Konsternacja podczas przemówienia Wałęsy na konwencji KO. Były prezydent wyliczał błędy... opozycji
Jednym z przemawiających podczas konwencji Koalicji Obywatelskiej w Warszawie był Lech Wałęsa. Nikt jednak nie spodziewał się, że były prezydent zamiast skupić się na planach wyborczych opozycji i jej walką z PiS, zacznie ją krytykować.
– Zastanawiam się, dlaczego macie wymienione wszystkie mankamenty i złe zarządzanie [przez PiS - red.], dlaczego naród odbiera was tak jak odbiera. Wiecie dlaczego? Ja wiem, dlatego zwyciężałem i dobrze was prowadziłem. Ale w tym czasie słuchaliście mnie, a od jakiegoś czasu nie słuchacie – stwierdził Wałęsa.
Były prezydent z żalem przypomniał, że prosił prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz Donalda Tuska, żeby rozliczyli władze PRL-u. Przez to nikt nie mógłby mówić o nim, że był agentem, przez co on musi teraz walczyć o swoje dobre imię.
– Zobaczcie, co się dzieje w Polsce, wciąż się muszę tłumaczyć. Nieprawdopodobne! Kiszczakowa i Kiszczak przeciw mnie! No wiecie co! Już większej bujdy to tylko Kaczyński większą może wymyślić – żalił się były prezydent.
– Daliście się wciągnąć na pola niewygodne, na aborcję, na podważanie konkordatu i inne rzeczy. Nie wolno było dać się! Oni was specjalnie wciągnęli. (...)Trzeba było krótko powiedzieć. Nie wchodzimy. Podtrzymujemy konkordat, nie będziemy dyskutować o tych sprawach, nigdy w kampanii wyborczej. Fatalny błąd i dlatego dzisiaj naród na to patrząc nie zauważa innych, wielkich mankamentów [PiS - red.] – mówił Wałęsa przy sporej konsternacji wszystkich zebranych na konwencji w Warszawie.