"Kazał ściągnąć bluzkę, choć bolała mnie noga". Kobiety szczerze o dziwnych wizytach u lekarza

Aneta Olender
Jedna z naszych rozmówczyń nie była pewna, czy lekarz powinien ją badać w taki sposób, inna nie wiedziała, co zrobić, gdy specjalista natarczywie rozpływał się nad jej urodą, jeszcze inna z powodu słów internisty czuła się "otłuszczona". Takie historie nie są może normą, ale nie należą też do przypadków wyjątkowych. Kilka kobiet zgodziło się nam opowiedzieć, co spotkało je za drzwiami gabinetu.
Zdarza się, że lekarze przekraczają swoje kompetencje. / Zdjęcie poglądowe. Fot. Dariusz Kulesza / Agencja Gazeta
Nie wszyscy lekarze są tacy i nie zawsze się tak zachowują, ale niestety zdarza się, że z gabinetu specjalisty wychodzimy zdenerwowane, zdezorientowane albo zapłakane. I nie chodzi tu wcale o wyniki badań czy trudne do spełnienia zalecenia. Chodzi o to, że medycy przekraczają swoje kompetencje i pozwalają sobie na komentarze, które wbijają nas w fotel. Potrafią też doradzać nie w tym zakresie, do którego są przygotowani.

Kiedy idziesz do lekarza, zakładasz, że będzie to spotkanie ze specjalistą, więc nie przygotowujesz się na nie jak na egzamin. Nie studiujesz medycznych książek i specyfikacji konkretnych specjalizacji. Kiedy więc nagle dzieje się coś, co sprawia, że Twoja intuicja intensywnie pracuje, nie wiesz, jak zareagować, bo nie wiesz, czy tak być powinno czy nie.


Nic się pani nie stanie, jeśli przez kilka dni będzie pani na diecie
Dorota była w pracy, kiedy nagle poczuła się bardzo źle. Bóle głowy i wymioty uniemożliwiły jej normalne funkcjonowanie. Dlatego zwolniła się wcześniej i pojechała do lekarza. Z minuty na minutę czuła się coraz gorzej, gdy dotarła do przychodni nie była w stanie wysiedzieć na korytarzu.

– Gdy weszłam do gabinetu byłam tak słaba, że nie miałam siły się położyć, by mnie zbadał. Dotykając mój brzuch powiedział, że tkanki tłuszczowej mam tyle, że spokojnie przez 3, 4 dni mogę zastosować dietę bardzo ubogokaloryczną, bo nic mi się nie stanie. – Nie mieściło mi się to w głowie. Poczułam się otłuszczona i nierozumiana przez lekarza, a naprawdę byłam wtedy w okropnym stanie – wspomina Dorota.

Zaznacza także, że lekarz wykazał się totalną ignorancją, bo wyraził swoją "opinię" wiedząc, że wiele kobiet boryka się z zaburzeniami hormonalnymi, które mają ogromny wpływ na ich wagę. Wśród nich jest także Dorota.
fot. Anna Krasko / Agencja Gazeta
Chciał zbadać "coś innego"
Klaudii także zdarzyła się, jak to określiła, "przedziwna sytuacja". Latem trafiła do szpitala na oddział neurologii. Przyjęto ją bardzo późno i dokładnie zbadano. Pielęgniarz odprowadził ją do pokoju, w którym miała spać.

Była już pierwsza w nocy, ale nasza rozmówczyni nie mogła zmrużyć oka. Wtedy właśnie przyszedł do niej lekarz prowadzący. Poprosił by wstała i zdjęła koszulkę. Pomyślała, że to "dziwne", ale wykonała jego polecenie.

– Kazał ściągnąć stanik. To też zrobiłam. Zbadał mnie słuchawkami i poszedł. Kolejnego dnia pani, która zajmowała sąsiednie łóżku, a jak się okazało nie spała podczas nocnej wizyty lekarza, bardzo się dziwiła. "Chyba chciał pani co innego zbadać" – rzuciła coś w tym stylu. Wolałam się nad tym już nie zastanawiać – opowiada Klaudia.

Na czym to wszystko ma się trzymać?
Hannę od dłuższego czasu bolała noga. Ból był bardzo uciążliwy i ograniczał jej aktywność, więc postanowiła "zrobić z nim porządek". Umówiła się na możliwie najszybszą wizytę u ortopedy.

– W gabinecie złowrogą miną przywitał mnie pan w średnim wieku. Standardowo - zapytał, z czym do niego przychodzę, po czym kazał mi się ściągnąć bluzkę, chociaż bolała mnie noga, i podejść do niego. Tak zrobiłam. Pan doktor przez cały ten czas siedział w fotelu. Kiedy podeszłam, wyciągnął ręce i sprawdził kręgosłup. Szybko rzucił, że jestem sama sobie winna. Bo "krzywa" i mam "zero mięśni, więc na czym to wszystko ma się trzymać?" – wspomina.

Choć Hania biega regularnie, usłyszała od lekarza: "Wie pani, tak to jest, jak w życiu nie uprawia się żadnego sportu, jak się tylko siedzi przed komputerem". Dziewczyna czuła się jak w krzywym zwierciadle, ponieważ naprzeciw niej siedział otyły mężczyzna, który nawet nie raczył wynurzyć się z fotela.

– Nie mogłam się powstrzymać i powiedziałam mu: "Myślę, że mam w miesiąc tyle ruchu, co pan doktor w rok" – wspomina.

Miłośnik kobiet
Milena od dłuższego czasu nie czuła się nie najlepiej, miała zawroty głowy, czuła się cały czas zmęczona, dlatego internista polecił jej wizytę u endokrynologa, który sprawdzi jej gospodarkę hormonalną.

Endokrynolog okazał się przemiłym człowiekiem. Problem jednak w tym, że aż za miłym.
– Właściwie nie wiedziałam jak zareagować, gdy po raz dziesiąty powiedział, że mam ponadprzeciętną urodę. Ok, rozumiem komplementy, ale naprawdę nie w takim momencie, nie w TAKI sposób i nie od osoby, którą widzę pierwszy raz na oczy i do której przyszłam po radę – opowiada Milena.

Lekarz rozpływał się także nad mową ciała kobiety i stwierdził, że wbiła go w fotel. Bardzo niekomfortowo Milena poczuła się, gdy lekarz zapytał ją o to, kiedy ostatnio badała piersi. W tym pytaniu oczywiście nie ma nic złego, przecież profilaktyka to podstawa, ale nie wiedziała co odpowiedzieć, gdy ten stwierdził, że on by je chętnie zbadał...

– Usłyszałam, że on chętnie zbada moje piersi, ale nie zrobi tego dziś, bo uznam, że chce to zrobić, ponieważ mu się spodobałam. Zaznaczył jednak, że na kolejnej wizycie to zrobi, jeśli nie będę miała USG – opowiada nasza rozmówczyni i dodaje, że kolejnej wizyty u tego lekarza nie będzie.

Na odchodne rzucił jeszcze, że bardzo podobają mu się kwiatuszki na jej sukience i że pewnie ubrała się tak specjalnie dla niego.

Co z panią jest nie tak?
Halina również ma "na koncie" dziwną wizytę u endokrynologa. Gdy dowiedział się, że brała tabletki antykoncepcyjne, bardzo szybko przeszedł do konfrontowania kobiety z jej sumieniem. Zaznaczył też, że jest lekarzem pro-life.

– Wypytywał mnie, dlaczego brałam tabletki, czy chodziło o kwestie zdrowotne, czy może próbę zabezpieczenia się przed niechcianą ciążą – opowiada kobieta.

Kazał jej się tłumaczyć, dlaczego, choć ma 30 lat, jest nadal sama. Był ciekaw czy to z nią jest coś nie tak, czy może z mężczyznami, których spotyka. Po dłuższej analizie sam wysnuł wniosek, że jednak jest to wina panów, ponieważ ci współcześni nie potrafią się zdecydować i nie chcą zrobić pierwszego kroku, bo nie wiedzą czego chcą.