7 państw i miliony ludzi na ulicach. Wyjaśniamy, o co chodzi w gigantycznych protestach
W Libanie doprowadzili do upadku rządu, w Chile protestują od połowy października, w Iraku kraj jest niemal na krawędzi wojny domowej. Internet każdego dnia zalewają zdjęcia i nagrania setek tysięcy ludzi protestujących w kilku krajach. "Globalne, antyrządowe protesty rozlewają się na cały świat" – grzmią analitycy. Tam najbardziej dziś się gotuje.
W kilku krajach na świecie trwają dziś wielkie, antyrządowe protesty. W Libanie po dwóch tygodniach obalono rząd. Od kilku tygodni gotuje się w pobliskim Iraku. I w odległym Chile. Ale nie tylko. Na ulice Chicago wyszli przeciwnicy Trumpa. Gorąco jest na Haiti, w Hongkongu.... O Katalonii słyszymy od kilku tygodni.
W internecie krążą listy państw. Ludzie sami zwracają uwagę, że na twarzach niektórych protestujących powtarza się ten sam charakterystyczny makijaż – głównego bohatera z filmu "Joker" Todda Philippsa. Te twarze stały się już niemal symbolem antyrządowych protestów. Widać je w Libanie, w Iraku, Hongkongu i Chile. "Protesty rozlewają się na cały świat" – grzmi Amnesty International.
Oto miejsca, gdzie dziś jest najgoręcej na świecie. Jak analizuje jeden z bardzo aktywnych amerykańskich użytkowników Twittera, wszystkie te protesty są w tym roku niesamowicie kreatywne. Manifestanci tańczą, śpiewają, walą w garnki. W Chile zagrała orkiestra, rozległa się pieśń "Naród zjednoczony, nigdy nie zostanie pokonany".
Jednak brutalnych starć z policją również nie brakuje.
1. Liban – chcieli opodatkować WhatsAppa
Na ulice wyszła niemal jedna czwarta narodu, to były największe demonstracje w kraju od 14 lat. "Jesteśmy jednością" – tak dosłownie krzyczeli Libańczycy w mediach społecznościowych. Instagram i Twitter zalały zdjęcia ludzi z libańskimi flagami, którzy tańczyli na ulicach, młodych ludzi pełnych energii, dzieci z wymalowanymi flagami na twarzach.
Ci ludzie chwycili potem za ręce i utworzyli łańcuch, który ciągnął się przez 170 km, przez cały kraj – od północy na południe.
Rząd ostatecznie wycofał się z zapowiedzi, obiecał też zmniejszenie pensji urzędnikom, ale to nie pomogło. Protestów nic już nie powstrzymało, domagali się dymisji rządu.
Gdy 29 października premier Saad al-Hariri ustąpił, na ulicach bili brawo.
2. Bardzo niespokojnie w Iraku
Manifestacje trwają od początku października, ocenia się, że zginęło w nich nawet 250 osób, a tysiące osób zostało rannych. Zapoczątkowała je demonstracja tysięcy ludzi, którzy wyszli na ulice w proteście przeciwko korupcji władzy, bezrobociu i ogólnej, społecznej polityce rządu. W kraju brakuje prądu, są przerwy w dostawie wody, nie ma mieszkań.
Protesty rozlały się na cały kraj, trwają w Bagdadzie, Nasirii, Karbali, An-Nadżafie, świętym mieście szyitów i innych miejscach. "Dziesiątki tysiące uczniów i studentów wyszło na ulice w Bagdadzie" – relacjonują internauci.
Domagają się ustąpienia rządu i przedterminowych wyborów, ale chcą też reformy prawa wyborczego, by w komisji wyborczej zasiadali niezależni członkowie.
Protestujących wsparł Muktada as-Sadr, bardzo znany i wpływowy szyicki duchowny, który przyjechał z Iranu. Zdjęcia manifestujących w nocy robią wrażenie.
3. Chile – największe protesty od upadku Pinocheta
Tu iskrą była decyzja o podwyżce cen biletów metra w Santiago de Chile, którą ogłoszono 18 października. Ale bardzo szybko doszło ogólne niezadowolenie z polityki rządu, poczucie nierówności społecznych i frustracja, która od lat narastała w narodzie.
Tylko jednego dnia na ulice Santago wyszło ponad milion ludzi, którzy domagali się ustąpienia rządu."Kilka tygodni temu protesty zaczęli bowiem uczniowie liceów. Prowadzeni przez młodzież z Instituto Nacionál, najstarszej i najbardziej prestiżowej szkoły średniej w Chile (nauczycielem był tu m.in. Ignacy Domeyko), protestowali przeciw likwidacji zniżek na transport i wysokim kosztom edukacji na wszystkich jej poziomach". Czytaj więcej
W kraju wprowadzono stan nadzwyczajny. Doszło do zamieszek i starć z policją. Nie żyje co najmniej 29 osób.
4. Hongkong – protestują już 6. miesiąc
Tu manifestujący są najbardziej konsekwentni. Ich protesty zaczęły się wiosną od zapowiedzi prawa ekstradycyjnego, dzięki której osoby podejrzane o przestępstwa miały być przekazywane do Chin kontynentalnych.
Szybko jednak przerodziły się w walkę o przyszłość Hongkongu. – Na podstawie porozumienia z 1997 roku Hongkong w 2047 roku stanie się częścią Chińskiej Republiki Ludowej. Mieszkańcy mają poważne obawy, że za 20 lat zacznie być przekształcany na wzór modelu polityczno-gospodarczego, jaki ma miejsce w CHRL. Ich protesty skierowane są przeciwko ewentualnym zamiarom władz w Pekinie przekształcenia Hongkongu w jeszcze jedną prowincję Chin – mówił nam prof. Edward Haliżak, znawca Chin, związany z Instytutem Stosunków Międzynarodowych.
Początkowo spokojne protesty coraz bardziej się radykalizują. Coraz częściej dochodzi do starć z policją.
5. Haiti, Ekwador, Gwinea
Na Haiti napięcie rosło od sierpnia, gdy pojawiły się braki paliwa. Protesty wybuchły pod koniec września – przeciwko korupcji, sytuacji gospodarczej i prezydentowi Jovenelowi Moisemu. Sparaliżowały cały kraj.
– Nasze pensje są marne. Nie mamy ubezpieczenia. Mamy karty ubezpieczeniowe, ale musimy płacić za każdą wizytę w szpitalu – żalił się jeden z policjantów AFP.
W Ekwadorze protesty wywołały ostre cięcia budżetowe rządu. Zmniejszono płace w budżetówce, zlikwidowane dopłaty do paliwa, który były od kilkudziesięciu lat. Na ulice wyszły setki tysięcy ludzi. Demonstracje trwały dwa tygodnie, doszło do starć z policją, zginęło 7 osób. Zakończyły się podpisaniem porozumienia.
A w Gwinei mieszkańcy wyszli na ulice protestując przeciwko zmianom w konstytucji, które miały umożliwić obecnemu prezydentowi ubieganie się o trzecią kadencję. W starciach z policją zginęło kilka osób.
Wszystkie te antyrządowe protesty mają lub miały miejsce w październiku.