Jak męczennik. Oskarżony przez alimenty Kazimierz M. wyjaśnił, dlaczego woli więzienie od płacenia
Kazimierz M. najwyraźniej nie zamierza płacić alimentów byłej żonie. Woli odsiedzieć dwa lata w więzieniu i po wyjściu na wolność mieć spokój. – Wytrzymałem trzy lata małżeństwa, to wytrzymam więzienie – zapowiada były premier w rozmowie z dziennikarzem "Faktu".
– Chcę jak najszybszego procesu, by poddać się karze, za to, że nie zarabiam. Wytrzymałem trzy lata małżeństwa, to wytrzymam więzienie – stwierdził Kazimierz M. Wygląda na to, że jego była żona Izabela nie będzie zadowolona z takiego obrotu sprawy. Swego czasu zapowiadała, że będzie walczyć o pieniądze.
Sąd zdecydował, że Kazimierz M. ma płacić Izabeli alimenty w wysokości 5 tys. zł miesięcznie. Pieniądze miały też pokryć koszty opieki i leczenia po urazie w wyniku wypadku samochodowego. Były premier odwołał się od wyroku, a była żona oskarżała go o to, że nie wywiązuje się ze zobowiązań.
– Mam ostateczną opinię lekarza medycyny pracy, z której wynika, że jestem niezdolna do pracy i pan mąż będzie musiał oddać dług i płacić. Na każdego lekarza wydałam po 3 tysiące złotych, nie mówiąc o usługach prawniczych. Mąż nie uniknie płacenia – zapowiadała była żona byłego premiera.
Ale Kazimierz M. najwyraźniej płacić nie chce. – Pani prokurator doskonale zna moją sytuację materialną, finansową i zawodową. Nie przedstawiła mi żadnego dowodu na uchylanie się od płacenia – powiedział w rozmowie z dziennikarzem "Faktu" były premier. – Ale nie ma sprawy, zostanę więźniem Kaczyńskiego i Ziobry. Choć jestem niewinny. Odsiedzę swoje i będę miał spokój, a dwa razy za ten sam czyn się nie karze – stwierdził Kazimierz M.
źródło: "Fakt"