Dziennikarz dostał się na tajne spotkanie narodowców. Usłyszał, co chcą robić z gejami
Dziennikarz "Wyborczej" Mateusz Majnusz wziął udział w spotkaniu skrajnych środowisk narodowo-katolickich, które odbyło się w jednej z opolskich restauracji. To, co tam usłyszał, to prawdziwe mentalne średniowiecze.
Deprawujące marsze i straszny Smarzowski
Karpiel zdecydowanie skrytykował prezydentów miast za wyrażanie zgód na organizacje parad równości. Następnie wiceszef "PCh" powiązał "Kler" Wojciecha Smarzowskiego z atakami na księży.
Łukasz Karpiel miał stwierdzić, że "Kler" "wykonał swoją robotę". Zdaniem redaktora "Polonii Christany" film Smarzowskiego stworzył "grunt pod to, by ukazywać Kościół jako organizację zdegenerowaną, zdeprawowaną. Karpiel poszedł nawet tak daleko, że powiązał produkcję Smarzowskiego z atakiem nożownika na księdza w Szczecinie.
Następnie wiceszef "PCh" apelował do słuchaczy o nienadużywanie sformułowania "mowa nienawiści", po czym sam w niewybrednych słowach zaczął uskuteczniać swoje wywody o homoseksualistach, Grecie Thunberg i weganizmie. Tak, niejedzenie mięsa to też deprawacja zdaniem redaktora "Polonii Christany".
Cytowany przez Majnusza Karpiel miał stwierdzić, że "ideologia homoseksualna to ideologia zła, a adopcja dzieci przez takie pary to przemoc". Redaktor katolickiego magazynu zanegował także stwierdzenie, iż homoseksualizm jest orientacją wrodzoną.
Chcą wrócić do elektrowstrząsów
Mniej więcej w połowie XX w. uważano jeszcze, że homoseksualizm da się wyleczyć elektrowstrząsami. Ofiarami takich praktyk padały także znane osoby, takie jak np. Lou Reed, zmarły lider kultowego Velvet Underground. Osoby uczestniczące w spotkaniu w Opolu chwaliły te metodę, naprawdę wierząc w to, że homoseksualizm jest chorobą.
Słów krytyki pod adresem osób LGBT nie szczędzili również sami uczestnicy spotkania. Jedna z uczestniczek stwierdziła, że na świecie są "całe rzesze wyleczonych homoseksualistów". Edukacja seksualna natomiast została przez nią nazwana "zezwierzęceniem człowieka".
Najemca budynku, gdy dowiedział się post factum, jakie treści były poruszane na spotkaniu, powiedział dziennikarzowi "Wyborczej", że gdyby wiedział wcześniej, nigdy by się nie zgodził na urządzanie podobnej hucpy.
Źródło: opole.wyborcza.pl