Burmistrz Włoch "lubił pieniądze". Ujawniono, w jakich warunkach pracował w ratuszu
Burmistrzem Włoch został po ostatnich wyborach samorządowych i z miejsca zaczął zaprowadzać nowe porządki. Z niektórych musiał się później tłumaczyć, jak na przykład z budowy "zielonego tarasu" w budynku ratusza. Według dziennikarzy "Gazety Wyborczej" Artur W. lekką ręką wydawał publiczne pieniądze.
Później trafił do samorządu, został zastępcą burmistrza na Woli. Jak mówią świadkowie, do których dotarli dziennikarze "Gazety Wyborczej", Artur W. nie czuł się spełniony. W samorządzie były mniejsze pieniądze niż w spółkach skarbu państwa, tymczasem Artur W. najbardziej miał właśnie lubić pieniądze.
Już jako burmistrz Włoch szybko rozwinął skrzydła i bez oporów wydawał środki publiczne. Na jego polecenie kupiono meble ogrodowe, które postawiono na tarasie budynku ratusza. Zamontowano markizy, a w doniczkach posadzono tuje. Koszt? Łącznie 9 tysięcy złotych. Poniesione wydatki tłumaczył wykorzystaniem niezagospodarowanego tarasu "pod funkcję reprezentacyjną".
Jego zdaniem inwestycja wpłynęła na pozytywny wizerunek dzielnicy. Artur W. lubisz też wpływać na własny. Zatrudnił za 14 tysięcy złotych nadwornego fotografa, który miał fotografować wydarzenia organizowane przez ratusz. Burmistrz tłumaczył to potrzebą promocji. Podobno sam miał aprobować zdjęcia, a wybierał tylko te, na których wypadł korzystnie.
Historia kończy się pod koniec października. Burmistrz stołecznej dzielnicy Włochy wpadł na gorącym uczynku. Urzędnik miał przyjąć 200 tys. zł łapówki. Wraz z nim zatrzymany został znany warszawski deweloper i przedsiębiorca budowlany. Komunikat w tej sprawie wydało Centralne Biuro Antykorupcyjne. Z informacji CBA wynika, że biznesmen za łapówkę miał obiecaną korzystną decyzją dotyczącą warunków zabudowy w dzielnicy. Obaj mężczyźni usłyszeli zarzuty w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie.
"Z ustaleń śledztwa wynika, że była to już najprawdopodobniej kolejna transza przyjęta przez urzędnika. Funkcjonariusze przeszukali gabinet burmistrza i siedziby firm należące do biznesmena. Tam zabezpieczono dokumentację, nośniki danych i kopie binarne, które będą stanowić dowody w sprawie" – informowało CBA.
źródło: "Gazeta Wyborcza"