Od piątku jeździmy "na suwak". Jak w praktyce działa rozwiązanie mające zapewnić płynność ruchu?
Do tej pory słyszało się, że gdzieś daleko za granicami Polski kierowcy jeżdżą "na suwak", dzięki czemu ruch na drogach przebiega płynniej. W Polsce z jakiegoś powodu to nie działało, ale od dziś jest obowiązkowe. I fajnie, ale na czym to polega w praktyce?
Co to jest ten "suwak"?
To bardzo proste. Wyobraźmy sobie dwa pasy – lewy się kończy, a prawym jedziemy dalej. W myśl przepisów o jeździe na suwak ci na lewym pasie mają jechać nim tak długo jak się da. Na końcu samochody z lewego pasa i prawego naprzemiennie wjeżdżają w przewężenie drogi. Pierwszeństwo ma to auto, którego pas się kończy, następnie wjeżdża samochód jadący wcześniej po pasie prawym. I tak dalej.
Proste? To świetnie, bo przepis o jeździe na suwak nie tylko obowiązuje od 6 grudnia, ale też precyzuje, że za niezastosowanie się do niego trzeba się liczyć z koniecznością zapłacenia mandatu. Kara może wynieść od 20 złotych do nawet 500 zł, więc warto przyswoić sobie nową zasadę poruszania po drogach.
Korytarz życia
Warto w tym momencie wspomnieć, że nie tylko jazda na suwak jest obowiązkowa od piątku, ale też udostępniania korytarza życia. Zasada jest prosta: kierujący poruszający się drogą z dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku będą mieli obowiązek zjechać odpowiednio jak najbliżej lewej i prawej krawędzi jezdni. Na trzypasmowej drodze kierowcy na prawym pasie dojeżdżają maksymalnie do jego prawej krawędzi, kierowcy na środkowym – również do prawej, a kierowcy na lewym pasie – odbijają do lewej.