"Cierpią w samotności". Codziennie dwunastu polskich mężczyzn popełnia samobójstwo
Polscy mężczyźni bardzo często odbierają sobie życie... Tak często, że są w tej kwestii w czołówce Europejczyków. Statystyki WHO są przerażające: na 100 tys. mężczyzn prawie 24 popełnia samobójstwo. Nie mają wsparcia, nie mają się do kogo zwrócić, czyli cierpią w samotności. O tym, dlaczego tak się dzieje i jak reagować, gdy mamy podejrzenia, że ktoś z naszego otoczenia ma problemy, rozmawiamy z dr Darią Biechowską, psycholog z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego.
Polska niestety niestety jest w czołówce krajów, jeśli chodzi o liczbę samobójstw. 15 osób dziennie odbiera sobie życie, z czego 12 to mężczyźni. Wynika to tak naprawdę z wielu powodów. Jednak na całym świecie obserwuje się taką tendencję, że na pewno lepiej jest w krajach, w których wdrażane i realizowane są narodowe strategie, programy zapobiegania samobójstwom. W Polsce do tej pory krajowej strategii nie ma.
Jeśli jednak chodzi o to, dlaczego Polacy (polscy mężczyźni) tak często popełniają samobójstwa, to sprawa też jest złożona. Nie ma ma prostej odpowiedzi, jak zwykle zresztą w przypadkach śmierci samobójczej czy prób samobójczych. Mówi się jednak o tym, że mężczyźni czują wielką odpowiedzialność.
Czują na sobie ciężar utrzymania rodziny. Kiedy nawarstwiają się trudności, które pojawiają się w życiu, często nie mają wsparcia, nie mają się do kogo zwrócić, czyli cierpią w samotności, bo nie wypada płakać. Uważają, że muszą sobie poradzić, bo taką rolę narzuca się mężczyznom.
To wynika też ze sposobu wychowania chłopców. Uczy się, że oni nie powinni płakać, dlatego nie są przystosowani do tego, aby okazywać emocje. Nie szukają też pomocy w trudnych sytuacjach, np. kiedy tracą pracę.
Nie chcą szukać pomocy, czy nie wiedzą, gdzie jej szukać?
Nie potrafią, wstydzą się, czuję presję, że powinni sobie radzić.
Czyli problem polega na tym, że mężczyzna, który mają jakieś problemy, wstydzi się do tego przyznać nawet przed samym sobą?
Jakikolwiek zawód, w którymkolwiek z obszarów: praca, rodzina itd., powoduje, że pojawia się obniżenie poczucia własnej wartości. Mężczyzna czuje, że nie spełnia się w tych rolach, które wyznacza mu społeczeństwo i zawodzi.
A samobójstwo to jedyne wyjście z sytuacji?
Kobiety w trudnych sytuacjach szukają pomocy u innych, idą wygadać się do przyjaciółki. Mężczyźni najczęściej nie mają takiego zwyczaju.
Typowy, statystyczny obraz polskiego samobójcy, to mężczyzna w wieku od 35 do 60 lat, bezrobotny, taki, który ma problem z alkoholem i mieszka w małym mieście bądź na wsi.
Co sprawia, że młodzi mężczyźni decydują się na taki krok?
Często jest to bezrobocie, bo są już w tym wieku, kiedy powinni mieć ustabilizowaną sytuację rodzinną i zawodową. Jeśli tego nie ma, to pojawiają się problemy. Poza tym bardziej ryzykowne zachowania mogą się pojawić właśnie pod wpływem alkoholu. Nawet jeśli osoba myśli o śmierci samobójczej, to, mówiąc bardzo obrazowo, alkohol dodaje odwagi.
Są dwa sposoby reagowania w takiej sytuacji. Bagatelizuje się problemy innych osób, bo uważa się, że jeżeli je przemilczymy, to one same jakoś się rozwiążą, znikną. Druga reakcja to właśnie to, o czym pani powiedziała, zamiast szukać przyczyny problemów, poklepujemy po plecach i mówimy, że wszystko będzie dobrze.
Oczywiście nie chodzi też o to, aby tę osobę jakoś analizować. Warto jednak zapytać, co się dzieje. Czasami wystarczy być z taką osobą. Na pewno nie można tego bagatelizować, nie można oceniać. Należy wspierać, po prostu być, towarzyszyć, słowem, gestem.
Taki zły stan da się w ogóle ukryć?
Właśnie nie. Analiza wyników badań dotyczących prób samobójczych i samobójstw, wskazuje, że około 80 proc. osób poprzedza działanie jakimiś sygnałami ostrzegawczymi.
Najczęstszym takim sygnałem jest zmiana zachowania. Ktoś był bardzo energiczny, a nagle staje się ospały albo odwrotnie. Uwagę powinno też przykuć pewnego rodzaju porządkowanie życia. Ktoś np. rozdaje swoje rzeczy lub planuje co komu da, zaczyna spłacać długi, robi porządki w dokumentach np. w aktach własności. Mitem jest też to, że osoby, które chcą popełnić samobójstwo, nie mówią o tym. Trzeba rozmawiać, pytać i wspierać.
Problemy psychiczne to także wciąż temat tabu?
Tak. W mniejszych społecznościach, na przykład na wsiach częściej jest to temat tabu niż w dużych miastach, gdzie ludzie są bardziej świadomi. Spotykamy się nadal ze stygmatyzacją samego aktu samobójczego, zachowań samobójczych i zaburzeń psychicznych.
Jeśli spojrzy się na statystyki, to w przypadku prób samobójczych przeważają kobiety, ale więcej mężczyzn ginie. Najczęściej tłumaczy się to tym, że mężczyźni stosują skuteczniejsze metody na odebranie sobie życia. Kobiety częściej trują się lekami, a tu łatwiej o złagodzenie skutków i uratowanie w przypadki interwencji medycznej.
Kiedy jednak uda się uratować człowieka, który podejmuje próbę samobójczą, to on decyduje się na leczenie, czy nadal się opiera?
Oczywiście znowu muszę powiedzieć, że jest różnie. Każda próba samobójcza jest indywidualną historią. W większości przypadków takie osoby są gotowe na leczenie, jeśli tylko przyznają się do tego. Bywa jednak i tak, że do końca utrzymują, że był to nieszczęśliwy wypadek i wówczas nie są jeszcze gotowe.
Trudny jest ten pierwszy etap, czyli przyznanie się do tego, że doszedłem w swoim życiu do takiego momentu, z którym nie jestem sobie w stanie sam poradzić, bo jedynym wyjściem jest dla mnie zakończenie tego życia.
Problemy się nawarstwiają, a później, gdy próba samobójcza się nie powiodła, to przyznanie się do tego i szukanie pomocy jest najtrudniejsze.
Czy statystyki dotyczące samobójstw mogą być zaniżane przez to, że np. wypadków samochodowych nie kwalifikuje się w ten sposób?
Często tak jest i rzeczywiście z tego powodu formułuje się zarzuty wobec statystyk, którymi my się posługujemy. Może się zdarzyć, że liczba śmierci samobójczych jest niedoszacowana. Powodów jest wiele, kwestie rodzinne, kulturowe i sytuacje, kiedy osoba na prostej drodze wjeżdża w drzewo, spada z mostu, czy wchodzi na tory... nie zostają zakwalifikowane jako samobójstwo. Jeśli lekarz nie ma podejrzenia, że to mogła być próba samobójcza, to taka osoba nie trafi na oddział.