"Disco Relaks". Tutaj cofniesz się do lat 90. i zobaczysz największe skarby disco polo
"Niech żyje wolność, wolność i swoboda" – refren piosenki zespołu Boys można interpretować po prostu jako pochwałę hedonizmu, ale również jako jeden hymnów polskiej transformacji. Właśnie w takim duchu przygotowano pierwszą w Polsce wystawę o disco polo.
Wernisaż wystawy został zwieńczony afterparty przy akompaniamencie DJ Dziekana, który na żywo odgrywał discopolowe szlagiery. Jestem przekonany, że niezbyt często mury tego muzeum są świadkami takich wydarzeń. Rozmawiam z Bartoszem Wójcikiem, który wspólnie z Moniką Borys, kuratoruje wystawę "Disco relaks".
Wernisaż cieszył się dużym powodzeniem. Każdy musiał swoje odczekać•Fot. naTemat
To nie jest byle jakie muzeum - to Państwowe Muzeum Etnograficzne w Warszawie, które od lat - dzięki swojemu programowi i pracy całego zespołu - trzyma rękę na pulsie praktyk kulturalnych. Muzeum bada zjawiska współczesności w ramach projektu "Rzeczy kultowe", którego pomysłodawcami jest Anna Grunwald i Bratek Robotycki. Wystawa "Disco relaks" jest częścią tego właśnie projektu. Etnografia zajmuje się nie tylko odległą przeszłością, ale i współczesnością.
Jeśli nie będzie podążać za tym, co się na bieżąco dzieje, to, jeśli chodzi o działalność wystawienniczą i prowadzone badania, zacznie się oddalać od tego, co stanowi o sile kultury: od jej ciągłego przeobrażania. Na wystawie, a konkretnie i drugim jej rozdziale, początki disco polo odnajdujemy w latach 60. i 70. XX wieku. Przyglądamy się latom 90. - złotemu okresowi disco polo, ale też jeden rozdział poświęciliśmy współczesnym przetworzeniom i nawiązaniom.
Jeśli więc chodzi o praktykę wystawienniczą, to nie jest to gest aż tak odważny - jako forma doskonale wpisuje się w światowe tradycje wystawiennicze, czy w prowadzoną działalność edukacyjną i badawczą. Odważniejszą decyzją było zorganizowanie takiej pierwszej wystawy - tu pomysł przyszedł bezpośrednio od Anny Grunwald i Bratka Robotyckiego, a akceptacja od dra Adama Czyżewskiego, Dyrektora PME. Anna i Bratek są spiritus movens całości i którzy wraz ze swoim zespołem stworzyli projekt "Rzeczy kultowe".
Po wernisażu wystawy "Disco Relaks" imprezę rozkręcał DJ Dziekan•Fot. naTemat
Owszem, muzea pochylają się nad muzyką popularną, ale z reguły taką naznaczoną większym powszechnym zrozumieniem i akceptacją niż disco polo. Np. hip-hop i rock towarzyszą nam w muzeach na świecie od lat, a ich istotność, autentyczność, walory artystyczne obecnie nie są już podważane. Inaczej jest z disco polo. Tym bardziej z ochotą przystąpiłem do projektu na zaproszenie Anny Grunwald. Cieszymy się wraz z Moniką, że muzeum przychylnie spojrzało na pomysł włączenia do wystawy elementów z kolekcji.
Na wystawie znajdziemy też obrazy nawiązujące do pełnej przepychu estetyki disco polo•Fot. naTemat
"Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina"•Fot. naTemat
W latach 90. była już nazwa, wytwórnie, koncerty, konkurencja, duża sprzedaż, a wszystko było kreowane coraz bardziej świadomie. Wcześniej muzyka popularna, taka jak Tercet Ezgoptyczny, biesiada, przyśpiewki ludowe, czy tzw. muzyka chodnikowa, nie miały takiej marki i tak rozwiniętego przemysłu wokół siebie. Za to nowoczesne disco polo, choć odwołuje się do dawnych wzorców, jest już raczej częścią szerokiego spektrum muzyki tanecznej i elektronicznej.
Na wystawie nie mogło zabraknąć oczywiście kultowych kaset•Fot. naTemat
Artyści discopolowymi potrafili też prowokować okładkami•Fot. naTemat
Jednym z przemyśleń przyświecających wystawie jest to, że "disco polo było soundtrackiem polskiej transformacji". Czy mógłby to pan rozwinąć?
Było soundtrackiem, bo towarzyszyło tej transformacji. Oczywiście, po 1989 roku nastąpiła inflacja, rozwarstwienie społeczne, wykluczenie mas osób związanych z PGR-ami i inne trudności ekonomiczne, ale była też demokratyzacja technologiczna.
Łatwiej można było kupić coraz tańsze keyboardy oraz coraz taniej można było wydawać płyty. Nadal istniał monopol studiów nagraniowych, ale pojawiły się też te mniejsze, prywatne. To dawało też szansę zespołom z mniejszych miejscowości, które miały garażowy start.
Kto by w latach 90. pomyślał, że kiedyś gazetki o disco polo będą pokazywane w muzeach w szklanych gablotach, prawda?•Fot. naTemat
Do wystawy "Disco Relaks" włączono też niektóre zbiory z Muzeum Etnograficznego•Fot. naTemat
Bycie członkiem zespołu discopolowego, który koncertował na zabawach, weselach, ale i w klubach oraz dyskotekach, stało się z czasem dla niektórych zawodem na pełen etat - grupy grały nie tylko odświętnie w weekendy, ale w tygodniu ćwiczyły umiejętności i pisały piosenki. Powstała zupełnie nowa gałąź rynku muzycznego w Polsce - nowa odnoga muzyki rozrywkowej.
Zauważyłem sporo ciekawych artefaktów. Który jest pana ulubiony?
Bardzo interesującym obiektem, mimo, że bardzo prostym, jest chociażby okładka pierwszej płyty kompaktowej zespołu Bayer Full, która jest zaangażowana społecznie. Nazywa się "Polski duch" i wygląda bardzo punkowo. Są na niej nagłówki z gazet, w których jest krytyka rządu, inflacji, polityki. Takei czegoś nie ma w mainstreamowym świecie disco polo. Tam zwykle panuje aura pozytywna, marzenia, pewne odrealnienie, utopia. To wspaniale, że coś takiego udało nam się też znaleźć.
Okładka płyty Bayer Full - "Polski duch"•Screen z www.discogs.com
Na wystawie znajdziemy eksponaty z lat 60. do 90. To z tamtych dekad pochodzi dużo płyt winylowych i pocztówek dźwiękowych z jarmarcznymi lub modernistycznymi wzorami, a także kasety ze specyficzną szatą graficzną, która też była częścią całej kultury audiowizualnej.
Generalnie wystawa "Disco relaks" opowiada dużo o "estetyce wzrokowej". Dlatego też pokazujemy niej dużo teledysków, które potraktowaliśmy jako video-arty. Są w nich zarówno rozwiązania scenograficzne, czy pomysły narracyjne, w które zaangażowani byli profesjonaliści ze świata teatru i telewizji, współpracujący z branżą disco polo.
Mam na myśli np. Antoniego Kopffa, czy jak w przypadku koncertów na Festiwalu Opolskim w roku 1992, gdzie wystąpiły m.in. zespoły Top One, Fanatic i Jauntix, Barbarę Kędzierską i Laco Adamika.
Disco polo to nie tylko muzyka, ale też teledyski, który są często komentarzem do otaczającej nas rzeczywistości•Fot. naTemat
Shazzie poświęcono sporo miejsca na wystawie•Fot. naTemat
I tak, na wystawie mogliśmy pokazać stare banknoty w pięknej szacie graficznej Andrzeja Heidricha. Teledysk "Miłość i zdrada" oraz wspomniane banknoty zestawiliśmy z kolei z tradycyjnym obrazem malowanym na szkle przedstawiającym noblistkę.
Na wystawie umieściliście też dużo nowych eksponatów.
Tak, są prace Sebastiana Winklera, Bartosza Zimniaka, a także teledyski Gangu Śródmieście i Eurodanka, które nawiązują do dawnej estetyki i wchodzą z nią w dialog. Bardzo lubię też otwierający wystawę obraz "Pijaczki" Magdaleny Schummer, na którym bardzo dużo dzieje, pokazuje ten "lęk przed pustką", który również występuje w teledyskach i okładach płyt disco polo.
Warszawa tańczy i śpiewa•Fot. naTemat
Fot. naTemat