To na niego "przypadkiem" miało zagłosować 27 tys. osób. Oto największa afera w wyborach do Senatu

Tomasz Ławnicki
Kazimierz Klimek z zawodu jest instalatorem urządzeń sanitarnych. Gdy był młodszy, przez kilkanaście lat pracował jako artysta cyrkowy. Dziś niezły cyrk zrobił się wokół wyborów do Senatu w okręgu wyborczym nr 2. Na kartach do głosowania Klimek został przedstawiony jako kandydat Lewicy, choć nim nie był.
Kazimierz Klimek, były artysta cyrkowy z Jeleniej Góry, chcąc nie chcąc stał się bohaterem wyborczej afery. Fot. screen ze strony YouTube.com / SLD Jelenia Góra
"Dziwna kandydatura"
Poseł PO Michał Jaros, który był szefem kampanii Koalicji Obywatelskiej na Dolnym Śląsku, podkreśla, że nie chce wysuwać daleko idących wniosków. Jednak w całym zamieszaniu wokół Kazimierza Klimka trochę trudno mu uwierzyć w przypadek. – Wygląda to dziwnie. I sama ta kandydatura, i umieszczenie przy niej logo Lewicy na kartach do głosowania – mówi poseł Jaros w rozmowie z naTemat.

Koalicja Obywatelska liczy, że jej protest wyborczy zostanie uwzględniony i zarządzone zostanie ponowne głosowanie. Wierzy, że gdy wyborcy nie będą wprowadzani w błąd, wyniki będą wyglądać inaczej. 13 października w okręgu nr kandydat PiS zwyciężył różnicą 1 168 głosów. Krzysztof Mróz z PiS zdobył 49 938 głosów, Jerzy Pokój z KO 48 770, zaś Kazimierz Klimek z KW Polska Lewica 27 158.


PKW była uprzedzona
Komitet w całym kraju wystawił w sumie troje kandydatów do Senatu, oprócz Klimka – Monikę Jaruzelską w Warszawie i Józefa Lewandowskiego w Toruniu. Razem zgarnęli oni niecałe 95 tys. głosów. Ale zamieszanie jest, że ho ho! Bo na kartach do głosowania obok nazwiska Klimka i nazwy jego komitetu pojawiło się logo Lewicy, czyli komitetu konkurencyjnego i o wiele bardziej znanego, tworzonego przez SLD, Wiosnę i Partię Razem.
Na kartach do głosowania w okręgu nr 2 w Legnicy przy kandydacie KW Polska Lewica pojawiło się logo Lewicy, innego komitetu wyborczego.Fot. Screen / Twitter
Partia Polska Lewica podkreśla, że uprzedzała Państwową Komisję Wyborczą, iż to się może tak skończyć. I mamy to, co mamy. Jak do tego doszło, że Kazimierz Klimek, kandydat Komitetu Wyborczego Polska Lewica, na kartach do głosowania wystąpił z logo Lewicy? Sekretarz generalny Polskiej Lewicy Andrzej Łaszczyk przyznaje, że wiedzy na ten temat nie ma żadnej.

– My kandydaturę Kazimierza Klimka zgłosiliśmy prawidłowo. Jak to się stało, że na karcie znalazło się logo Lewicy, nie mam zielonego pojęcia. Mogę tylko powiedzieć, że gdy otrzymaliśmy informację, iż Komitet Wyborczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej będzie używał logo "Lewica", zaskarżyliśmy to do Państwowej Komisji Wyborczej. W piśmie wskazywaliśmy, że to będzie prowadziło do pomyłek. PKW jednak nie zakazała używania tego znaku – poinformował Andrzej Łaszczyk w rozmowie z naTemat.
Pismo przewodniczącego Polskiej Lewicy do PKW.Fot. Polska Lewica
Polska Lewica kontra Lewica
Tu należy się parę słów wyjaśnienia, bo może nie każdy kojarzy Polską Lewicę. Partia powstała w 2008 r., gdy wewnątrz SLD wybuchł konflikt. Ówczesny szef Sojuszu Leszek Miller najpierw trafił pod skrzydła Samoobrony Andrzeja Leppera, potem postanowił zbudować własne ugrupowanie – właśnie Polską Lewicę. Po dwóch latach Miller wrócił do SLD, a Polska Lewica wciąż działa, jej szefem jest były wiceprezydent Warszawy Jacek Zdrojewski.

Ale teraz uwaga – Kazimierz Klimek wystartował jako kandydat Polskiej Lewicy, przy czym formalnie pozostaje członkiem... SLD! Jeszcze. Bo z informacji docierających z Dolnego Śląska wynika, że lokalne władze Sojuszu wkrótce pozbawią Klimka członkostwa w partii za start w wyborach z list konkurencyjnego komitetu (Dlaczego dopiero teraz? Trudno zgadnąć. Gdy podobną sytuację miał PiS w Białymstoku, nie zwlekał z wyrzuceniem swojego członka).

"Może któryś z urzędników..."
Kazimierz Klimek wyrzucenia z partii się nie boi. Mówi, że jeśli władze SLD zdecydują się na taki krok, to "strzelą sobie w kolano, bo tylko zrobią z niego męczennika i stracą wielu wyborców".

Przyznaje przy tym, że właśnie jego członkostwo w SLD mogło być powodem, dla którego na kartach do głosowania przy jego nazwisku pojawiło się logo Lewicy. – Jestem człowiekiem lewicy, moją pierwszą partią była Unia Pracy, teraz jestem członkiem SLD. Być może dlatego któryś z urzędników przypisał mi znaczek kojarzony z lewicą – zastanawia się w rozmowie z naTemat Kazimierz Klimek.

Sprawy na razie nie potrafi wyjaśnić delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Legnicy. KBW informuje tylko tyle, że sprawa nieprawidłowego logo jest badana.

Dotąd bez sukcesu
– Ale nie sądzę, żeby to logo miało jakiś szczególnie istotny wpływ na wynik głosowania. W wyborach do Senatu obowiązują JOW-y, a tu istotniejsze niż logo partii jest nazwisko kandydata – przekonuje w rozmowie z nami niedoszły senator. Start w tegorocznych wyborach parlamentarnych nie był pierwszy w karierze Kazimierza Klimka. Cztery lata temu również ubiegał się o fotel senatora – wówczas jako przedstawiciel KWW Obywatele do Parlamentu. Zdobył wtedy nieco ponad 6 tys. głosów. Osiem lat temu Klimek walczył o fotel w Sejmie – z 21. miejsca na liście PSL. Jego ówczesne osiągnięcie to 400 głosów.

Największy dotychczasowy polityczny sukces Klimka to czteroletnie zasiadanie w jeleniogórskiej Radzie Miasta (w latach 2002-2006), czego później nie udało mu się powtórzyć. Gdy w 2018 r. z list SLD próbował wywalczyć mandat radnego, zdobył 339 głosów. Przy blisko 11-procentowym poparciu dla Sojuszu było to za mało, aby znaleźć się w RM.

Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, składając protest wyborczy, wyrażają przekonanie, że gdyby nie logo Lewicy przy nazwisku Klimka, kandydat KO Jerzy Pokój miałby lepszy wynik i mógłby pokonać Krzysztofa Mroza z PiS. Sekretarz generalny Polskiej Lewicy zaś sytuację tę widzi jednak inaczej.

– Równie prawdziwa teza może brzmieć tak: w wyniku opatrzenia nazwiska naszego kandydata znakiem graficznym Lewicy przegrał on wybory. Dziś jest to nie do sprawdzenia. Nawet powtórzenie wyborów nie da odpowiedzi, bo jest już - nazwijmy to - inna konfiguracja informacyjna – tłumaczy Andrzej Łaszczyk.

Skąd ten rekord?
Kazimierz Klimek zdaje sobie sprawę, że tak dobrego wyniku, jak 13 października, nie miał jeszcze nigdy. – Mnie ten wynik nie dziwi. To są lata pracy na rzecz społeczności lokalnej. Moja popularność rośnie z każdym rokiem – tłumaczy.

Podejrzenia, że w wyborach do Senatu pojawił się tylko po to, aby rozbić głosy faworytów, kandydat Polskiej Lewicy kwituje krótko. Mówi, że chce "zgody narodowej, Polski ponad politycznymi podziałami, a nie ciągłej walki PO-PiS". – Spokój, rozwaga, praca na rzecz wszystkich Polaków, a nie dzielenie – streszcza swoją dewizę.

Kazimierz Klimek uważa, że protest wyborczy jest niezasadny. Ale jeśli będzie powtórne głosowanie, to ponownie podda się ocenie wyborców. Sąd Najwyższy na decyzję w sprawie protestów wyborczych ma czas do 13 stycznia 2020 r.