Politycy PiS kłamią w żywe oczy. I liczą, że ciemny lud znowu to kupi

Karolina Lewicka
dziennikarka radia TOK FM, politolog
Powiedzieć można wszystko. Papier - na którym zapisano wystąpienia polityków obozu Zjednoczonej Prawicy podczas inauguracyjnych posiedzeń Sejmu i Senatu - także wszystko wytrzyma. Stąd też hardo opowiadano rzeczy, które nijak mają się do rzeczywistości, które zadają kłam dotychczasowej praktyce i które niewiele mają wspólnego z prawdą, definiowaną jako zgodność twierdzenia ze stanem faktycznym.
Politycy PiS kłamią w żywe oczy. I liczą, że ciemny lud znowu to kupi - surowo ocenia w felietonie dla naTemat.pl politolog i dziennikarka TOK FM Karolina Lewicka Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta
Rozpoczął sam prezydent Andrzej Duda. Ponoć - peregrynując po kraju - usłyszał, że lud oczekuje od wybrańców narodu parlamentarnego języka. Stąd jego apel do posłów, by się szanować i by debata publiczna nie obrażała, nie siała zgorszenia. By działania przez Sejm podejmowane miały charakter twórczy, nie destrukcyjny. Brakowało tylko mickiewiczowskiego zawołania: „Kochajmy się!”.

I kto to mówi? Polityk, który protestujących w marszach Komitetu Obrony Demokracji wyśmiewał jako tych, którzy chcą, by im wrócić „Ojczyznę dojną”. Polityk, który był/jest karnym żołnierzem swojej formacji, choć bez legitymacji partyjnej. Polityk, który podpisywał niemal wszystko, co Nowogrodzka kazała mu podpisywać, nie oglądając się ani na protesty opozycyjne czy społeczne, ani na polską rację stanu. Andrzej Duda jest już w kampanii, stąd nagle stał się - zapewne tylko na najbliższe pół roku - prezydentem wszystkich Polaków. Orędownikiem wspólnoty narodowej. Łącznikiem. Zapewne liczy, że ciemny lud to kupi.


Kolejny był Antoni Macierewicz. „Wszyscy obywatele, zwłaszcza ci stanowiący prawo, muszą szanować ustawę zasadniczą” - pouczył zgromadzonych na sali plenarnej, w tym zapewne także prezydenta Dudę, który zainspirowany przez swój polityczny obóz, ułaskawił Mariusza Kamińskiego i nie przyjął ślubowania od trzech prawomocnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Łamiąc w obu przypadkach ustawę zasadniczą. Macierewicz jest wiceprezesem PiS, formacji, która nie drukowała wyroku TK (art. 190), która wybrała polityczną KRS (art. 187), która próbowała wysłać na emeryturę prezes SN (art. 183). Która miała Konstytucję w głębokim poważaniu. Ale wciąż ośmiela się wycierać nią usta.

Potem na mównicę wyszedł Jarosław Kaczyński. Było to tuż po tym, jak część klubów opozycyjnych zadeklarowała wsparcie dla kandydatury Elżbiety Witek na marszałka Sejmu - zgodnie z dobrym obyczajem, szanującym prawo większości do kierowania izbą niższą. Prezes PiS wyraził satysfakcję, bo dostrzegł w tym zachowaniu opozycji szansę na koniec opozycji totalnej i - tym samym - wielki postęp w życiu publicznym.

Gdyż - jak powszechnie wiadomo - to opozycja przez ostatnie cztery lata blokowała politykom PiS możliwość zabierania głosu, to opozycja organizowała nocne posiedzenia, to opozycja głosowała w nieustalonym do tej pory składzie budżet w Sali Kolumnowej, to poseł opozycji Stanisław Piotrowicz wsławił się przepychaniem projektów kolanem podczas posiedzeń sejmowej komisji sprawiedliwości. Wreszcie jednak opozycja poszła po rozum do głowy i w tej kadencji pozwoli PiS-owi na kulturalną i merytoryczną debatę, której od lat łaknął. Co za ulga!

Wreszcie czas na Mateusza Morawieckiego. Premier uzmysłowił nam, że po czterech latach rządów PiS godność opanowała wszystkie sfery życia społecznego. „Godniejsze jest życie polskich rodzin, płaca, praca, stan finansów publicznych, polityka historyczna, polityka międzynarodowa”. Słyszeli Państwo? Nie jesteśmy przygotowani na kryzys gospodarczy, żyjemy na kredyt, prestiż polskiego państwa został drastycznie obniżony, a polityka historyczna jest rekonstrukcyjną karykaturą. To jest ta godność. A rebours.

Ale było też o służbie zdrowia. Dawno temu, za pierwszego PiS-u, zapytano Jarosława Kaczyńskiego, co jego rząd zrobił dobrego dla Polski. Odparł: Tak dużo, że aż trudno wymienić. Morawiecki poszedł tym samym tropem: „Jest wiele programów, onkologiczny, kardiologiczny, ale nie będę wszystkich wymieniał, bo nie ma na to czasu w tym krótkim wystąpieniu”.

Naprawdę chodzi o brak czasu? To może - by nie zabierać Państwu czasu - uzupełnię, że skraca się średnia życia Polaków. W porównaniu z poprzednim rokiem żyjemy dokładnie o miesiąc krócej. Jak działa polska służba zdrowia wie każdy, kto miał nieszczęście się o nią otrzeć. Ale premier ma odwagę mówić nam prosto w oczy, że nakłady rosną i że jest super.

A zatem nic się nie zmieniło, w nowej kadencji wróciliśmy do punktu wyjścia. PiS tkwi w stanie, zdefiniowanym niegdyś przez prezesa Kaczyńskiego: „Nikt nam nie udowodni, że białe jest białe, a czarne jest czarne”. PiS nie potrafi inaczej, jak tylko zakłamywać rzeczywistość, odwracać wektory, zmieniać znaki. Taka jego natura.