Masz "powyborczego doła" po zwycięstwie PiS? Psycholożka radzi, co trzeba zrobić

Aneta Olender
Dla tych, którzy nie czują się szczególnie związani z Prawem i Sprawiedliwością, pierwsze powyborcze dni mogą być wyjątkowo trudne. Jeśli też zastanawiasz się, jak to możliwe, że mimo takiej mobilizacji, mimo takiego poruszenia znowu triumfują ludzie Jarosława Kaczyńskiego... Nie jesteś sam. W rozmowie z naTemat psycholog Marta Zielińska mówi o sposobach na radzenie sobie z "powyborczym dołem".
"Powyborczy dół" jest czymś naturalnym, gdy bardzo liczymy na zmianę. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
"Powyborczy dół" czy coś takiego w ogóle istnieje?

Wydaje mi się, że tak, bo wiąże się to z naszymi oczekiwaniami, z naszym nastawieniem, a nawet z planami na lepszą przyszłość. Jeżeli bardzo nam na czymś zależy, w tym przypadku chodzi o zwycięstwo opcji politycznej, to zaczynamy się w to angażować emocjonalnie.

Jeżeli "nasi" przegrywają, to i nasza wizja legła w gruzach. Trzeba też się zastanowić, jak bardzo nastawiamy się na zwycięstwo i czy bierzemy pod uwagę, że coś może się nie udać. Jeśli bierzemy, to jesteśmy na tę porażkę bardziej przygotowani, a emocje nie są takie silne.


Wiele osób, które na co dzień należą raczej do tych racjonalnie myślących, często i tak do końca wierzy, że zdarzy się jakiś "cud". Powinniśmy się tego wystrzegać?

Myślę, że nadzieja jest bardzo ważna w naszym życiu, więc takie podejście wydaje się zupełnie naturalne. Jednak rzeczywiście w efekcie mogą z nim wiązać się przykre emocje. Czymś naturalnym wydaje się też "powyborczy dół", tym bardziej, że te wybory były bardzo ważne.
Były określane, jako najważniejsze od 1989 roku. Media cały czas powtarzały, jak istotne jest głosowanie. Niech pani zwróci uwagę, co działo się w social mediach, to było coś niesamowitego. Ludzie mobilizowali innych, żeby szli na wybory. Głównie robiły to osoby po 30. roku życia.

Obserwowałam też, że przed wyborczą niedzielą pojawiało się tysiące grafik, memów, które motywowały do uczestnictwa w głosowaniu. A w trakcie wyborów mój Facebook był zasypany zdjęciami osób, które głosują. Czyli pojawił się znowu ten komunikat: to jest ważne, my to zrobiliśmy, działaj i ty.

A mimo tej mobilizacji efekt nie do końca taki, jakiego te osoby oczekiwały.

Z tymi wyborami ludzie naprawdę wiązali ogromne nadzieje i to niezależnie od tego za jaką opcją polityczną stali.

To, że pojawia się ten dół, wynika z tego, że tak się zradykalizowaliśmy jako społeczeństwo, czy raczej z tego powodu, że jesteśmy bardziej świadomi, a przez to zaangażowani?

Jedno drugiego nie wyklucza. Świadomość zdecydowanie wzrosła, ale podział też jest i to bardzo duży. Jesteśmy niesamowicie podzieleni i to jest przerażające.
Marta Zielińska jest psychologiem i założycielką gabinetu pomocy psychologicznej "Harmonia Marta Zielińska".Fot. archiwum prywatne
Czym się taki powyborczy dół objawia?

Przede wszystkim spadkiem energii. Wcześniej jesteśmy nakręceni, towarzyszy nam hurra optymizm, wierzymy, że tym razem się uda, albo w przypadku wyborców Prawa i Sprawiedliwości, znowu się uda. I nagle ten optymizm upada.

Opadamy z sił. Czujemy niezrozumienie, pojawia się poczucie bezradności, bezsilności. Zadajemy sobie pytanie: o co chodzi? Dlaczego tak?

Czy pojawia się też lęk przed przyszłością, przed tym, co będzie?

Myślę, że tak. Ludzie, którzy oczekiwali zmian w kraju, tego, że to jednak nie PiS wygra wybory, boją się tego, co będzie dalej. Przecież niektórzy żartobliwie, a niektórzy całkiem serio, zastanawiają się czy nie wyjechać z Polski. To jest alarmujące.

Jak sobie z tym radzić?

Przede wszystkim dać sobie czas, żeby zaakceptować zaistniałą sytuację. Warto skupić się na swoich obowiązkach, na swoim prywatnym ogródku i starać się budować swoje życie najlepiej jak umiemy, żeby ta sfera od nas zależna była przyjemna i dobra. Trzeba rozwijać siebie, a może i poprzez ten rozwój oddziaływać na coś większego np. angażując się w jakieś ruchy społeczne.

Odcinać się od polityki? Nie oglądać? Nie obserwować?

Absolutnie nie. To jest bardzo ważne, żebyśmy my jako wyborcy, jako naród, angażowali się w politykę. Jeśli sobie odpuścimy, to co dalej? Białoruś? Trzeba być świadomym tego, co dzieje się w kraju. Warto wyrażać swoje niezadowolenie albo zadowolenie.

Rozmowa z innymi może pomóc w walce z takim spadkiem energii?

Rozmowa jest dobra na wszystko, dlatego że poprzez rozmowę dajemy sobie szansę na wyrzucenie z nas tego, co w nas zalega. Nie dusimy tego w sobie. Możemy się tym podzielić i wtedy czujemy się lepiej. Zwłaszcza, gdy rozmawiamy z osobą, która myśli podobnie. Wspieramy się w tym.

Na pewno nie warto jednak uczestniczyć w internetowych kłótniach. One nie mają sensu. Nie prowadzą do niczego konstruktywnego. To jest tylko odbijanie piłeczki, ocenianie siebie nawzajem, co prowadzi tylko do wewnętrznego nakręcania i eskalacji emocji. A chodzi przecież o to, aby te emocje opadły i o to, aby wrócić do normalnego życia

Czy w swojej pracy spotkała się pani z osobami, które też mają "powyborczego doła"?

Spotkałam się z niesamowitym wkurzeniem, ze złością i właśnie z takim niezrozumieniem, o którym mówiłam. Ludzie nie potrafią pojąć, jak to jest możliwe, że mimo tego, co działo się przez ostatnie 4 lata i tak wygrał PiS. Ale trzeba też wziąć pod uwagę tę drugą stronę, która się cieszy.

Mam wrażenie, że jeżeli chodzi o ten podział Polski i Polaków, to jedni drugich nie rozumieją zupełnie. Nie ma komunikacji. To, co polityka zrobiła z nami jest przerażające. Spotkałam się wielokrotnie z tym, że znajomi odwracali się od siebie z powodu poglądów politycznych.