"Zastanawialiśmy się, co dostanie od PiS". Poważny zarzut wobec kandydatki do TK

Katarzyna Zuchowicz
Posłowie PO złożyli w jej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Zarzucali jej kłamstwa i składanie fałszywych zeznań przed komisją ds. VAT, potem przekroczenie uprawnień. – Jej kandydatura to jakaś kpina – mówi naTemat poseł Zbigniew Konwiński. Oto Elżbieta Chojna-Duch, była wiceminister finansów w rządzie PO-PSL. Dziś, trzecia obok Pawłowicz i Piotrowicza, kandydatka PiS do Trybunału Konstytucyjnego.
Elżbieta Chojna-Duch jest kandydatką PiS do Trybunału Konstytucyjnego. Fot. Franciszek Mazur / Agencja
Wszyscy skupili się na Elżbiecie Pawłowicz i Stanisławie Piotrowiczu. Całe oburzenie wywołane kandydaturami PiS do Trybunału Konstytucyjnego najpierw skoncentrowało się głównie na nich. Jednak po pierwszym szoku okazało się, że trzecia kandydatka – kiedyś związana z PSL – też wzbudza ogromne kontrowersje.

Członkowie sejmowej komisji vatowskiej, którzy w ubiegłym roku przesłuchiwali ją w charakterze świadka, zarzucali jej kłamstwa. Poseł PO Zbigniew Konwiński twierdził, że fałszywe zeznania miała składać "przynajmniej kilkunastokrotnie".

– To jest zemsta za moje uczciwe zeznania – odrzucała zarzuty Elżbieta Chojna-Duch. Ale sprawa, wraz z jej kandydaturą, właśnie wróciła ze zdwojoną siłą. "No to już wiemy, dlaczego plotła bzdury przed komisja ds.VAT próbując obciążać rząd, w którym była wiceminister finansów" – skomentował Sławomir Nowak. Chojna-Duch zeznawała np., że on – jako szef gabinetu politycznego premiera –"miał nieformalną polityczną władzę nad formułowaniem prawa podatkowego na etapie prac rządowych".


"To jakaś kpina"
– Nawet zastanawialiśmy się w naszym środowisku, co ona od PiS-u dostanie. Chodziły plotki, że Rada Polityki Pieniężnej, że być może Narodowy Bank Polski. A teraz okazuje się, że atrapa Trybunału – komentuje w rozmowie z naTemat poseł PO Zbigniew Konwiński, członek komisji VAT. To on w grudniu ubiegłego roku zapowiedział, że osobiście składa zawiadomienie do prokuratury w sprawie fałszywych zeznań Elżbiety Chojny-Duch.

Teraz pisze na TT, że ma wiele dowodów na to, że na Komisji ds. VAT w interesie PiS "bardzo oszczędnie gospodarowała prawdą". – Jej kandydatura do TK to jakaś kpina. I nagroda za fałszywe zeznania przed komisją. W ich mniemaniu – obciążających jej dawnych kolegów i koleżanki. Podkreślam, w ich mniemaniu, bo te zeznania nie mają potwierdzenia w dokumentach, które mamy. To zwykłe kłamstwa, których nie potwierdzili kolejni świadkowie – mówi naTemat.

Ale to nie wszystko. PO ma więcej zarzutów pod adresem kandydatki PiS. W lipcu tego roku posłowie złożyli zawiadomienie do prokuratury w sprawie przekroczenia przez b. wiceminister uprawnień, ale 15 października postępowanie zostało umorzone (o czym za chwilę).

– To grono jest odpowiednie dla pani profesor i nie dziwię się temu, że się w nim znalazła. Ale, że to grono kiedykolwiek będzie kandydowało do najważniejszej instytucji sądowniczej w Polsce, to tego w najśmielszych snach chyba nikt się nie spodziewał. Nikt nigdy nie wyobrażałby sobie takiej degrengolady merytorycznej Trybunału Konstytucyjnego – reaguje w rozmowie z naTemat Mirosław Pampuch, poseł Nowoczesnej, również członek komisji vatowskiej. "Raz mówiła jedno, potem drugie"
Przyznaje, że przed przesłuchaniem Elżbiety Chojny-Duch miał o niej dość dobrą opinię – jako o prawniku i wykładowcy prawa na uniwersytecie.

– Ale moja ocena diametralnie zmieniła się po tym, co słyszałem na komisji. Po jej odpowiedziach na pytania i sądach, które, w mojej ocenie, nie znajdowały potwierdzenia w żadnym materiale dowodowym i były co najmniej dziwne. My nie przesądzaliśmy o jej winie. Na komisji dało się też zauważyć, że nawet pomiędzy poszczególnymi zeznaniami pani profesor były wyraźne różnice. Raz mówiła jedno, potem drugie. Nie spodziewałem się po niej takiej postawy – mówi poseł.

Mirosław Pampuch wspomina, że zachowanie obecnej kandydatki do TK zastanawiało niektórych członków komisji: – Zastanawialiśmy się, co skłoniło ją do takich zeznań. Nie znajdowaliśmy żadnego racjonalnego uzasadnienia dla jej postawy. W jej zeznaniach nie było żadnych merytorycznych treści. Była za to próba znalezienia usprawiedliwienia dla lansowanej przez PiS linii związanej z grabieżą podatku VAT przez rząd PO-PSL.

"Pani profesor związana była raczej z PSL, ale to oczywiście nie ma większego znaczenia. Ważne, że "przerwała spiralę milczenia" i przeszła na "jasną stronę mocy". Dziś spotyka ją za to nagroda" – komentuje Kamil Dziubka w Onecie.

Zawiadomienie ws. Jana Vincenta Rostowskiego
"Nagroda dla E. Chojna-Duch za kłamstwa przed komisją VAT" – grzmi dziś Platforma Obywatelska. Poseł Konwiński: – Ona często nie dość, że kłamała, to później zaprzeczała tym kłamstwom, a później jeszcze zaprzeczała tym zaprzeczeniom. Było szereg przykładów. A na końcu mówiła "nie pamiętam". Jak twierdził, to "bazując głównie na jej zeznaniach" komisja ds. VAT zdecydowała, że złoży do prokuratury zawiadomienie ws. Jana Vincenta Rostowskiego.

Jak reagowano po drugiej stronie politycznej barykady? "Ordynarna ustawka i próba skompromitowania zeznań minister Chojny-Duch!" – grzmiał prawicowy portal wPolityce. Pisał, że b. wiceminister ujawniła szokujące szczegóły powstawania prawa podatkowego na początku rządów Donalda Tuska i ministra Rostowskiego.

"Nie potrafiła wyjaśnić"
O co dokładnie chodziło? Poseł Konwiński od początku twierdził, że Chojna-Duch kłamała mówiąc o 30 proc. sankcji VAT (kara za niezapłacony podatek). W tle pojawia się nazwisko Renaty Hayder, doradczyni społecznej, która miała forsować jej zniesienie. – Chojna-Duch twierdziła podczas przesłuchania, że była przeciwniczką zniesienia tzw. sankcji 30-proc. A jest kilka dokumentów, na bardzo wczesnym etapie, z jej odręczną adnotacją "akceptuję" i jej podpisem. Pytałem każdego z byłych ministrów i wiceministrów Ministerstwa Finansów, którzy zeznawali, czy kiedykolwiek napisał słowo "akceptuję" pod dokumentem, z którym się nie zgadzał. Mówili, że nigdy – opowiada poseł Konwiński.

Wskazuje też, że Chojna-Duch mówiła na komisji, że nigdy w ministerstwie nie spotykała się z prof. Witoldem Modzelewskim. – A w ministerstwie jest notatka z takiego spotkania. Znaleźliśmy ją – mówi.

– Pani minister twierdziła, że ustawa z 1998 roku o podatku VAT rozszczelniła system podatkowy. Ale nie przedstawiała na to żadnych dowodów. Dociskana przeze mnie pytaniami, o jakie konkretnie przepisy chodzi, nie potrafiła wyjaśnić. Nie potrafiła wskazać na czym polegało to rozszczelnienie. Zadawałem pytania innym świadkom komisji, żaden z nich nie potwierdził zeznań pani Chojny-Duch. Byli tacy, którzy nie wiedzieli. Ale nie było takich, którzy by potwierdzili jej relację – wspomina poseł Pampuch.

Urlop na Seszelach
Nikt nie pamięta, by prokuratura zajmowała się potem sprawą zawiadomienia o zeznaniach Chojny-Duch. – Jeśli takie zawiadomienie do prokuratury wpłynie i zapoznam się z zarzutami, to złożę stosowne wyjaśniania. Ja się z profesorem spotykałam co drugi dzień na uniwersytecie i cały czas rozmawialiśmy o problemach związanych z podatkami – reagowała była wiceminister finansów.

Ale kilka tygodni temu, po wyborach parlamentarnych, prokuratura w Białymstoku umorzyła postępowanie w innej sprawie.

Chodziło o współpracę byłej wiceminister z doradcą podatkowym Wiesławem Pomorskim i zarzuty ujawnienia poufnych informacji. Według posłów Chojna-Duch nieformalnie miała konsultować z nim rozwiązania legislacyjne już na bardzo wczesnym etapie prac w Ministerstwie Finansów. – Tak wczesnym, że nie było o tym żadnej informacji na stronie ministerstwa. Są na ten temat co najmniej 3 notatki, numerowane od 3-5. 1-2 nie ma. Twierdzą, że nie mogli ich znaleźć – mówi poseł Konwiński.

Pojawiła się jeszcze sprawa byłego wiceministra Andrzeja Parafianowicza, któremu Chojna-Duch miała proponować urlop u zaprzyjaźnionego przedsiębiorcy na Seszelach. Ponieważ ona zaprzeczała, Konwiński chciał konfrontacji. Komisja śledcza ds. VAT odrzuciła wniosek.