W taki sposób zmienia się świat na lepsze. Uniwersytet Łódzki zaczął megapozytywną akcję

Tomasz Ławnicki
Jest Zechen z Chin, Taraqul z Bangladeszu, Tapiwa z Zimbabwe, Arsen z Kazachstanu, Isadora z Brazylii, Helen z Indonezji czy Francisca z Chile. W tym roku na Uniwersytecie Łódzkim studiuje rekordowa liczba studentów z zagranicy – aż trzy tysiące. W poprzednim roku akademickim było ich o tysiąc mniej.
Gość na Gwiazdkę – akcja Uniwersytetu Łódzkiego, by zaprosić na święta cudzoziemca. Fot. Ilona Sosina / 123rf
– To był najlepszy moment mojego pobytu w Polsce, bo wreszcie poczułem, że naprawdę poznaję polską kulturę. Grzybowa to jedna z najlepszych zup, jakie w życiu jadłem, że nie wspomnę o pierogach – mówił Abubakar z Ghany.

– Ani przez moment nie poczułem się obco i niekomfortowo. Traktowano mnie jak swoją rodzinę – to już z kolei relacja studenta Anasa pochodzącego z Indii.

Rekrutacja, czyli łączenie w pary
W ubiegłym roku pracownicy, studenci i absolwenci Uniwersytetu Łódzkiego w czasie świąt Bożego Narodzenia przyjęli w swoich domach blisko 90 studentów z innych krajów. Dużo, choć studiujących na UŁ cudzoziemców chętnych do tego, by w Boże Narodzenie odwiedzić jakąś polską rodzinę, było więcej. Może w tym roku uda się tak dobrać w pary polskie rodziny i obcokrajowców, że nikt nie zostanie bez przydziału?


Na Uniwersytecie właśnie zaczęło się owo "dobieranie par", czyli rekrutacja w akcji "Gość na Gwiazdkę". Bo wiadomo – Boże Narodzenie i świąteczna przerwa w nauce coraz bliżej. Studenci z Ukrainy, Białorusi, Niemiec czy innych w miarę bliskich państw pewnie w tym czasie wrócą do siebie. Ale ci z Azji, Ameryki czy Afryki jednak najpewniej zostaną tutaj, w akademiku. Zajęć nie będzie, większość restauracji będzie zamknięta, atrakcji kulturalnych też raczej nie ma się co spodziewać. A i sam akademik raczej będzie świecić pustkami.

Zetknięcie z nieznanym
W takich chwilach studenci z dalekich krajów mają prawo się poczuć osamotnieni. A to przecież nasi goście!
Abubakar z Ghany na Wigilii u doktora Michała Kobiereckiego z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych.Fot. uni.lodz.pl
– Znaczna część naszych zagranicznych studentów w czasie świąt powraca do swoich krajów. W Łodzi pozostaje ich kilkuset - to studenci zza oceanu, z Dalekiego Wschodu, z dalszych byłych republik sowieckich takich jak Kirgistan czy Kazachstan. Często są to osoby innych wyznań niż chrześcijańskie, dla których Boże Narodzenie to zetknięcie się z czymś zupełnie nieznanym – wyjaśnia w rozmowie z naTemat rzecznik Uniwersytetu Łódzkiego Paweł Śpiechowicz.

Rzecznik łódzkiej uczelni przed rokiem gościł w swoim domu pochodzącą z Azerbejdżanu Medinę. Po obu stronach po tym spotkaniu pozostały same miłe wspomnienia, a Paweł Śpiechowicz wie, że gdyby kiedyś pojechał do Baku, na pewno miałby ewentualnie gdzie przenocować.

Język nie jest przeszkodą
Oczywiście nie chodzi o to, by studenta z zagranicy przyjmować na całe Boże Narodzenie. Chodzi o spotkanie w jeden ze świątecznych dni – to może być zarówno wspólna wigilijna kolacja, jak i pierwszy czy drugi dzień świąt. Przesyłając swoje zgłoszenie można się zadeklarować, który dzień wchodzi w grę.

Można też w ankiecie wybrać, czy wolimy zaprosić kobietę czy mężczyznę, z jakiej części świata miałby pochodzić gość i w jakim języku potrafimy rozmawiać. Bo z niektórymi da się dogadać po polsku – przyjechali na studia w języku polskim, a one są poprzedzone rocznym przygotowaniem językowym. Ale są i tacy, którzy przyjechali do Łodzi na studia z językiem wykładowym angielskim. Jak wskazuje doświadczenie poprzednich edycji akcji "Gość na Gwiazdkę", język raczej żadną barierą nie jest.

– Nie było problemu ze zrozumieniem się. My z siostrą rozmawiałyśmy z Yulią po angielsku i tłumaczyłyśmy rodzicom. Tata zadawał pytania trochę po polsku, trochę po angielsku i trochę po rosyjsku, ale Yulia rozumiała. Było więc zabawnie – relacjonowała na stronach Uniwersytetu tuż po ubiegłorocznym Bożym Narodzeniu Sandra, studentka Wydziału Filologii UŁ, która przyjęła w swoim domu studentkę z Rosji.

Yulia bardzo się ucieszyła kiedy dostała od nas prezent. Nie spodziewała się tego. Jednym słowem to była naprawdę udana Wigilia :) Oczywiście zanim Yulia do nas dotarła, zastanawialiśmy się jak to będzie wyglądało, czy spodoba jej się, czy nas polubi. Chcieliśmy żeby wyszło jak najlepiej i tak było :)

W ubiegłym roku wśród przyjmujących gości z zagranicy mniej więcej po połowie stanowili pracownicy uczelni oraz jej studenci. No, może pracowników było ciut więcej niż studentów.

Zachwyt i zaskoczenie
Przykład idzie z góry. I rektor, i prorektorzy zaangażowali się w akcję "Gość na Gwiazdkę". Prof. Jakub Kronenberg z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego przed rokiem gościł dwóch studentów z Zimbabwe i Tadżykistanu. Obaj młodzi ludzie byli zachwyceni spotkaniem z polską rodziną (choć i zaskoczeni, że w Wigilię na stole nie ma mięsa!), ale przy okazji zaprzyjaźnili się między sobą.

Prof. Jarosław Płuciennik z Wydziału Filologicznego z kolei gościł w domu studentów z Indii.
Wigilia u prof. Jarosława Płuciennika.Fot. uni.lodz.pl
– Spędziliśmy naprawdę polską wigilię, były pierogi i makiełki itd., śpiewanie kolęd, opłatek, ale było też to arcypolskie pozostawienie pustego nakrycia dla zbłąkanego wędrowca. Myśmy to miejsce tym razem wypełnili i namawiamy innych do tego. Dowiedzieliśmy się przy okazji, że chrześcijanie i muzułmanie w Indiach politycznie są razem, bo nacjonaliści powołujący się na hinduizm chcą monolitu religijnego – pisał na stronach uczelni prof. Płuciennik.

– Byłem ciekaw tej polskiej rodziny. To wręcz nie do opisania jak wspaniałe przeżycia czekały mnie na miejscu. Ani przez moment nie poczułem się obco i niekomfortowo. Traktowano mnie jak swoją rodzinę, a oprócz wspaniałego jedzenia czekał na mnie również prezent. To wieczne pióro, które będę zawsze trzymał na pamiątkę tej wizyty – relacjonował z kolei Anas z Indii.

Wypełnić ankietę
Jak akcja się uda w tym roku? – Rekrutacja dopiero się zaczęła - i po stronie rodzin chętnych przyjąć studenta, i po stronie samych studentów chętnych do spędzenia świąt z polską rodziną. Na razie za wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek liczbach. Na zgłoszenia czekamy do 12 grudnia – informuje Paweł Śpiechowicz z UŁ (ankietę można znaleźć tutaj). Uniwersytet swój apel kieruje do szeroko pojętej społeczności akademickiej, czyli do pracowników, studentów i absolwentów UŁ. – To nie jest akcja adresowana do wszystkich łodzian, lecz do osób związanych z uczelnią. Chcemy mieć pewność, że w domu, do którego trafią nasi zagraniczni studenci, będą się czuli komfortowo – wyjaśnia rzecznik.

Z przykrością trzeba przyznać, że ten warunek stawiany przez uczelnię, jest jak najbardziej słuszny.
Komentarze pod artykułem o akcji "Gość na Gwiazdkę".Fot. screen ze strony dzienniklodzki.pl
Gdy w "Dzienniku Łódzkim" napisano o akcji uniwersytetu, pod artykułem pojawiły się takie komentarze, że nie ma wątpliwości, iż nie w każdym domu w Wigilię oczekiwany jest zbłąkany wędrowiec, dla którego - zgodnie polską tradycją - pozostawia się jedno dodatkowe nakrycie.

Polska gościnność i modlitwa o piękną żonę
– Te zderzenia kultur są zawsze miłe i ciekawe dla obu stron. Jeden ze studentów z Chin, odwiedzając polską rodzinę, był bardzo zaskoczony sposobem spędzania świąt przez Polaków. U niego w święta zazwyczaj chodzi się do restauracji, a u nas jest tak rodzinnie! W jednym z domów z kolei nad świątecznym stołem odmówiono modlitwę o piękną żonę dla goszczącego w rodzinie studenta z Bangladeszu – opowiada Paweł Śpiechowicz.

Uniwersytet, organizując tę akcję, przypomina o jednym ze swoich głównych haseł: jedność w różnorodności. Wielokulturowej Łodzi ta różnorodność wyjdzie tylko na dobre – jeśli będzie umiała ugościć rosnącą liczbę studentów z zagranicy. Polskie uczelnie zaś bez studentów spoza kraju mogą sobie nie poradzić.