Cześć, jestem aliholikiem. Takie zakupy robią uzależnieni od Aliexpress – teraz mają swoje żniwa

Piotr Rodzik
Niskie ceny i darmowa przesyłka z roku na rok przyciągają do Aliexpress coraz więcej Polaków. Klientów liczy się w setkach tysięcy, a tzw. aliholików także nie brakuje. Już za kilka dni jeden z ważniejszych dni w roku dla nich – w trakcie słynnego dnia singla wyprzedaże na "chińskim Allegro" sięgną zenitu.
Zakupy na Aliexpress przyciągają wielu Polaków. Fot. naTemat
– Mąż ostatnio zamówił takie gumki do butów. Wkłada się zamiast sznurowadeł i one trzymają buty na nogach. Już nie pamiętam ile to kosztowało, ale jakieś grosze. Oczywiście przyszedł cały zestaw. Zaczął to wciskać mi i córkom. Nie dałyśmy się namówić, ale on nosi zachwycony – opowiada Ewa.

Później podsyła mi na Messengerze zdjęcie zakupionych sznurówek. Okazuje się, że kosztowały dolara i czternaście centów. Szybko zerkam "na Ali" i okazuje się, że można... znacznie taniej.
Fot. Aliexpress.com
Jej historia jednak w ogóle mnie nie dziwi. Znajoma ostatnio opowiadała mi o swoim znajomym, który też kocha zakupy przez internet. I tak sprowadził sobie ostatnio z Aliexpress bambusową szczoteczkę do zębów. Za półtora złotego. Taką samą można kupić na Allegro za jakieś osiem złotych. Drożej, ale jednak znacznie szybciej.


Takich jak oni jest naturalnie więcej. Natalia na Aliexpress robi zakupy od sierpnia 2017. Twierdzi, że nie jest uzależniona. Że kupuje, bo są okazje. Więc pytam ją, co kupiła.

– Kolczyki, tanie zegarki, poszewki na poduszki, gąbkę do mycia buzi bez płynów do demakijażu, drewnianą zabawkę dla większych dzieci, gumki do włosów, wisiorki, skarpetki, majtki, lakiery hybrydowe, pojemnik do segregowania śrubek, pasek do spodni, zestaw śrubek do komputera, grę karcianą, szczotkę do włosów, pilniczki, nawlekacz do igieł, pluszową maskotkę, torebki, koszyki plecione do dekoracji wnętrza – wymienia jednym tchem.

Ale mówi też, że wybiera tylko sprawdzone przedmioty polecane przez innych. Drogich rzeczy też nie bierze. I jeszcze raz podkreśla, że nie jest "aliholiczką". Bo choć takiego pojęcia jak tzw. aliholizm w Wikipedii nie znajdziecie, to zupełnie prawdziwe zjawisko. Tłumaczyć jego znaczenia chyba nikomu nie trzeba.

Aliholików jest więcej
Tanie zakupy w Chinach z roku na rok przyciągają coraz więcej zainteresowanych taką formą. Ktoś mógłby pomyśleć, że to już robi się  passée, bo takie przesyłki choć darmowe, raczej nie są specjalnie ekologiczne (ślad węglowy i te sprawy), ale… jest dokładnie odwrotnie. Wystarczy spojrzeć na Facebooka. Grupy poświęcone Aliexpress pękają w szwach. Grupa "Aliexpress Polska" liczy sobie ponad pół miliona członków.
I takich grup jest więcej, choć może nie tak licznych. "Aliexpress Polska Okazje Perełki" – kolejne 99 tysięcy. Ale są też grupy poświęcone właściwie samym pomysłom na zakupy. "Aliexpress Polska Ciekawostki" lubi prawie 260 tysięcy internautów. Jest też grupa "Aliexpress cuda za grosze" – to 136 tysięcy członków, którzy szukają na Aliexpress okazji. Nawet za jednego centa.

Czasem sprzedawcy się mylą, czasem robią to specjalnie, żeby nakręcić ruch w swoim sklepie. A potem nie chcą wysyłać. Na tej grupie są nie tylko "znajdźki", ale i porady, jak... wymusić wysyłkę.

Co wśród tych ciekawostek wspomnianych wyżej? Wszystko. Nawet ekologiczna, składana słomka do napojów. Nieważne, że wysyłanie jej do Polski z Chin specjalnie eko nie będzie. 11 listopada (to ważna data) będzie w promocji 40 proc. Będzie więc kosztować… trochę ponad dwa dolary.

Te liczby userów poszczególnych grup są naprawdę ważne. Bo Aliexpress jest tak wielkie, że… nie tak łatwo tam znaleźć wszystko. Albo największe okazje na dane przedmioty. Na grupach przeważnie ludzie więc sobie po prostu pomagają. Szukają przedmiotów i proszą o podpowiedź. Albo po prostu potrzebują opinii.

Niektórzy idą z zakupami dosłownie po bandzie. – Czasami dziewczyny wrzucają zdjęcia np. z 20 paczkami, które przyszły do nich podczas dwutygodniowego urlopu. Więc ja jestem przy nich cieniasem – przekonuje Natalia.

Polowanie na okazje
Zapytacie po co to wszystko. Bo jak ktoś się nie boi, to rzeczywiście oszczędzi na elektronice. Ale w przypadku tych drobniejszych rzeczy teoretycznie można pójść do jakiegoś sklepu z gatunku "wszystko po X złotych". Ale robienie zakupów na Aliexpress jest po prostu uzależniające. A jeśli nawet nie uzależniające, to po prostu przyjemne.

– Kupuję, bo jest taniej niż w Polsce. Raczej nie wyszukuję sama, tylko opieram się na opiniach innych ludzi – mówi Natalia. Inna sprawa, że szukać specjalnie nie trzeba – na polskich grupach można znaleźć dosłownie wszystko, co aktualnie jest na topie i się po prostu opłaca.

Natalia mówi też, że kupuje to, czego po prostu potrzebuje. Ale pada też słowo klucz: może. – Kupuję to, czego potrzebuję lub może się przydać. To wtedy kupuję – podkreśla. Tak to działa. To jest tanio, to wygląda fajnie. Dolar w tą, dolar w tamtą.

– Mąż po prostu lubi sobie popatrzeć, coś poszukać, coś wybrać i zamówić – przyznaje Ewa. – Ważna jest też cena tego wszystkiego. Można spróbować sobie kupić coś tanio, bez wstawania z kanapy, a jednocześnie ciekawe, czego nie ma u nas w sklepach – dodaje. Coś w tym jest, akurat o gumowych sznurówkach usłyszałem po raz pierwszy.

Nie tylko mąż Ewy, ale i Natalia na Aliexpress nie zostawia fortuny. W tym sensie "chińskie Allegro" jest jednak dla wielu Polaków wciąż egzotyczne. Trochę strach wysłać w nieznane większą kwotę.

– Staram się nie wydawać fortuny, najdroższa rzecz, jaką kupiłam, kosztowała 40 złotych – mówi Natalia. Chociaż od razu dodajmy – nie brakuje takich, którzy nie boją się kupić w Chinach np. wspomniany telefon za kilkaset złotych. Albo odkurzacz.

Bezpiecznie, chociaż nie zawsze szybko
Kupują, bo pewnie nie ma czego się bać. Dla sprzedawcy na Aliexpress ważna jest tylko jedna rzecz: opinie klientów. Jak są kiepskie, to, mówiąc stereotypowo, zostaje uprawa ryżu.

– Zawsze mnie to bawi, jak u nich przy każdym towarze, nawet za jakieś grosze, sypią się mejle, które się zaczynają od "dear guest". Albo pytają, czy przesyłka dotarła i czy w ogóle wszystko było super – opowiada Ewa.
Natalia przyznaje, że czasami paczki do niej nie docierały. Albo przychodziło nie to, co powinno się pojawić. – Wystarczy dać znać sprzedawcy, oni najczęściej starają się dogadać. A jak nie, to zakłada się spór i sprawę rozpatruje Aliexpress. Trzeba opisać sprawę, pokazać, że produkt jest niezgodny z opisem i wtedy zwracają pieniądze na konto w ciągu kilku dni – opowiada. Aliexpress z reguły staje po stronie klientów. Im też zależy na popularności.

Inna sprawa, że przesyłka po prostu czasami idzie naprawdę długo. I stąd biorą się kłopoty. Czasami przesyłka pojawia się wtedy, kiedy wydaje się, że już przepadła.

Opłaca się, a będzie… tylko taniej
O tym, że jest tanio, wie każdy. Ale czy się opłaca? Wbrew pozorom trzeba wiedzieć, co kupować. Natalia nie kupuje np. kosmetyków, bo chińskie atesty nie mają wiele wspólnego z tym europejskimi. – Są raczej testowane (kosmetyki – red.) na zwierzętach – podkreśla.

Raz zdarzyło się jej kupić na Aliexpress książeczkę dla dzieci za 12 złotych. Taka sama na Amazonie kosztuje czternaście… dolarów. Plus przesyłka.

Święto zakupów na Aliexpress dopiero jednak nadchodzi – i to już lada moment. To stworzony na modłę amerykańskiego czarnego piątku (w tym roku 29 listopada) tzw. dzień singla, obchodzony każdego roku 11 listopada. Czemu wtedy? Bo to dzień singla, a w dacie są cztery jedynki.

Na Aliexpress kupuje wtedy dosłownie cały świat. W zeszłym roku 11 listopada konsumenci na stronach grupy Alibaba (bo Aliexpress to tylko jeden z kilku sklepów, które do tej grupy należą) wydali 213 miliardów juanów. To prawie 31 miliardów dolarów. Tylko w pogoni za okazjami uważajcie: chińscy sprzedawcy uwielbiają tuż przed świętem podnieść ceny. Tylko po to, żeby je triumfalnie obniżyć. Ale o tym każdy aliholik doskonale wie.