Kontrowersje wokół wykształcenia ministra finansów. Budżet w rękach człowieka bez studiów?

Rafał Badowski
Prawo i Sprawiedliwość wskazało Tadeusza Kościńskiego jako kandydata na ministra finansów. Skończył on brytyjską uczelnię, ale polski odpowiednik jego wykształcenia to... średnie, a nie wyższe – podał "Dziennik Gazeta Prawna".
Tadeusz Kościński, kandydat na ministra finansów, ma średnie wykształcenie - ustalił "Dziennik Gazeta Prawna". Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Kim jest Tadeusz Kościński? Zna się z Mateuszem Morawieckim od wielu lat, jeszcze z czasów gdy obecny premier był dyrektorem a potem prezesem banku BZ WBK. Kościński wraz z Morawieckim odszedł w 2015 roku do polityki, gdy "dobra zmiana" wzywała.

Najpierw był wiceministrem rozwoju, później wiceministrem przedsiębiorczości i technologii, a od lipca 2019 wiceministrem finansów. W nowym rządzie ukoronowaniem jego szybkiej kariery ma być objęcie już całego Ministerstwa Finansów.

Kościński dużą część życia spędził w Londynie, gdzie się urodził. Jednak bardzo mało wiadomo o jego życiorysie w stolicy Anglii. Od zawsze był związany z sektorem bankowym, w którym ma przeszło 30-letnie doświadczenie zawodowe.


Kościński studiował geologię, botanikę i zoologię. Ukończył Goldsmith's University of London w 1977 r.. Wcześniej kształcił się w Salesian College, także w Londynie. Ministerstwo Edukacji podało, że Kościński ma higher education, czyli w dosłownym tłumaczeniu wyższą edukację.

Jednak w polskim systemie oznacza to, że ma jedynie średnie wykształcenie. Każdy wiceminister przed powołaniem wypełnia ankietę, która następnie trafia do Kancelarii Premiera. Tam Kościński musiał wpisać, że ma wykształcenie średnie – podał informator "DGP".

Potwierdzają to, jak podaje gazeta, informacje zawarte na stronie Goldsmith's University. Dopiero w latach 80. uczelnia ta zaczęła oferować studia undergraduate (pierwszy stopień uniwersytecki) i postgraduate (drugi stopień). W pierwszym przypadku osiąga się stopień licencjata, w drugim magistra lub doktora.

Ta kwestia jednak – według źródeł gazety z otoczenia szefa rządu – nie miała jednak żadnego znaczenia przy wyznaczeniu go na nowego ministra finansów.

Morawiecki ogłosił proponowany skład swojego rządu 8 listopada. Rewolucji w składzie personalnym nie ma, zresztą jak tłumaczyli czołowi politycy dobrej zmiany, tego właśnie oczekiwali wyborcy.

źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"