"Kłamcy nie będą bezkarni". Jachira odpowiada na pornofejka prawicowych internautów

Anna Dryjańska
– Kłamcom powiem tylko tyle, że nie będą bezkarni. Jeśli myślą, że mnie zastraszą, albo rzucę przez nich mandatem, to chyba pomylili osoby – mówi posłanka Klaudia Jachira (KO), na temat której zwolennicy prawicy rozpowszechniali na Twitterze fake newsa. Twierdzili, że polityczka wystąpiła w filmie pornograficznym. Inni internauci szybko jednak ustalili, że rzekome kadry z posłanką pochodzą z filmu z udziałem amerykańskiej gwiazdy branży porno.
fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Anna Dryjańska: Widziała pani na Twitterze wpis anonimowego internauty, przedstawiającego się jako zwolennik prawicy, który zamieścił kadry z filmu pornograficznego i twierdzi, że widać na nich panią?

Klaudia Jachira: Tak, tweet dotarł do mnie kilkoma drogami. Jest to tak smutne, że nawet nie chce mi się tego komentować. Może jednak trzeba? Kilkaset osób podało to dalej, a tysiące przeczytały. Wiele uwierzyło, że osoba występująca w filmie pornograficznym, to pani, choć sprawę zdementowała sama gwiazda filmów dla dorosłych, której wizerunku użyto. Część internautów wzywa panią do złożenia mandatu poselskiego.


Co mogę powiedzieć? To kłamstwo poniżej jakiegokolwiek poziomu. Świadczy o całkowitym braku klasy i argumentów.

Celowo nie odniosłam się do tego na Twitterze. Nie mogę zaprzeczać każdej bzdurze na mój temat, bo inaczej nie mogłabym tweetować o czymkolwiek innym. W ostatnich dniach ważne było dla mnie zabranie głosu ws. młodzieżowego strajku klimatycznego i wolnych sądów.

Nie znaczy to jednak, że zamierzam to puścić płazem. Co pani zrobi?

Porozmawiam o tym z moimi prawnikami i zobaczymy jakie będą dalsze działania. Zgadzam się z internautami, którzy piszą, że tego nie można tak zostawić. W czasie kampanii wyborczej otrzymywałam groźby śmierci, teraz to… O hejcie już nawet nie wspominam.

Dlaczego?

Bo płynie w moją stronę cały czas. Co ciekawe, jest go znacznie więcej od momentu, gdy wygrałam w sądzie z TVPiS – telewizji publicznej nie spodobało się, że użyłam jej logo w swojej satyrze. Sąd jednak uznał, że tak jak każdy inny satyryk miałam prawo to zrobić, nawet jeśli komuś nie podoba się moja twórczość.

Zabolał panią ten pornofejk?

Tak, bo ten tweet to już coś więcej niż hejt – to kłamstwo, które ma mnie zniszczyć. Jestem w szoku, że można nienawidzić kogoś tak bardzo, by się do tego posunąć.

Zastanawiam się, czy ten internauta napisał to sam z siebie, czy ktoś go zainspirował. Obserwuje go na Twitterze wielu polityków PiS… Sugeruje pani, że może być odpowiednikiem Małej Emi?

To pani słowa. Ja rozważam różne możliwości. Z doświadczenia wiem, że ludzie często hejtuja tak po prostu, z czystej nienawiści.

Są też tacy internauci, którzy przyznają, że tweet rzeczywiście był nieprawdziwy, ale podkreślają, że zasłużyła sobie pani na takie traktowanie, bo sama jest hejterką.

Taką gębę doprawiło mi TVPiS, a teraz ja to muszę odkręcać. Niech takie osoby mi udowodnią, że kłamię i tworzę fake newsy. Konkretnie: gdzie, w którym materiale, jakimi słowami?

Ja nie mam sobie nic do zarzucenia: mówię prawdę i wyrażam swoje opinie. Nie mam problemu z tym, by powiedzieć to komuś prosto w oczy, tak jak nie miałam problemu z tym, by z mównicy sejmowej skrytykować postępowanie premiera Morawieckiego. Nigdy nie obrażam ludzi – w swojej satyrze drwię z niektórych ich zachowań.

Czy “zwykły” hejt nadal panią rusza, czy już się pani przyzwyczaiła?

Nadal mnie rusza. Dlatego często nie czytam komentarzy, a zamiast tego idę na w góry albo jadę na wycieczkę rowerową. Robię to dla własnego zdrowia psychicznego.

Kłamcom powiem tylko tyle, że nie będą bezkarni. Jeśli myślą, że mnie zastraszą, albo rzucę przez nich mandatem, to chyba pomylili osoby. Nic z tego. Będę robić swoje.