Te 22 minuty przemawiają do wyobraźni. Ujawniono, co działo się przed wybuchem w Szczyrku

redakcja naTemat
Po tragedii w Szczyrku wychodzi na jaw to, co działo się na niecałą godzinę przed wybuchem. Wiadomo, że zanim doszło do eksplozji mierniki gazu pokazały zmianę ciśnienia w sieci. Pogotowie z Polskiej Spółki Gazownictwa dojechało na miejsce w 22 minuty, ale było już za późno. Zginęło osiem osób, w tym czworo dzieci.
Niecałą godzinę przed wybuchem w Szczyrku odnotowano wzrost ciśnienia w sieci. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
W Szczyrku zakończyła się już akcja ratunkowa po eksplozji, do której doszło w jednym z domów. Trwa ustalanie dokładnych przyczyn tragedii, ale potwierdziło się, iż pracownicy Polskiej Spółki Gazownictwa odnotowali niedługo przed wybuchem, że dzieje się coś złego z siecią. – Kilkadziesiąt minut przed wybuchem w Szczyrku mierniki gazu pokazały zmianę ciśnienia – powiedział w rozmowie z RMF FM rzecznik PSG Artur Michniewicz.

Ponadto zapewnił, że osoba, która nadzorowała 4 grudnia pracę sieci gazowej w Szczyrku, od razu wysłała na miejsce ekipę pogotowia gazowego. – Nasze pogotowie dojechało po 22 minutach od zgłoszenia. Natomiast niestety okazało się, że jest już za późno – dodał.


Tragedia w Szczyrku
Do wybuchu gazu doszło 4 grudnia w trzykondygnacyjnym domu w Szczyrku przy ul. Leszczynowej. Po wielogodzinnej akcji poszukiwawczej ratownicy wydobyli z gruzowiska ciała ośmiu osób, w tym czworga dzieci.

Antoni Byrdy, burmistrz Szczyrku nie ma wątpliwości, że w warunkach pokoju to największa tragedia w historii miasta. – Żal serce ściska. Dopiero dziś do wszystkich zaczyna dochodzić co się stało. To jest małe środowisko, wszyscy się tu znamy – mówił Onetowi.

W związku z tragedią burmistrz miasta wydał specjalne zarządzenie. Apeluje o nieorganizowanie imprez publicznych i wywieszenie flagi państwowej przepasanej kirem.

źródło: RMF FM