Są zarzuty za katastrofę MiG-29 pod Pasłękiem. W katastrofie zginął pilot

Paweł Kalisz
Dwaj cywilni pracownicy bydgoskich Wojskowych Zakładów Lotniczych usłyszeli zarzuty narażenia na utratę życia i nieumyślnego spowodowania śmierci pilota myśliwca Mig-29, który w zeszłym roku rozbił się w okolicach Pasłęka. Prawdopodobną przyczyną śmierci lotnika był wadliwy element w konstrukcji fotela katapultowego.
W sprawie wypadku i śmierci pilota dwóch pracowników WZL w Bydgoszczy usłyszało zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci pilota. Fot. screen ze strony tvp.info
Do wypadku doszło w lipcu zeszłego roku w okolicach Pasłęka. Gdy pilot zgłosił do dowództwa awarię maszyny, dostał rozkaz bezzwłocznego katapultowania się. Oficer wykonał rozkaz i wtedy doszło do tragedii.

Maszyna spadła na pole uprawne. Ciało pilota znaleziono około 200 metrów od katastrofy. Nie miał szans przeżyć, bowiem nie otworzył się jego spadochron. Śledztwo wykazało, że w bydgoskich zakładach dokonano nieautoryzowanej modyfikacji konstrukcji fotela. Najprawdopodobniej to własnie te zmiany, wprowadzone przez pracowników WSL, sprawiły, że pilot praktycznie nie miał szans przeżyć katastrofy.


Dwóch pracowników WZL usłyszało zarzuty narażenia na utratę życia i nieumyślnego spowodowania śmierci pilota myśliwca Mig-29. Mężczyźni nie przyznali się do zrzutów.

Warto przypomnieć, że pół roku wcześniej doszło do innej katastrofy maszyny tego typu. W grudniu 2017 roku Mig-29, należący do 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego, rozbił się w okolicy wsi Ryczołek koło Mińska Mazowieckiego. Poszukiwania pilota trwały trzy godziny, a w akcji uczestniczyli oprócz wojska także policjanci, służby medyczne, straż pożarna, a nawet strażnicy leśni. Ostatecznie został odnaleziony właśnie przez leśną straż. Pilot przeżył.

źródło: RMF FM