giełdzie" – mówiła 12-latka 27 lat temu.

Zaznaczyła, że jest głosem wszystkich pokoleń, głosem głodujących na świecie dzieci, "których płaczu tutaj nie słychać". Chciała powiedzieć co czuje. Musiała zawstydzić delegatów, którzy pojawili się na Szczycie Ziemi, gdy usłyszeli o jej spotkaniu w Brazylii, o dzieciach ulicy.
Severn Suzuki
Konferencja w Rio de Janeiro 1992 rok

Tutaj w Brazylii dwa dni temu byliśmy w szoku, gdy spędziliśmy trochę czasu z dziećmi mieszkającymi na ulicy. Tak powiedziało nam jedno z dzieci: "Chciałbym być bogaty, a gdybym był to rozdałbym wszystkim dzieciom ulicy jedzenie, ubrania, lekarstwa. Dałbym im schronienie, miłość i uczucie". Jeżeli dziecko ulicy, które nie posiada niczego, chce się dzielić, to dlaczego my, którzy mamy wszystko, jesteśmy tak chciwi?

Chciała, żeby wszyscy dowiedzieli się o jej strachu, strachu przed wyjściem z domu ze względu na dziurę ozonową. Strachu przed oddychaniem, ponieważ nie wiedziała "jakie skażenia znajdują się w powietrzu".

Wszyscy, którzy jej słuchali, usłyszeli pytanie: "Gdy byliście w moim wieku, to musieliście martwić się o takie sprawy?". Zwróciła także uwagę na to, że ci którzy decydują o losach tego świata, zachowują się tak, jakby nie zauważali problemu i mieli jeszcze mnóstwo czasu na działania.

"Zawsze marzyłam o tym, żeby zobaczyć dzikie stada zwierząt, pełne ptaków i motyli lasy deszczowe, ale teraz zastanawiam się, czy będą istniały, gdy moje dzieci będą chciały je zobaczyć.(...) Jeśli nie umiecie naprawić, to przestańcie psuć" – mówiła.

To, co zrobiła, nie przeszło bez echa. Rok później docenił ją i jej działania Program Środowiskowy Organizacji Narodów Zjednoczonych, przyznając nastolatce nagrodę Global 500 Roll of Honour. Również w 1993 roku ukazała się książka Severn Suzuki "Tell the World". Na 32 stronach podpowiadała rodzinom, jak w prostych krokach mogą włączyć się w ochronę środowiska.

Także ona stała się główną bohaterką dokumentalnego filmu "Severn, la voix de nos enfants" (Severn, głos naszych dzieci), który w 2010 roku wyreżyserował francuski twórca Jean-Paul Jaud.
Myślałam, że przywódcy mogą coś zmienić
Od czasu, kiedy o Severn Suzuki zrobiło się głośno, minęło 27 lat. Tajemnicą nie jest, że politycy poza zachwytem nad wystąpieniem 12-latki, nie zrobili nic, co mogłoby zatrzymać zapowiadaną wtedy ustami dziecka katastrofę. Pewnie dlatego też pojawiła się kolejna dziewczynka, która wykrzyczała rządzącym, że ukradli jej marzenia i dzieciństwo.

– Jest bardzo inteligentna i konsekwentna. Miałem w sobie taką samą pasję, ten sam ból i tę samą potrzebę mówienia o tym, co się dzieje. Ale w 1992 r. kontekst był zupełnie inny – mówiła w ostatnim wywiadzie dla francuskiego dziennika "Libération" Severn Cullis-Suzuki.

Mówiąc o innym kontekście ekolożka miała na myśli naszą świadomość. Dziś wiemy, jak wielką siłę mają ci, którzy są zwolennikami i sprzyjają wydobyciu paliw kopalnianych. Istotny w postrzeganiu różnic jest także nasz konsumpcjonizm, które ciągle rośnie. Przyznała także, że skutki zmian klimaty odczuwamy już teraz, czyli szybciej niż się spodziewano.

Zdaniem Cullis-Suzuki na korzyść działań Grety dziś działa to, że pochodzi ona ze świata zachodu oraz funkcjonowanie mediów społecznościowych. Jednak co jest bardzo istotne, to wsparcie młodych ludzi, którzy mobilizują się na rzecz klimatu. – Musimy uczynić z tego ruch międzypokoleniowy, aby nastąpiła rewolucja społeczna i gospodarcza. (...) Kiedy byłam mała, dorośli mówili "Uratujesz świat, więc ja mogę przejść na emeryturę", a ja chciałam usłyszeć "dołączę do ciebie i będę walczył" – przyznała.

Zapytana o wpływ jej przemówienia, odpowiedziała, że jako dziecko myślała, że "przywódcy mogą coś zmienić". – Potem nastąpiły najgorsze lata dla środowiska. Poprzednia dekada była bardzo sprzyjająca, a politycy deklarowali się za ekologów, ale zatrzymały to rozwój międzynarodowych korporacji i globalizacja. Świat obrał przeciwny kierunek – stwierdziła Severn Cullis-Suzuki.

Mimo wszystko działaczka na rzecz ochrony środowiska nadal dostaje wiadomości, w których ludzie piszą, że jej wystąpienie z 1992 na nich wpłynęło. To dowodzi o sile głosu młodych ludzi.

Ekolożka dziś pracuje w małej społeczności Indian. Jej mężem jest członek ludu Haida, indiańskiego plemienia zamieszkującego Amerykę Północną. Razem z dwójką swoich dzieci i starszyzną stara się działać na rzecz kultury Haidów.

– Mój 10-letni syn czasami mówi mi, że wolałby być żabą lub jaszczurką, ponieważ nie wyrządzają tyle szkody, co ludzie. Co mu odpowiedzieć? – mówiła. Dzieci są mądrzejsze od dorosłych
– Szkoda, że wtedy nie posłuchali i teraz też raczej nie posłuchają. Widać to, kiedy obserwujemy w mediach, jak wiele osób hejtuje Gretę. Nic się nie zmieniło. U nas w Olsztynie trwa właśnie konferencja podczas, której rozmawiamy o naukowych inżynieryjnych rozwiązaniach dotyczących środowiska, Mimo informacji i zaproszeń, żadne z lokalnych mediów się nie pojawiły. Zero reakcji – mówi w rozmowie z naTemat ekolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego prof. Stanisław Czachorowski.

Zdaniem naszego rozmówcy, szanse na sensowną reakcję są coraz mniejsze, bo naukowcy mówią o problemie od 40 lat, ale nikt ich nie słucha, a do polityki i polityków z tym tematem przebić się jest niezwykle trudni. Jednak tylko wpłynięcie na zmianę ich myślenia mogłoby coś zmienić.

– Zaskakuje mnie to, że młodzi ludzie nie są słuchani. Greta wywołała ogromne poruszenie, ale myślę, że wielu polityków to wypiera. Uważają, że jakoś to będzie. To jest jak z pędzącym pociągiem, jeśli maszynista wciśnie hamulec, to i tak jeszcze kilometr przejdzie. Jeśli więc za późno zaczniemy działać w sprawie klimatu, to czeka na nas katastrofa. Zresztą teraz możemy zastanawiać się tylko nad zmniejszaniem jej skutków – dodaje naukowiec.

Prof. Czachorowski z przekonaniem stwierdza także, że dzieci są mądrzejsze od dorosłych i mają naprawdę ogromną wiedzę na tematy związane ze środowiskiem. Potwierdzają to ankiety, które przeprowadza wśród licealistów.