Rafał Gikiewicz komentuje atak kiboli na meczu Bundesligi. "Wiedziałem, że nie zrobią mi krzywdy"

Zuzanna Tomaszewicz
Po zakończeniu sobotniego meczu, rozegranego między Unionem Berlin a Herthą Berlin, doszło do ataku kiboli drużyny polskiego bramkarza Rafała Gikiewicza. Po jego reakcji stadionowi bandyci zeszli z murawy. – Zareagowałem impulsywnie, tak nakazała mi głowa i serce – chwali się teraz zawodnik w polskich mediach.
Bramkarz postawił się kibolom. Fot. Instagram/rgikiewicz
W rozmowie z TVN24 Rafał Gikiewicz przyznał, że do podjęcia działania skłoniło go sumienie. – Można powiedzieć, że zdobyłem i obroniłem Berlin jednego wieczoru. Zareagowałem impulsywnie, taki już jestem, tak nakazała mi głowa i serce. Na stadionie były dzieci, również moje i w jakiś sposób zapobiegłem zamieszkom po meczu – powiedział. Na nagraniach dostępnych w sieci widać, że grupa kiboli wdarła się na murawę. Polski bramkarz Unionu Berlin ruszył w ich kierunku i zaczął wyganiać w stronę trybun. W pojedynkę mógł niewiele zdziałać, ale po chwili dołączyli do niego koledzy. A pseudokibice Unionu zaczęli się wycofywać.


– Mówiłem do nich w trzech językach, polskiego i angielskiego nie będę cytował, bo nie wypada. Po niemiecku krzyczałem "raus". To było jedno z delikatniejszych określeń, jakie do nich skierowałam – przyznał. Dodał, że był przekonany o tym, iż jego kibice niczego mu nie zrobią.

źródło: TVN24