To dlatego Turcy zaatakowali Kurdów, a Trump zdradził sojuszników. 10 faktów, które trzeba znać
Najpierw zdrada Donalda Trumpa, potem atak Turcji na tereny Kurdów w północnej Syrii – świat z niedowierzaniem patrzy na to, co dzieje się dziś na Bliskim Wschodzie. Dlaczego Ankara wysłała wojska na Kurdów, którzy byli sojusznikiem USA? Dlaczego prezydent USA zostawia ich na pastwę losu? Oto kilka faktów, które pozwolą zrozumieć całe tło najważniejszego dziś wydarzenia na świecie.
W środę Turcja rozpoczęła atak. Dlaczego? O co chodzi w tym konflikcie? Spróbujmy wyjaśnić. Od samego początku.
1. Kim są Kurdowie
Te jeden z największych narodów na świecie, który nie ma swojego państwa. Region, w którym żyją, zwany Kurdystanem, obejmuje południowo-wschodnią Turcję, północno-wschodnią Syrię, północny Irak, północno-zachodni Iran oraz południowo-zachodnią Armenię.
Region jest górzysty i często Kurdowie nazywani są tureckimi góralami. Jest ich tu ok. 25-35 milionów. To czwarta największa grupa etniczna na Bliskim Wschodzie.
Ale diaspory Kurdów znajdują się też w zachodnich, tureckich miastach, np. w Stambule. A także w zachodniej Europie, zwłaszcza w Niemczech (ok. 1,2 mln). Na całym świecie jest około 30-40 mln Kurdów. Najwięcej w Turcji – około 15 mln.
Mają swój język. Większość z nich to sunnici.
2. Dlaczego Kurdowie nie mają swojego państwa
O własne państwo walczą od lat 20. ubiegłego wieku. Po I wojnie światowej Zachód dał im taką nadzieję. Traktat w Sèvres z 1920 roku ustanawiał autonomię dla Kurdów, Turcja zaś zobowiązywała się do respektowania ich praw. W jednym z artykułów była też mowa o możliwości uzyskania niepodległości, za zgodą społeczności międzynarodowej.
3. Odwieczny problem Kurdów w Turcji
Kurdowie stanowią około 20 proc. mieszkańców Turcji, ale niemal przez cały XX wiek nie byli uznani za mniejszość narodową. Od początku doświadczali dyskryminacji i prześladowań. Nie wolno im było nosić tradycyjnych strojów, ani – do 1991 roku – używać swojego języka. Nie nazywano ich Kurdami, tylko "tureckimi góralami". Torpedowano próby zakładania partii, wsadzano polityków do więzień. Prześladowania odczuli dziennikarze, nauczyciele, prawnicy i wielu innych.
Prawdziwa walka rozpoczęła się w 1978 roku, gdy Kurd Abdullah Öcalan założył Partię Pracujących Kurdystanu (PKK). Jej celem było założenie niepodległego, kurdyjskiego państwa. Od 1984 roku bojówki PKK prowadziły wojnę partyzancką, dokonywały zamachów, partia znalazła się na liście organizacji terrorystycznych. Do walki z nimi Turcja zmobilizowała 350 tys. żołnierzy.
Na 30 lat PKK zdominowała politykę wewnętrzną Turcji. Po obu stronach zginęło ponad 40 tys. ludzi. Przez lata słychać było o kolejnych rozejmach i ich zrywaniu, o krwawych zamachach na żołnierzy tureckich i wysiedlaniu setek tysięcy Kurdów z południowo-wschodniej Turcji. Ostatecznie proces pokojowy zakończył się w 2015 roku. Bojownicy PKK ogłosili wycofanie się z Turcji do ościennych krajów.
Erdogan był premierem Turcji w latach 2003–2014, prezydentem jest od 2014 roku. Za jego rządów Kurdom przywrócono wiele praw, wprowadzono m.in. edukację w języku kurdyjskim, pojawiły się media ich w języku.4. Jaki był stosunek Erdogana do Kurdów
Ale PKK na zawsze pozostało wrogiem. Wyeliminować ich – to był jego cel. Na przykład w 2016 roku z powodu oskarżeń o powiązania z PKK pro-kurdyjskie media zostały zamknięte, zwolniono też – jak podaje CNN – 11 tys. nauczycieli.
Silna obecność Kurdów tuż za południową granicą Turcji, w północnej Syrii, też nigdy nie była mu na rękę. Właśnie z powodu ich powiązań z PKK.
5. Dlaczego Kurdowie w Syrii niepokoją Erdogana
Przed wojną domową Kurdowie stanowili 10 proc. mieszkańców kraju i byli największą mniejszością narodową. Główna kurdyjska Partia Unii Demokratycznej (PYD) w Syrii była blisko powiązana z PKK, a nawet przez nią szkolona.
Jej bojówki – Powszechne Jednostki Ochrony (YPG) – to dziś główny wróg Erdogana i przeciwko nim skierowana jest obecna akcja militarna Turcji.
Po wybuchu wojny w Syrii w 2011 roku YPG tak naprawdę przekształciły się w armię Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). To ona wypierała z kurdyjskich terenów na północy radykalnych islamistów i doprowadziła m.in. do utworzenia autonomii regionu Rożawy (Rojava). Kurdowie powołali tam nawet swój rząd, co w Ankarze na pewno się nie spodobało.
Gdy w 2014 roku ISIS zaatakowało miasto Kobane w północnej Syrii, tysiące Kurdów uciekło w stronę tureckiej granicy. Jednak Turcja nie zareagowała w ich obronie."Autonomiczny region Rojava („Syryjski Kurdystan”) jest jednym z niewielu jasnych punktów na tragicznej mapie syryjskiej rewolucji. Kurdowie przegonili agentów Assada w 2011 i mimo wrogości sąsiadów Rojava pozostała prowincją właściwie niepodległą. Więcej: jest polem niezwykle doniosłego eksperymentu demokratycznego". Czytaj więcej
Kurdowie odbili Kobane po kilku miesiącach. W walkach zginęło ok. 1600 osób. Od tamtej walki zaczął się ich sojusz z USA. Dziś są wściekli.
6. Jak Kurdowie zostali sojusznikiem USA
Pomogli walczyć z ISIS. Nikt nie znał tego terenu tak jak oni. "Udowodnili, że byli jednymi z najbardziej skutecznych bojowników w walce z Państwem Islamskim. " – pisze CNN.
"Wygonili ISIS z dziesiątek tysięcy kilometrów kwadratowych terytorium północno-wschodniej Syrii. Ustanowili kontrolę nad olbrzymim terenem na granicy z Turcją" – podsumowuje brytyjska stacja. Dodaje jeszcze, że Kurdowie musieli zająć się tysiącami schwytanych bojowników ISIS, a także ich rodzin.
W ubiegłym roku armia USA zapowiedziała, że w ciągu kilku najbliższych lat będzie szkolić i zbroić Kurdów w północno-wschodniej Syrii.
7. Dlaczego Trump zdradził Kurdów
Amerykańskie wojska zostały w Syrii, by dalej wspierać walkę z ISIS. Ale też, jak zauważa CNN, by nie dopuścić do inwazji Turcji, która już nie kryła, jak bardzo nie podoba jej się zaangażowanie Kurdów w północnej Syrii. I już dawno zaczęła Kurdom grozić.
A jednak Donald Trump już kilka miesięcy temu zapowiadał, że wycofa amerykańskie oddziały z Syrii. I już wtedy Kurdowie bali się ataku Turcji."Bezpośrednia akcja militarna przeciwko terytorium pod zarządem kurdyjskiej milicji otwiera nowy front w wojnie domowej w Syrii. Ankara atakuje sprzymierzonych ze Stanami Zjednoczonymi Kurdów, w czasie gdy stosunki Turcji z Waszyngtonem są na ostrzu noża". Czytaj więcej
I nagle mamy zdradę prezydenta USA, który dał zielone światło do ataku, o którym mówi cały świat. Dlaczego to zrobił? Na świecie spekuluje się o jego powiązaniach biznesowych w Turcji. W Stambule stoją dwie Trump Towers.
W czasie wojny w Syrii do Turcji przedostało się ok. 3 mln uchodźców. Turcja przeznaczyła na pomoc dla nich ok. 40 mln dolarów. Erdogan chce część z nich przesiedlić do północnej Syrii. Ale chce też pozbyć się zagrożenia po drugiej stronie granicy.8. Dlaczego Erdogan zaatakował Kurdów
Prezydent Turcji powiedział wyraźnie – chce zmniejszyć zagrożenie terrorystyczne dla Turcji i "umożliwić powrót syryjskim uchodźcom do domów". Ma w tym pomóc utworzenie 32-kilometrowej strefy bezpieczeństwa.
Tureccy i amerykańscy wojskowi już 7 sierpnia mieli się porozumieć, co do utworzenia tej strefy. Pod koniec września Erdogan i Trump rozmawiali o Syrii przez telefon.
Zdradzeni przez Trumpa już informują o pierwszych ofiarach.
Tak uważają Kurdowie. Cały czas w ich rękach są tysiące zatrzymanych bojowników ISIS – przebywają w ośrodkach, w różnych lokalizacjach w północno-wschodniej Syrii. W środę, w dniu ataku Turcji, w Raqqa doszło do trzech ataków samobójczych.9. Czy może odrodzić się ISIS
Według CNBC News, brytyjska organizacja Syrian Observatory for Human Rights podała, że za zamachami stało dwóch bojowników ISIS.
10. Reakcje świata
Szok, niedowierzanie, wściekłość. Zaskoczony był nawet Pentagon i Departament Stanu. Mnóstwo amerykańskich polityków, w tym sami Republikanie, nie może uwierzyć w to, co zrobił prezydent USA.
Głos w sprawie inwazji zabrała Rosja, Niemcy, Stany Zjednoczone, Francja, Unia Europejska, a nawet Egipt. Polski MSZ milczy.
Tymczasem Erdogan zaczął grozić UE. "Hej, Unio Europejska, opanuj się! Jeśli nazywacie naszą operację w Syrii inwazją, otworzymy bramy i wyślemy wam 3,6 miliona uchodźców" - zapowiedział.