Podjęto decyzję w sprawie ratowników, którzy reanimowali Adamowicza. Prokuratura umorzyła śledztwo

Kamil Rakosza
Po śmierci Pawła Adamowicza lekarzom i ratownikom, którzy prowadzili reanimację, zarzucono błędy przy resuscytacji. Prokuratura uznała jednak, że nie doszło do żadnych nieprawidłowości. Medycy są niewinni – podaje Onet.
Prokuratura umorzyła śledztwo ws. ratowników i lekarzy, którzy reanimowali Pawła Adamowicza. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Uzasadnienie umorzenia śledztwa, do którego dotarł Onet, nie zostawia najmniejszych złudzeń – Adamowicz nie miał wielkich szans na przeżycie ataku, a ratownicy zrobili wszystko, co w ich mocy.

"Czynności były prowadzone właściwie, przy narażeniu zdrowia i życia załogi medycznej udzielającej pomocy na scenie, podczas przebywania na niej napastnika Stefana W." – uznała prokuratura. Wątpliwości co do zasadności działań podjętych przez ekipę ratunkową pojawiły się kilka dni po zamachu. Do prokuratury zgłosił się wówczas biegły patomorfolog Leonard Gross. Specjalista zarzucał lekarzom i ratownikom, że zbyt długa reanimacja na scenie przekreśliła szansę na uratowanie Adamowicza.


Zdaniem Grossa należało wcześniej przewieźć prezydenta Gdańska do szpitala. Opinia została odrzucona przez śledczych, którzy powołali w charakterze biegłego krajowego konsultanta w dziedzinie medycyny ratunkowej prof. Jerzego Roberta Ładnego.

Nie będzie odwołania
Rodzina Pawła Adamowicza nie zamierza odwoływać się od decyzji prokuratury. – Jesteśmy przekonani że ratownicy, a następnie lekarze i pielęgniarki Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku tamtej nocy w dramatycznych chwilach walki o życie najbliższego nam człowieka czynili wszystko, co możliwe, a nawet próbowali dokonać niemożliwego – mówił portalowi Onet brat zamordowanego, Piotr Adamowicz.

Paweł Adamowicz został brutalnie zaatakowany 13 stycznia 2019 r. w czasie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Po walce w szpitalu jego śmierć ogłoszono dzień później. Jego morderca, Stefan W., zadał Adamowiczowi trzy ciosy nożem, które ugodziły prezydenta w serce i dwukrotnie w brzuch.

Źródło: "Onet"