Baner na centrum handlowym. Wiceminister PiS sam go negocjował z oskarżonym biznesmenem

Paweł Kalisz
Marcin Warchoł w cuglach wygrał wybory w Rzeszowie. Mieszkańcy miasta w trakcie kampanii wszędzie widzieli jego ogromne plakaty. Dziś zwracają uwagę na dziwne związki urzędnika państwowego z podejrzanym o przestępstwa lokalnym przedsiębiorcą – podaje "Gazeta Wyborcza".
Plakaty i banery Warchoła były widoczne w całym Rzeszowie. Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja Gazeta
Jego banery były wszędzie – wielkie i widoczne. Ogromna płachta reklamująca osobę wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła zawisła też na znanym rzeszowskim domu handlowym Galeria Rzeszów. Problem w tym, że wiceminister sprawiedliwości, który w 2018 roku optował za zaostrzeniem kar dla przestępców gospodarczych, powinien wykazać się większą odpowiedzialnością i wyczuciem.

Chodzi o to, że wywieszenie baneru na Galerii Rzeszów niektórym może się źle kojarzyć, szczególnie w przypadku, gdy robi to wiceminister sprawiedliwości. Galeria jest bowiem inwestycją związaną z lokalnym przedsiębiorcą Ryszardem Podkulskim. Ten zaś miał w przeszłości według "GW" spore problemy z... wymiarem sprawiedliwości.


Jak informuje "Gazeta Wyborcza", Podkulski był w przeszłości dwukrotnie skazywany. Chodziło o wyprowadzenie majątku wartego 14 mln zł z Rzeszowskich Zakładów Graficznych SA. W lutym 2016 roku Sąd Okręgowy w Rzeszowie skazał Podkulskiego na trzy lata pozbawienia wolności i 100 tys. zł grzywny. Skazani zostali także m.in. jego zięć i syn. Solidarnie wszyscy mieli też zwrócić 14 mln zł. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie utrzymał wyrok.

Z kolei w 2018 roku Sąd Najwyższy uchylił wyrok z apelacji i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. SN wskazał na uchybienie mogące mieć wpływ na orzeczenie. Zdaniem SN uzasadnienie wyroku było na tyle ogólnikowe, że nie pozwalało na dokonanie przez SN oceny prawidłowości kontroli odwoławczej.

Sam Warchoł twierdzi, że nie zna zarzutów ciążących na Podkulskim, bo od 20 lat mieszka w Warszawie i nie śledzi lokalnych spraw. Przyznaje jednak, że osobiście spotkał się z przedsiębiorcą, by negocjować warunki zawieszenia baneru na ścianie Galerii Rzeszów.

O wiceministrze sprawiedliwości było głośno w mediach, gdy w 2017 roku pojechał z "misją specjalną" do Berlina. Chodziło o wygłoszenie wykładu na Uniwersytecie Humboldtów, który miał przekonać Niemców do zasadności wprowadzanych w Polsce zmian w sądownictwie. Frekwencja nie dopisała, przyszło zaledwie 50 osób, z czego zaledwie 5 z nich było Niemcami.

źródło: "Gazeta Wyborcza"