"Czuję, że stałam się ofiarą". Tajner-Wiśniewska odniosła się do zarzutów ws. SKOK
"Jestem ofiarą tzw. afery SKOK Wołomin. Nigdy nie otrzymałam od SKOKU Wołomin ani złotówki (ani w formie pożyczki, ani kredytu)" – napisała w oświadczeniu Dominika Tajner-Wiśniewska. Celebrytka usłyszała zarzut wyłudzenia miliona złotych kredytu. Grozi jej 10 lat więzienia.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Marcin Saduś poinformował, że w październiku 2018 roku Dominika Tajner-Wiśniewska – uprzedzając zarzuty – złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, z którego wynikało, że to ona sama została oszukana przez osoby działające w SKOK Wołomin. Śledztwo prowadzone w tym kierunku umorzono z braku cech przestępstwa.
Teraz wobec Dominiki Tajner-Wiśniewskiej prokurator zastosował środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego. Celebrytka twierdzi, że nie ma nic na sumieniu. Przykro jej, że stała się ofiarą afery ze SKOK Wołomin.
"Zawsze staram się pomagać potrzebującym ludziom, których spotykam na swojej drodze. Żywię przekonanie, że Prokuratura stanie na wysokości zadania i w sposób uczciwy i rzetelny oceni zgromadzone dowody, a tym samym potwierdzi moje stanowisko w tej sprawie" – czytamy dalej.Jest mi bardzo przykro, że mój wizerunek cierpi mimo, że NIGDY nie wyłudziłam żadnych pieniędzy, nigdy NIKOGO nie okradłam. a tym samym nie wyrządziłam świadomej krzywdy.
Sprawę skomentował też jej były mąż, Michał Wiśniewski. Przyznał, że o niczym nie wiedział.