Atak Grodzkiego na Hołownię. To pokazało, jak bardzo PO boi się nowego gracza w wyborach
Szymon Hołownia jeszcze nie ogłosił startu w wyborach, a już stał się celem ataku czołowego polityka PO, czyli marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Tym bardziej to zdumiewające, bo prof. Grodzki dotąd uchodził za oazę spokoju. A wyborcza arytmetyka wydaje się nieubłagana i wiele wskazuje, że jeszcze PO może Hołownię o coś konkretnego prosić... przed drugą turą wyborów.
Grodzki dodał, że polityka rządzi się swoimi prawami, a nie sondażami. Jak się wyraził nie zna dobrze pana Hołowni, ale na jego miejscu dwa razy by się zastanowił, czy wystartować. Grodzki jest zdania, że określenie "kandydat obywatelski" w przypadku Hołowni "nie jest do końca prawdziwe". – I wyborcy to czują – ocenił.
Te słowa mogą PO drogo kosztować, zwłaszcza w kontekście drugiej tury wyborów prezydenckich. Jest duża szansa, że spotkają się w niej Andrzej Duda i reprezentant PO – Małgorzata Kidawa-Błońska lub Jacek Jaśkowiak. A wtedy głosy wyborców popierających katolika Hołownię mogą być naprawdę na wagę złota.
O dalszych politycznych losach Szymona Hołowni wszystko powinno być wiadomo już w niedzielę. Ma on w gdańskim Teatrze Szekspirowskim ogłosić decyzję o starcie w wyborach prezydenckich i przedstawić ludzi, którzy będą dla niego pracować w kampanii. Jego mottem ma być "aktywna prezydentura", przeciwieństwo głowy państwa-notariusza.
źródło: "Polska Times"