Jak męczennik. Oskarżony przez alimenty Kazimierz M. wyjaśnił, dlaczego woli więzienie od płacenia

Paweł Kalisz
Kazimierz M. najwyraźniej nie zamierza płacić alimentów byłej żonie. Woli odsiedzieć dwa lata w więzieniu i po wyjściu na wolność mieć spokój. – Wytrzymałem trzy lata małżeństwa, to wytrzymam więzienie – zapowiada były premier w rozmowie z dziennikarzem "Faktu".
Kazimierz M. nie zamierza płacić alimentów byłem żonie. Woli odsiedzieć karę dwóch lat więzienia i mieć spokój. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
We wtorek rano w mediach pojawiła się informacja, że były premier zalega z wypłatą byłej żonie alimentów w wysokości około 124 tysięcy złotych, w związku z czym prokuratura skierowała sprawę do sądu. Kazimierzowi M. grożą nawet dwa lata wiezienia, choć sąd może orzec też grzywnę lub karę ograniczenia wolności. Na odpowiedź byłego szefa rządu nie trzeba było długo czekać.

– Chcę jak najszybszego procesu, by poddać się karze, za to, że nie zarabiam. Wytrzymałem trzy lata małżeństwa, to wytrzymam więzienie – stwierdził Kazimierz M. Wygląda na to, że jego była żona Izabela nie będzie zadowolona z takiego obrotu sprawy. Swego czasu zapowiadała, że będzie walczyć o pieniądze.


Sąd zdecydował, że Kazimierz M. ma płacić Izabeli alimenty w wysokości 5 tys. zł miesięcznie. Pieniądze miały też pokryć koszty opieki i leczenia po urazie w wyniku wypadku samochodowego. Były premier odwołał się od wyroku, a była żona oskarżała go o to, że nie wywiązuje się ze zobowiązań.

– Mam ostateczną opinię lekarza medycyny pracy, z której wynika, że jestem niezdolna do pracy i pan mąż będzie musiał oddać dług i płacić. Na każdego lekarza wydałam po 3 tysiące złotych, nie mówiąc o usługach prawniczych. Mąż nie uniknie płacenia – zapowiadała była żona byłego premiera.

Ale Kazimierz M. najwyraźniej płacić nie chce. – Pani prokurator doskonale zna moją sytuację materialną, finansową i zawodową. Nie przedstawiła mi żadnego dowodu na uchylanie się od płacenia – powiedział w rozmowie z dziennikarzem "Faktu" były premier. – Ale nie ma sprawy, zostanę więźniem Kaczyńskiego i Ziobry. Choć jestem niewinny. Odsiedzę swoje i będę miał spokój, a dwa razy za ten sam czyn się nie karze – stwierdził Kazimierz M.

źródło: "Fakt"