Marszałek Witek "odeszła" z fasonem. "Fakt": Na odchodne rozdała gigantyczne premie

Adam Nowiński
Od 600 do 1800 zł – takie premie powędrowały na koniec kadencji na konta pracowników kancelarii Sejmu. Elżbieta Witek, pomimo krótkiego okresu zasiadania na fotelu marszałka, była bardzo hojna. Jak podaje "Fakt", łącznie na nagrody polityk PiS przeznaczyła bagatela 3,5 mln złotych.
Marszałek Witek była bardzo hojna dla swoich pracowników. Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
– W minionych 11 miesiącach odbyły się bardzo liczne wydarzenia o charakterze historyczno-społecznym, dyplomatycznym i jubileuszowym. Dodatkowo trzeba przypomnieć o zakończeniu VIII i rozpoczęciu IX kadencji Izby, co również jest momentem wymagającym ponadstandardowego zaangażowania kierownictwa i pracowników Kancelarii Sejmu – tłumaczy "Faktowi" decyzję o przyznaniu premii Centrum Informacyjne Sejmu.

Z informacji podanej tabloidowi wynika, że nagrodzono trzy osoby z kierownictwa kancelarii oraz 602 szeregowych pracowników. Premie wynosiły od 600 zł do 1800 zł, czyli nie każdy dostał tyle samo. Wiadomo też, że na nagrody kancelaria przeznaczyła 3,5 mln zł.


Warto też dodać, że osoby pracujące w Kkancelarii Sejmu dostają sowite wynagrodzenie, o którym mogą tylko pomarzyć tylko pracownicy innych urzędów. Średnia pensja wynosi tam bowiem około 10 tys. zł.

Elżbieta Witek okazałą się więc bardzo hojną marszałek Sejmu, bo przyznała nagrody, chociaż w fotelu marszałka siedziała zaledwie od trzech miesięcy. Zastąpiła na tym stanowisku Marka Kuchcińskiego, który podał się do dymisji w skutek afery z lotami VIP.

źródło: "Fakt"