"Pielęgniarki kierują blokiem operacyjnym, RTG robią sprzątaczki". Chaos w bielskim szpitalu

Daria Różańska
Bez oddziału intensywnej terapii Szpital Pediatryczny w Bielsku-Białej nie może istnieć. A tymczasem wszyscy anestezjolodzy złożyli wypowiedzenia. Najbardziej przeszkadza im, że Blokiem Operacyjnym kieruje "niekompetentna pielęgniarka". – Dochodzi do zaburzenia pewnej hierarchii. Każdemu się wydaje, że wszystko może robić. A nasi pacjenci nie są zabawkami, traktujemy ich jak własne dzieci – zapewnia ordynator Marek Sobol.
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta
Za kilka dni Szpital Pediatryczny w Bielsku-Białej może mieć poważne braki kadrowe, a blok operacyjny może zostać zamknięty. To ogromny problem nie tylko dla dyrekcji placówki, ale przede wszystkim dla pacjentów. Do tego nowo wyremontowanego szpitala trafiają dzieci nie tylko z Podbeskidzia, ale i ze Śląska Cieszyńskiego czy Żywiecczyzny.

Anestezjolodzy mają dość

W piątek wszyscy anestezjolodzy ze Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej razem z ordynatorem złożyli wypowiedzenia umów kontraktowych.

– To ani nie braki kadrowe, ani nie chęć podwyżki skłoniły nas do tego kroku – tłumaczy nam Marek Sobol, ordynator oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Noworodków i Dzieci.


Parę miesięcy wcześniej lekarze prosili dyrekcję m.in. o reorganizację Bloku Operacyjnego. Wskazali na wiele nieprawidłowości. Wskazali, że największym problemem jest niekompetentna pielęgniarka, która kieruje blokiem.

Mowa o Magdalenie Knapczyk. "Gazeta Wyborcza" wskazuje, że to podopieczna Małgorzaty Szwed, szefowej Beskidzkiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych, a prywatnie żony polityka PiS, Stanisława Szweda, wiceministra rodziny, pracy i polityki społecznej.
Szpital Pediatryczny w Bielsku-Białej.Fot. Google.pl
Sama Szwed temu zaprzecza: – Panią Magdalenę Knapczyk kojarzę wyłącznie z Rady Społecznej. Nie mam z nią kompletnie nic wspólnego.

"Postawione na głowie"
Anestezjolodzy podkreślają, że ich protest nie ma z polityką nic wspólnego. Zależy im na zmianach, które przyniosą korzyść pacjentom. A tych – ich zdaniem – nie da się wprowadzić przy obecnym kierownictwie bloku.

– W 90 proc. szpitali Blokiem Operacyjnym kieruje lekarz. To przecież musi być osoba kompetentna, która sprawi, że uzyskamy akceptowalny i wysoki poziom bezpieczeństwa. Zdarzają się sytuacje, że na teren bloku wchodzą osoby ubrane w cywilną odzież. Dwa lata temu w śluzie bloku zorganizowano uroczystość świąteczną – wyrzuca Sobol.

Wspomina też, że do statutowych obowiązków kierownika bloku należy m.in. układanie harmonogramu zabiegów. Ale teraz zajmują się tym lekarze. – To jest niezwykle istotne. Niestety my, czyli anestezjolodzy, nad tym panujemy. To wszystko jest postawione na głowie – stwierdza ordynator.

I do listy zarzutów dodaje kolejny. – Często aparat radiologiczny jest obsługiwany przez personel sprzątający. I to się dzieje za aprobatą kierownika Bloku Operacyjnego. A osoby przygodne i niewykwalifikowane nie powinny obsługiwać tego sprzętu..

Drugie dno?

Anestezjolodzy ze szpitala chcieli odejść już w sierpniu. 19 września dyrektor placówki zatrzymał ich obietnicami zmiany. – Ale wtedy nasiliły się działania, których celem było usunięcie mnie ze stanowiska ordynatora – przyznaje Sobol.

Mówi też o działaniu Małgorzaty Szwed, która 4 września "miała straszyć anestezjologów, że po złożeniu wypowiedzeń nigdzie w okolicy nie znajdą pracy".

Inny lekarz z tego szpitala potwierdza: – Takie informacje w rozmowie z dyrektorem zostały przekazane nam wszystkim.

– My to interpretujemy tak, że wykorzystała stanowisko i koneksje, by nas zastraszyć. A paraliż decyzji dyrekcji – naszym zdaniem – wynika z nacisków zewnętrznych. Jest nagranie z Rady Społecznej, podczas której pani Szwed szantażowała dyrekcję, grożąc, że jeśli nie usunie mnie ze stanowiska, to na stole będzie leżeć sto wypowiedzeń pielęgniarek – dodaje ordynator.

Pytam o to dyrektora szpitala Ryszarda Odrzywołka: – Mogę tylko oświadczyć, że ani pani Małgorzata Szwed, ani pan minister Szwed nie wywierali na mnie żadnych nacisków ani formalnych, ani nieformalnych.

To samo powtarza Małgorzata Szwed: – To jest absolutna nieprawda. Taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Nie rozumiem, dlaczego znalazłam się w centrum jakichś rozgrywek, które dzieją się w Szpitalu Pediatrycznym.
Małgorzata Szwed
szefowa Beskidzkiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych

Uważam, że łączenie mojej osoby ze zwolnieniami lekarzy anestezjologów jest próbą obrony człowieka, wobec którego stawiane są poważne zarzuty. O tym dowiedziałam się podczas posiedzenia Rady Społecznej Szpitala Pediatrycznego 4 września 2019 roku, na które jestem zapraszana przez Przewodniczącego Rady zgodnie z ustawą o działalności leczniczej.

W tle szpitalnego kryzysu pojawiają się też poważne zarzuty. Portal Bielsko.biala.pl informował, że pielęgniarka oskarżyła jednego z lekarzy o mobbing, do czego miało dochodzić w lipcu 2017 roku.

Chodziło o ordynatora Marka Sobola. – Komisja jednoznacznie orzekła, że nie było mobbingu. Wniosek o mobbing wynika z donosu pana salowego, który podobno usłyszał, że powiedziałem coś pejoratywnie brzmiącego o którejś z instrumentariuszek. On przekazał to tej pani. I na podstawie tego powołano komisję antymobbingową – wyjaśnia mój rozmówca.

"Będziemy rozmawiać"
Dyrektor Ryszard Odrzywołek wkrótce planuje przejść na emeryturę. A bielskie starostwo już ogłosiło konkurs na jego następcę. Starosta rozkłada ręce i powtarza, że wobec panującej w szpitalu sytuacji jest bezradny.

– Gdyby to chodziło o kwestie finansowe, moglibyśmy włączyć się w negocjacje. Ale to konflikty międzyludzkie – powiedział dziennikarzom "Gazety Wyborczej" starosta Andrzej Płonka.
Szpital Pediatryczny w Bielsku-Białej.Fot. Screen z Google.pl
Dyrektor Odrzywołek cierpliwie tłumaczy, że próbował temu zaradzić. I zapewnia, że kiedy usłyszał zarzuty dotyczące pracy na Bloku Operacyjnym, zasięgnął opinii innych pracowników. – Pracujący na bloku nie potwierdzili tego. Po dokładnym przeanalizowaniu tych zarzutów uznałem, że są one bezzasadne – uważa Ryszard Odrzywołek.

I zarzeka się, że wszystko na bloku operacyjnym wykonywane jest zgodnie z obowiązującą procedurą.
Ryszard Odrzywołek
dyrektor Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej

Ilość ekspozycji rentgenowskich w trakcie zabiegu rentgenowskiego zleca lekarz operujący, a tylko ewentualnie gdy jest potrzeba, to salowy czy osoba pomocnicza, włącza prąd do gniazdka i nic więcej.

Jednocześnie Odrzywołek podkreśla, że spełnił główny postulat anestezjologów, czyli zdecydował, że będzie nadzór lekarski nad pracą Bloku Operacyjnego. – Przedstawię lekarzom to zarządzenie i będziemy rozmawiać – stwierdza dyrektor. Dodaje, że lekarze nie mogą odejść z dnia na dzień, bo w umowie mają zapisany okres miesięcznego wypowiedzenia.

Co anestezjolodzy na to, że dyrektor szpitala powołał lekarkę, która ma kierować Blokiem Operacyjnym? – Nikomu nie zależy na tym, żeby podcinać gałąź, na której się siedzi. Ale z naszej strony jeszcze żadne decyzje nie zapadły, to wszystko będzie się rozgrywać w najbliższych dniach, godzinach – odpowiada jeden z lekarzy.

Ordynator Sobol nie odwołuje protestu i podkreśla: – Multiplikowanie stanowisk, mnożenie kosztów – nie tak się umawialiśmy z dyrektorem 19 września. Poza tym, rozporządzenie ministra mówi jasno, że ma być i kierownik, i oddziałowa.

AKTUALIZACJA:

Kilka dni po publikacji tekstu (3 października) Beskidzka Okręgowa Izba Pielęgniarek i Położnych w Bielsku Białej wydała oświadczenie w sprawie sytuacji w bielskim szpitalu pediatrycznym. Podkreślono w nim, że kierownik Bloku Operacyjnego Magdalena Knapczyk jest "autorytetem dla zespołu pielęgniarek", nie skarżyli się na nią także lekarze anestezjolodzy, laryngolodzy czy chirurdzy.

W dokumencie napisano: "Jedynym podnoszącym problemem co do pracy kierownika bloku ale również innych pracowników tego szpitala jest ordynator oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Noworodków i Dzieci".

Pełne oświadczenie znajduje się na Facebooku.