"Sakramentalne dziwki". Tak nazywał dzieci katecheta ze szkoły w Rokietnicy

Rafał Badowski
Do bulwersującego zachowania katechety w Rokietnicy koło Poznania dochodziło na lekcjach religii. O tym, jak zachowywał się nauczyciel opowiedziała mama jednego z dzieci. Sytuacja miała miejsce w okolicach Halloween.
Katecheta z Rokietnicy koło Poznania miał nazwać dzieci zbierające cukierki podczas Halloween sakramentalnymi dziwkami. Fot. Rafał Michałowski / Agencja Gazeta
– Opowiadając o Halloween, posunął się zdecydowanie za daleko. Powiedział, że dzieci, które chodzą po domach i zbierają tego dnia cukierki, zachowują się jak sakramentalne dziwki. Rozumiem, że Kościół ma negatywne stanowisko wobec Halloween, ale takie słownictwo jest niedopuszczalne –  cytuje słowa mamy dziecka "Gazeta Wyborcza".

Druga mama dodała, że nie była to pierwsza tego typu sytuacja z udziałem katechety. Już wcześniej sposób przedstawiania przez niego nauk Kościoła budził kontrowersje.
– Moja córka wraca do domu i pyta mnie: "Mamo, kto to jest sakramentalna dziwka?”. Zamurowało mnie. Musiałam jej to wszystko jakoś wytłumaczyć – opowiedziała kobieta.


Kilkoro rodziców napisało oficjalny protest do dyrektorki szkoły. Stanowczo sprzeciwiają się "tak niedopuszczalnemu i oburzającemu zachowaniu oraz wulgarnemu słownictwu używanemu w stosunku do naszych dzieci. Uważamy, że katecheta ten przekroczył wszelkie granice i nie powinien mieć kontaktu z dziećmi. Taka postawa zamiast uczyć miłości i szacunku do ludzi oraz do innych kultur i tradycji, uczy wrogości i nienawiści".

Sygnatariusze listu żądają usunięcia katechety ze szkoły i zapowiadają gotowość wniesienia zbiorowego pozwu z powództwa cywilnego. Sam katecheta zgodził się spotkać z "Gazetą Wyborczą" w obecności dyrektor szkoły, na umówione spotkanie jednak nie przyszedł.

O innej bulwersującej sprawie z udziałem katechety było głośno niedawno. W szkole podstawowej w Stalowej Woli na lekcji religii katecheta miał uderzyć ucznia piątej klasy. Nauczyciel tłumaczył później, że puściły mu nerwy.

Z kolei w Bystrej koło Gorlic w województwie małopolskim proboszcz liczącej 1,5 tys. mieszkańców wsi miał uderzyć uczennicę dziennikiem szkolnym. Wcześniej dziewczynka nie chciała chodzić do szkoły, uskarżała się na bóle brzucha.

źródło: "Gazeta Wyborcza"