NATO będzie bronić Polski i państw bałtyckich. Sekretarz generalny wysłał jasny sygnał do Rosjan

Paweł Kalisz
Sekretarz generalny NATO dał jasny sygnał Rosji. Jens Stoltenberg zapowiedział, że w przypadku ataku na Polskę lub jeden z krajów bałtyckich agresor spotka się z odpowiedzią ze strony wszystkich krajów sojuszu.
Sekretarz generalny NATO zapowiada solidarną odpowiedź całego sojuszu w przypadku ataku na Polskę czy kraje bałtyckie. Fot. Instagram / Jens Stoltenberg
– Jak nastąpi atak na Polskę czy kraje bałtyckie, to odpowie cały Sojusz – zapowiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podczas spotkania z dziennikarzami z całej Europy. To wyraźny sygnał w kierunku Rosji, która jako jedyny kraj w regionie ma realne szanse i możliwości zaatakować Polskę, Litwę, Łotwę lub Estonię.

I choć Stoltenberg podkreślił, że w NATO nie ma czegoś takiego jak lista wrogów, to sojusz jest siłą, z którą należy się liczyć, gdyż wszystkie kraje współpracują ze sobą ściślej niż kiedykolwiek wcześniej w historii.

– W NATO nie spotykamy się tak często jak w UE, pokrywamy znacznie większy obszar: miliard ludzi i 50 proc. światowego PKB. Różnimy się od UE. Ale paradoksalnie, mimo tych różnic, Ameryka Północna i Europa robią razem więcej niż przez ostatnie dziesięciolecia – stwierdził sekretarz generalny NATO.


Warto jednak przy okazji zauważyć, że wypowiedź Stoltenberga to nie tylko ostrzeżenie dla Rosji przed próbami atakowania państw UE. To także sygnał dla krajów Unii Europejskiej, w których co jakiś czas podnoszona jest kwestia budowy unijnej armii. – Mamy ograniczone zasoby, nie powinniśmy budować dwóch równoległych struktur – zaznaczył sekretarz generalny sojuszu.

Tymczasem wygląda na to, że Rosja coraz bardziej rozpycha się w swoich granicach. Po zajęciu Krymu wielokrotnie dochodziło do naruszania przestrzeni powietrznej państw UE czy Korei Południowej przez rosyjskie samoloty wojskowe, a w Norwegii działania wywiadowcze prowadzili żołnierze sił specjalnych Specnaz, co potwierdziły oficjalnie nawet rosyjskie media.

źródło: rp.pl