"Czuję, że stałam się ofiarą". Tajner-Wiśniewska odniosła się do zarzutów ws. SKOK

Bartosz Godziński
"Jestem ofiarą tzw. afery SKOK Wołomin. Nigdy nie otrzymałam od SKOKU Wołomin ani złotówki (ani w formie pożyczki, ani kredytu)" – napisała w oświadczeniu Dominika Tajner-Wiśniewska. Celebrytka usłyszała zarzut wyłudzenia miliona złotych kredytu. Grozi jej 10 lat więzienia.
Dominika Tajner-Wiśniewska twierdzi, że zarzut wyłudzenia kredytu jest bezpodstawny Fot. Instagram.com/dominika_tajner/
"To ja pierwsza zwróciłam się do prokuratury o pomoc, gdy syndyk SKOKU Wołomin wezwał mnie do zapłaty pieniędzy, których od SKOKU Wołomin NIGDY nie dostałam" – kontynuuje Tajner-Wiśniewska.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Marcin Saduś poinformował, że w październiku 2018 roku Dominika Tajner-Wiśniewska – uprzedzając zarzuty – złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, z którego wynikało, że to ona sama została oszukana przez osoby działające w SKOK Wołomin. Śledztwo prowadzone w tym kierunku umorzono z braku cech przestępstwa.


Teraz wobec Dominiki Tajner-Wiśniewskiej prokurator zastosował środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego. Celebrytka twierdzi, że nie ma nic na sumieniu. Przykro jej, że stała się ofiarą afery ze SKOK Wołomin.
Dominika Tajner-Wiśniewska
Fragment oświadczenia

Jest mi bardzo przykro, że mój wizerunek cierpi mimo, że NIGDY nie wyłudziłam żadnych pieniędzy, nigdy NIKOGO nie okradłam. a tym samym nie wyrządziłam świadomej krzywdy.

"Zawsze staram się pomagać potrzebującym ludziom, których spotykam na swojej drodze. Żywię przekonanie, że Prokuratura stanie na wysokości zadania i w sposób uczciwy i rzetelny oceni zgromadzone dowody, a tym samym potwierdzi moje stanowisko w tej sprawie" – czytamy dalej.
"Czuję, że stałam się ofiarą, która bez mojej wiedzy i woli została wplątana w tą nieczystą sytuację dlatego proszę nie paskować mojej twarzy i używać pełnego nazwiska" – dodała Tajner-Wiśniewska na końcu oświadczenia.

Sprawę skomentował też jej były mąż, Michał Wiśniewski. Przyznał, że o niczym nie wiedział.